czwartek, 27 lipca 2017

lll.Ola i Mikołaj ll

9:03, mieszkanie Mikołaja Białacha

Mikołaj krzątał się leniwie po kuchni, w celu przygotowania porannej dawki energii. Emocje związane z wczorajszym wieczorem sprawiły, iż nie mógł spać, choć miał do pracy dopiero na popołudniową zmianę. W jego myślach wciąż krążyła osoba starszej posterunkowej. Relacje pomiędzy nimi w końcu zaczęły wychodzić na prostą. Nie mógł zrozumieć, jak osoba, poznana zaledwie kilka tygodni wcześniej miała taki wpływ na jego życie, nawet o tym nie wiedząc.
Młodsza koleżanka ciągle pozostawała jedną wielką niewiadomą, nic tak naprawdę o niej nie wiedział. Czuł, że musi tej wielkiej niewiadomej stawić czoła, już nawet wiedział jak. Kolacja byłaby świetną okazją. Nagle z jego przemyśleń wyrwał go dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiony wizytą tajemniczego gościa o takiej porze udał się w ich kierunku. Nie spoglądając przez judasza, bez chwili zastanowienia otworzył je. Osoba, którą zobaczył byłaby ostatnią, której by się spodziewał.
-Co ty tutaj robisz?-spytał z niemałym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Musiałam przyjechać.
-Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam? Jak mnie tu znalazłaś?
-Proszę, musimy porozmawiać, mogę wejść?
-Ostatnio nie wyraziłem się zbyt jasno?-chciał zamknąć drzwi, jednak Kasia nie dała się zbyć tak szybko.
-Proszę tylko o rozmowę. To tak wiele?
-Tak. Dla mnie tak.
-Mogę wejść?
-Jeśli musisz, wejdź.-z wyraźną niechęcią wpuścił niechcianego gościa do swojego mieszkania.
-Wiem, że mnie nienawidzisz, jednak ja zrozumiałam swój błąd. Jest mi okropnie głupio i przykro. Nawet nie wiesz jak chciałabym cofnąć czas.
-Na szczęście nie możesz tego zrobić.
-Na szczęście?
-Tak, dzięki temu zrozumiałem, że nic dla ciebie nie znaczyłem.
-Nie praw...
-Posłuchaj mnie uważnie, dwa razy powtarzał nie będę. Mi nawet przez myśl nie przeszła ani jedna dziewczyna kiedy byliśmy raz, ani razu za żadną się nie obejrzałem. Byłem ci wierny jak pies, a ty co? Zdradziłaś mnie z pierwszym lepszym. Teraz proszę abyś opuściła moje mieszkanie i nigdy więcej do niego nie wracała. Z góry dziękuje i żegnam.
-Jesteś pewien? Okej.-opuściła mieszkanie starszego aspiranta trzaskając drzwiami. Mikołaj zirytował się bezczelnością byłej narzeczonej. Poranna kłótnia wyprowadziła go kompletnie z równowagi.

 11:48, Komenda Policji we Wrocławiu 

Aspirant Białach po porannej wizycie byłej kochanki nie był w najlepszym humorze, co dało się wyczuć już z daleko, dlatego każdy starał się nie wchodzić z nim w dyskusje. Nie mógł zrozumieć jak Kasia mogła tak po protu do niego przyjść

środa, 20 lipca 2016

II.Ola i Mikołaj II

Środa, 08:09

-Dobrze moi drodzy, skoro mamy omówione najważniejsze kwestie przyszedł czas na przedstawienie składów patroli. Jednak na samym początku pragnę zapoznać państwa z naszym nowym kolegą starszym aspirantem Mikołajem Białachem, który dzisiaj rozpoczyna służbę na naszym komisariacie. Liczę na ciepłe przyjęcie go do zespołu.-powiedział inspektor Wojciech Wysocki przekładając kolejną kartkę w segregatorze.-Więc teraz przejdźmy do rzeczy. Patrol 07 w składzie Nowakowski i Pawlak, 06 bez zmian czyli  Kownacka i Zapała. Za to patrol 05 tworzyć będą Wysocka z nowym kolegą Białachem. Myślę, że wszystko zrozumiałe, a i jeszcze jedno, impreza policyjną odbędzie się w tą sobotę. To wszystko na dziś, do roboty.

Ola czuła, że już gorzej być nie może. Współpraca z byłym kochankiem nie wskazywała na nic dobrego. Zabawił się nią, po wspólnej nocy nie raczył się pofatygować i zadzwonić do niej, była na niego wściekła. Dała się wykorzystać, sama się o to prosiła. Chciała w jego ramionach zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Zapomniała, lecz na chwilę. Nie mogła pójść do ojca i poprosić o zmianę partnera, ponieważ zapytałby o powód, a ona nie mogła powiedzieć mu prawdy. Postanowiła zacisnąć pięści i pracować tak jakby nic ich kiedykolwiek nie łączyło. Podążała pochłonięta swoimi myślami do pokoju, w którym za chwilę miała stanąć sama twarzą w twarz z Mikołajem. Gdy tylko otworzyła drzwi zalał ją falą wyjaśnień.
-Posłuchaj, ja wiem co teraz sobie myślisz. Wykorzystał i zostawił, ale to nie jest naprawdę tak.-powiedział zanim zdążyła wejść do pomieszczenia, podchodząc w jej kierunku.
-Ja dokładnie wiem jak jest, nie chce twoich kolejnych bajek.-zamknęła za sobą drzwi.-Wszyscy jesteście tacy sami. Dostajecie to co chcecie, a potem zostawiacie. Teraz jak na siebie trafiliśmy nie musisz udawać skruszonego. Weź się w końcu do roboty.-Stało się to czego się spodziewał, nie uwierzyła mu, nie chciała go wysłuchać, wzięła go za kolejnego bawidamka. Jak naprostować tą sytuację? Jak wyjaśnić jej, że to nie miało być tak? Jak wyznać jej, że wcale nie jest mu obojętna?
Przypomniała mu się dzisiejsza odprawa i oznajmienie komendanta, iż w sobotę odbędzie się na komendzie impreza policyjna. Może tam na neutralnym gruncie uda im się porozmawiać, może będzie bardziej skłonna mu uwierzyć.
-Czekam w radiowozie.-rzuciła oschle wychodząc z pomieszczenia.-Wiedział, że łatwo nie będzie. Była nietypową kobietą, była dla niego nieznanym, które z każdą następną minutą chciał coraz bardziej odkryć. Postanowił szybko dołączyć do posterunkowej,aby nie zniechęcać jej do siebie jeszcze bardziej.
-Postarajmy się dogadać chociaż na czas służby, proszę.



Sobota, wieczór.


Wszyscy bawili się wyśmienicie. Impreza przebiegała w miłej atmosferze. Mikołaj wyczuł, że to ta chwila, postanowił działać.
-Olu, moglibyśmy porozmawiać? Zajmę ci tylko chwilkę. Proszę.
-Dobrze, ale tylko chwilę.-odpowiedziała odstawiając drinka na stół.
-Nie tutaj, chodź za mną.-Całej sytuacji przyglądał się komendant.-Daj mi to wszystko wytłumaczyć.Ciiii.-przyłożył palec do ust, gdy starsza posterunkowa miała coś powiedzieć.-Chciałem zadzwonić, ale nie wiedziałem pod jaki numer. Wiem, wiem, że zostawiłaś karteczkę, ale dowiedziałem się o tym po czasie.
-Jak to po czasie? O czym ty mówisz?-Ola nie ukrywała swojego zdziwienia.
-Po prostu sprzątaczka chciała się ze mną umówić, a zobaczyła, że zostawiłaś mi swój numer zabrała go, wyrzuciła i podała swój. Zadzwoniłem pod ten numer, zorientowałem się, że to nie ty i po chwili rozmowy przyznała się do wszystkiego. Niestety twojego numeru nie mogłem już odzyskać.
-Myślisz, że uwierzę ci w tą historyjkę?
-Zrobię w tym kierunku wszystko, nawet mogę skontaktować cię z nią.
-Nie musisz, naprawdę. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że to co mówisz jest prawdą.
-Bo jest. Nie mógłbym cie oszukać, wracajmy do środka, bo zmarzniesz.


-Nie jesteś z Wrocławia, prawda?-zapytała biorąc kolejny łyk trunku.
-Nie. Pochodzę z Krakowa.
-Piękne miasto.
-To prawda.-posłał jej ciepły uśmiech.
-Jeśli mogę zapytać, dlaczego tutaj przyjechałeś?
-Hmm..Powiedzmy, że chciałem zacząć wszystko od nowa.
-Rozumiem. Chodź, zapoznasz się lepiej z resztą komendy.-Impreza dobiegła końca. Okazała się być dla Mikołaja niezwykle udaną, zyskał zaufanie Oli oraz poznał resztę zespołu. Pierwszy raz od 6 miesięcy uwierzył, że może być jeszcze szczęśliwy.



Hej!!!
Nie sądziłam, że po tylu miesiącach przerwy dokończę tą część, a tu proszę.
Jeśli będę miała dalej pomysł i czas, być może będę tutaj częściej.
Do zobaczenia! :) 
Patrycja

poniedziałek, 14 marca 2016

I.Ola i Mikołaj lI


  Wspólnie spędzona namiętna noc z brązowowłosą dziewczyną była dla Mikołaja czymś więcej niż jednorazową przygodą, bynajmniej chciał żeby tak było. Chciałby kontynuować tą znajomość, jednak obsługa hotelu zachowała się nieprofesjonalnie. Sprzątaczka po wyjściu kochanki policjanta podmieniła numer telefonu, gdy on w tym czasie spał. Dopiero następnego dnia po zadzwonieniu na zostawiony numer zorientował się, że to nie ta sama kobieta. Złość z tego powodu była ogromna, nie mógł w tej sprawie nic zrobić. Nic nie wiedział o tajemniczej kochance, nawet nie znał jej imienia. Postawił jednak, że za wszelką cenę ją odnajdzie.

Kilka miesięcy wcześniej.

-Mikołaj, uspokój się. Proszę.-mówiła podnosząc kolejne ubrania z podłogi.
-Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się. Masz godzinę, potem nie chce cie widzieć w moim życiu nigdy więcej.-powiedział ze złością w głosie wyrzucając kolejne ubrania byłej już narzeczonej z szafy na podłogę.-Godzina.-wychodząc z pomieszczenia trzasną drzwiami. Nigdy go takiego nie widziała. Usiadła na skraju łóżka chowając zapłakaną twarz w dłoniach. Żałowała swojego postępowania, nie chciała go zdradzić. Była pijana, wyszło jak wyszło. Jednym błędem przekreśliła całe ich wspólne życie. Wiedziała, że Mikołaj to typ mężczyzny, który tak łatwo nie wybacza. Od pewnego czasu wydawało się jej, że uczucie między nimi wygasa. No właśnie wydawało jej się. Dzisiejszego dnia zrozumiała jak bardzo się myliła, wciąż kochała go równie mocno, jak tego dnia kiedy się poznali. Było to 8 lat temu. Obydwoje byli 25-latkami, poznali się na przyjęciu urodzinowym wspólnej znajomej i od tamtego czasu byli nierozłączni, aż do tego momentu. Ich ślub miał się odbyć za 6 miesięcy, miało być tak pięknie. Wszystko było już gotowe. Ustalona data, wynajęta sala, zespół, zaplanowana podróż poślubna. Marzyli by po ślubie kupić dom, ich własny kąt, jednak wszystkie te sprawy, plany, marzenia były już nieaktualne. Nie mogła sobie tego darować. Gdyby mogła cofnąć czas, naprawić wszystkie błędy to nie dopuściłaby się tej zdrady. Chciałaby znów był blisko niej...

Jeszcze tego samego dnia młody policjant spakował swoje wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i postanowił pozostawić przeszłość w rodzinnym mieście. Pragnął wyjechać z Krakowa jak najszybciej, problemem było tylko wybranie celu, w którym mógłby o wszystkim zapomnieć i zacząć od nowa. Wahał się między Poznaniem a Wrocławiem. Postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował, że Wrocław będzie jego przystanią. Poinformował tylko rodziców, że z Kasią to koniec, wyjeżdża i jeśli wszystko się ułoży zamieszka tam na stałe. Zostawił tu wszystko rodzinę, przyjaciół, pracę. Wiedział, że jeśli nie wyjdzie wszystko będzie mu przypominało niedoszłą żonę. Bardzo ją kochał, jednak kiedyś postawił sobie zasadę, że nie wybacza, ponieważ wiedział, że jeśli ktoś zdradzi raz to nic nie stoi mu na przeszkodzie, aby zrobić to znowu.

Pół roku później po przeprowadzce.

Mikołaj na dobre zakorzenił się w nowym mieście. Sprzyjało mu życie tutaj. Zaprzyjaźnił się nawet z pewnym barmanem. Do Krakowa powracał tylko wtedy, gdy zatęsknił za rodzinnym domem. Pogodził się z wydarzeniami sprzed 6 miesięcy, najwidoczniej taki los był im pisany. Zrozumiał swoje i jej błędy. Wybaczył, jednak nie zapomniał. Kasia próbowała wielokrotnie się z nim skontaktować, pozostał nieugięty w swoim postanowieniu. Nie szukał teraz miłości, bynajmniej nie chciał szukać jej na siłę. Postanowił odpocząć od życia we dwoje, aż do czasu gdy poznał piękną niebieskooką dziewczynę, a zaczęło się to tak...

-Stary zobacz ile tutaj pięknych kobiet, a ty siedzisz sam przy barze.-przyjaciel Mikołaja skinieniem głowy pokazał grupkę młodych dziewczyn siedzącą przy stoliku. Postawił przed policjantem szklankę z zimnym trunkiem.
-To nie dla mnie, nie szukam przygód ani miłości. Chce od tego odpocząć. Pojutrze zaczynam prace.
-No to super. Cieszę się, że ci się u nas spodobało. Podać ci coś jeszcze?-zapytał przecierając blat, jednak nie doczekał się odpowiedzi-Haloo! Ziemia do Mikołaja.-pomachał mu ręką przed oczyma, gdy widział jak kolega zaparzył się na dwie koleżanki.-A więc jednak.-zaśmiał się w duchu, widział jak funkcjonariusz patrzył na jedną z dziewczyn.
-Co mówiłeś? Zamyśliłem się.-skierował głowę w stronę przyjaciela próbując odwrócić swoją odwagę od pięknej kobiety.
-Coś mówiłeś, że nie szukasz przygód a tu jednak.
-Bo nie szukam.
-Dobra, dobra. Podejdź do niej. Spróbować możesz. Powodzenia.-uśmiechną się przyjaźnie do kumpla. Bardzo polubił młodszego od siebie policjanta. Miał w sobie dużo pozytywnej energii pomimo przykrości jaka spotkała go w życiu. Był po prostu sobą.

Mikołaj podszedł do dziewczyny, która wpadła mu w oko, gdy ta była sama przy barze.
-Cześć. Co tak piękna kobieta robi tutaj sama?
-Cześć. Jak widzisz piję by zapomnieć, jak większość ludzi.-spojrzała mu śmiało w oczy, sama nie wiedziała dlaczego poczuła miłe mrowienie w brzuchu. Jej policzki zarumieniły się, odruchowo przeniosła wzrok na szklankę.
-Zdradzisz jak masz na imię?-uśmiechną się do niej zalotnie.
-Może niech to będzie tajemnica? Chodź zatańczyć.-nie wiedziała skąd nagle wzięło się u niej tyle śmiałości. Serce podpowiadało jej, że może z nim czuć się bezpieczna.
-Zabierz mnie stąd.-wyszeptała mu do ucha. Oboje zniknęli z baru.

Dwa dni po nocy spędzonej z tajemniczą kobietą Mikołaj zaczynał służbę na nowym komisariacie. Pluł sobie w brodę, że nic o niej nie wiedział. Nie mógł jednak przewidzieć, że jedna z pracownic hotelu podmieni numer telefonu. Dochodziła godzina 8:00. Zmierzał właśnie w kierunku pokoju odpraw. Sam nie wierzył w to co zobaczył, oparta o parapet stała...




Hej.
W końcu wywiązałam się z obietnicy i zabrałam się za napisane części. Nie jest może jakieś fachowe dzieło, ale myślę, że z czasem powróci wena i będzie coraz lepiej.
Czekam z niecierpliwością na Wasze opinię. Życzę miłego wieczoru.
Pozdrawiam
Patrycja 




poniedziałek, 15 lutego 2016

Witajcie!

Moi Drodzy!
Dawno mnie tutaj nie było. Sprawcą mojej nieobecności w dużej mierze oczywiście był czas. Wracam późno ze szkoły, zadania, sprawdziany, nauka, zajęcia dodatkowe to wszystko niestety pochłania go w dużych ilościach, a ja czuje jakby życie uciekało mi przez palce. Oczywiście było dużo wolnego, jednak problemy techniczne z blogiem uniemożliwiły mi korzystanie z niego przez pewien okres, lecz nie będę Was tym zanudzać. Brak weny i moje lenistwo (do którego wstyd się przyznawać) w jakimś stopniu też na to wpłynęły. Kolejną część opowiadania mam już zaczętą, jednak w głowie narodził się mi pomysł, aby zacząć nowe opowiadanie, a do tego być może kiedyś wrócę. 
Nie chcę na chwilę obecną podawać konkretnej daty, ponieważ sama jeszcze nie wiem jak to będzie. 
Bardzo Was za to przepraszam. 
Pozdrawiam,
Patrycja

niedziela, 25 października 2015

IX.Ola i Mikołaj

Wróciła do pustych ścian powszechnie nazywanych domem. Ściany bez życia, bez radości. Nikt nie wypełniał pokoi, jedna osoba niestety nie była w stanie tego zrobić. Potrzeba tchnąć prawdziwą miłość, by znów ożyły. Dom tworzy rodzina, małżeństwo wraz z pociechami. By utworzyć swój upragniony, wymarzony kąt Oli niestety brakowało wszystkiego. Wiedziała z kim chce być, lecz zawsze brakowało odwagi, zarówno jej jak i jemu. Była już blisko tego z innym mężczyzną, lecz w ostatniej chwili zamknęła ich rozdział, ponieważ zabrakło uczucia z jej strony. Nie żałowała jednak tego, wie, że może być jedynie szczęśliwa z prawdziwą miłością, a był nią Mikołaj. Z nikim do tej pory nie czuła się tak dobrze, uwielbiała jego uśmiech, to jak ją rozśmieszał i ten dystans do życia. Zaangażowanie w pracę. Uwagę i troskę jaką poświęcał córką, jak walczył by móc się z nimi spotykać po rozstaniu z żoną. Zbliżała się również data rozprawy rozwodowej w sądzie, za niedługo będzie już formalnie wolny. Jednak pozostał do niej równy miesiąc, przez ten czas mogliby zacząć budować fundamenty związku, poznawać się.
Zanim opuściła szpital obiecała mu, że go jeszcze dziś odwiedzi. Po spotkaniu z Kacprem nie miała jednak najmniejszej ochoty. Zrobiło się jej głupio, potraktowała go niesprawiedliwie. Porzuciła w sposób na jaki nie zasługiwał, powinna z nim szczerze porozmawiać. Co się stało to się nieodstanie, teraz musi wziąć się w garść i udać się do Mikołaja.
Miała wychodzić, gdy z jej torebki wydobył się dźwięk telefonu, nieznajomy numer. Miała zwyczaj nie odbierać telefonów od nieznajomych, tym razem jednak coś kazało postąpić inaczej.
-Słucham?-powiedziała przykładając słuchawkę do ucha.
-Pani Aleksandra Wysocka?-usłyszała miły głos młodej kobiety.
-Tak.
-Dzwonię ze szpitala. Chodzi o pana Mikołaja Białacha.
-Coś się stało Mikołajowi?
-Niestety nie mogę udzielać takich informacji przez telefon. Pan Mikołaj wpisał panią do udzielania informacji o swoim stanie zdrowia. Mogę jedynie powiedzieć, że jego stan się pogorszył i prosił by pani przyjechała.
-Zaraz będę.-odpowiedziała szybko i znów biegiem opuściła mieszkanie.
Czas w którym zawsze dojeżdżała do szpitala skrócił się dwukrotnie, chciała jak najszybciej zobaczyć Mikołaja.

15:34 szpital, recepcja
-Aleksandra Wysocka, ktoś od państwa dzwonił do mnie.
-Tak, to ja do pani dzwoniłam. Stan pacjenta pogorszył się gwałtownie, stracił przytomność, lekarze zabrali go na tomograf, niestety okazało się, że pan Mikołaj ma krwiaka. Jeśli jeszcze się powiększy konieczna będzie operacja, na chwile obecną jest stabilny, jednak wyniki ostatnich nadań będą decydujące, przykro mi.
Usiadła na krześle, zrobiło się jej słabo. Znów się o niego bała, tylko tym razem bardziej, wiedziała, że jeśli wyskoczy jakiś błąd aspirant może zapłacić za niego życiem. Starała się odganiać od siebie takie myśli. Zrobiło się jej słabo.
-Przepraszam czy wszystko w porządku?-zapytała recepcjonistka podchodząc.
-Tak, tak zaraz przejdzie.
-Pan Mikołaj zanim stracił przytomność kazał pani to przekazać.-wręczyła jej białą kopertę.
-Dziękuje.-schowała ją do torebki i skierowała się w stronę sali policjanta.
Leżał przypięty do maszyn, spał słodkim snem. Był taki niewinny i bezbronny, nie mógł robić gwałtownych ruchów czy denerwować się to zagrażało jego życiu. Nie mogła wejść na sale, ponieważ nie było jeszcze wyników ostatnich badań krwiaka. Nie wiadomo czy operacja musi się odbyć.
Nagle w sali Mikołaja pojawiło się 2 doktorów w średnim wieku, budząc go ze snu dali mi plik papierów do podpisania, jednak najpierw odbyli z nim odpowiednią rozmowę. Jeden z nich wyszedł do posterunkowej i wyjaśnił, że operacja musi się odbyć, ponieważ krwiak rośnie zagrażając życiu aspiranta. Łzy napłynęły jej do oczu. Nie mogli zamienić ze sobą nawet 2 słów, uśmiech Mikołaja przez szybę dał jej nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Operacja trwała już dobrą godzinę. Ola dalej nie potrafiła się uspokoić, szlochała cały czas zastanawiając się co dzieje się na sali operacyjnej. Przypomniała sobie, że dostała list od Mikołaja. Postanowiła go przeczytać. Trzęsącymi się dłońmi oderwała górę koperty. Zaczęła czytać:
                                                        
                                                           Droga Olu!

 Jeśli czytasz ten list oznacza to, że w tym momencie nie ma mnie obok Ciebie, jestem daleko jedynie ciałem, duszą i sercem jestem zawsze przy Tobie. W tym liście pragnę powiedzieć Ci wszystko, czego boję się wyznać patrząc w Twe oczy. Kiedy jesteś obok ogarnia mnie bezgraniczna radość, ale również i strach, że może Cie nie być kiedyś przy mnie. Nie chciałbym do tego dopuścić, dlatego muszę działać zanim ktoś inny zrobi to za mnie. Jesteś kobietą piękną, wspaniałą zasługujesz na najlepszego mężczyznę, jednak co powiesz na mnie? Od dawna pragnę powiedzieć Ci co czuję, lecz dalej brak mi odwagi. Gdyby nie wizyta Kacpra, o której pewnie nic nie wiesz jeszcze przez pewien czas nie odważyłbym się na takie wyznanie. Upewnił mnie on w tym, że i ja nie jestem Tobie całkowicie obojętny. Jak każdy mężczyzna boję się odrzucenia, więc myślę, że zrozumiesz moją postawę. 
Chciałbym codziennie móc patrzeć jak budzisz się, szykujesz do pracy, zasypiasz. Chciałbym być obecny w każdej minucie Twojego życia, ponieważ zbyt szybko ucieka. Ten wypadek myślę, że dał nam obojgu wiele do myślenia, widziałem strach w Twoich oczach, gdy pierwszy raz mnie odwiedziłaś. Również bałem się, że nigdy już Cię nie zobaczę. 
Ostatnio czuje się coraz gorzej, wiem, że spowodował to wypadek, jednak dla Ciebie będę silny. Obiecuję Ci, że jeśli mi pozwolisz będę przy Tobie na zawsze. Mogę to nareszcie powiedzieć : Kocham Cie Olu!
                                                                                                                 Twój Mikołaj.

Rozpłakała się na dobre, były to łzy szczęścia w końcu ma pewność, że Mikołaj ją kocha. Modliła się tylko by operacja się udała. Ocierając policzki zobaczyła zbliżającego się lekarza z informacją o stanie ukochanego...


Cześć! Krótko i dziś, przepraszam Was znów. Nie będę się rozpisywać, ponieważ jutro szkoła. Mam tylko jedno pytanie : Czy Mikołaj przeżyje operację?
Pozdrawiam
Patrycja

                                                                                                          

poniedziałek, 19 października 2015

VIII.Ola i Mikołaj

-Słucham?-odpowiedziała poprawiając się na krześle, miała nadzieję, że w tym momencie wyzna jej miłość.
-Bo ja..-zawahał się.-bo ja nie wiem, jak doszło do tego wypadku, kto mógł majstrować przy tych hamulcach...
-Ja niestety wiem.-odparła zawiedziona postawą policjanta.-To Kacper, ty też o tym wiesz doskonale.
-Nie jestem jakoś o tym przekonany.-kłamał, nie chciał by jeszcze bardziej byłego zła na niedoszłego męża.-Dobrze, że jesteś.-uśmiechnął się i mocniej ścisnął jej dłoń, jakby chciał, żeby nigdy go nie opuściła.

-Będę się zbierać, długo już jestem, a na pewno chciałbyś odpocząć.-powiedziała po blisko godzinie dalszej rozmowy.-Wpadnę jeszcze potem. Trzymaj się.-nie oglądając się za siebie ruszyła w stronę wyjścia.
Znów był zły na samego siebie. Stchórzył, taki już po prostu był. W pracy zgrywał twardziela, jednak w sprawach uczuciowych zachowywał się jak małe dziecko, które nabroiło i bało się przyznać do winy. Nie chciał sobie wmawiać, że jeśli nie wyzna jej miłości w najbliższym czasie, to osunie się od niego, stwierdzi, że nie zależy mu na niej. Do tej pory takie myśli nie przynosiły efektu, więc czy zmieniły by coś teraz?

Po 30 minutach była już pod swoim celem, a był nim dom Kacpra.  Niepewnie przekroczyła furtkę, nie czuła się w tym miejscu już tak dobrze jak kiedyś, czuła się jak intruz. Wiedziała, że musi wyjaśnić z nim tą sprawę. Zadzwoniła dzwonkiem raz, drugi, trzeci w końcu doczekała się krótkiej odpowiedzi "idę".
-Tak?-zapytał zanim zdążył dostrzec kim był gość na jego posesji.-To ty, jednak wiesz chyba, że skruszenia nie uznaję.-dodał kpiąco, jakby był pewien, że Ola chce do niego wrócić.
-Dobrze wiesz, że nie przyszłam tutaj udawać skruchy. Pragnę się dowiedzieć, co ty do cholery robisz. Mogłeś zabić Mikołaja, ale ta sprawa i tak nie ujdzie ci na sucho. Jutro idę złożyć zawiadomienie.-jej mina mówiła sama za siebie, była wściekła na bezmyślność Kacpra.
-Nie wiem o czym mówisz.-uśmiechnął się chytrze.
-Nie do wiary, że aż tak się zmieniłeś. Może to ja cie nigdy nie poznałam. Udawałeś kogoś innego.
-Na prawdę tak sądzisz? Jesteś niewdzięczna, dla ciebie skończyłem z poprzednim życiem. Myślałaś, że zawsze taki byłem?Właśnie nie, dlaczego teraz nie tykam alkoholu? Kiedyś był nieodłącznym elementem dnia, do tego od czasu do czasu coś mocniejszego. Jak mówiłem, rzuciłem to dla ciebie. Za co jestem ci wdzięczny, ale wierzyłem, że pozwolisz mi być przy sobie na zawsze. Mikołaja, oczywiście, że nienawidzę. Tylko czasem użyła byś swojej pięknej główki i pomyślała czy zrobił bym coś co zniszczyło by mi moje życie? Na to pytanie odpowiedz sobie sama. Żegnam.-trzasnął drzwiami równocześnie zamykając je tuż pod nosem posterunkowej. Odruchowo odskoczyła w tył, po chwili stania nie ruchomo żwawym krokiem ruszyła do samochodu.

Krzątała się po kuchni w oczekiwaniu na zagotowanie wody. Miała już dość tego dnia, chciała żeby skończył się jak najszybciej. Wypadek Mikołaja nie był dla niej łatwą sprawą, bała się o niego. Gdyby mu się coś stało nie wybaczyła by sobie tego nigdy, że nie wyznała mu uczuć. Usłyszała dzwonek do drzwi.
-Tato, co ty tu robisz?
-Chciałem odwiedzić córkę, nie można?
-Można.-gestem głowy zaprosiła ojca do środka.-Napijesz się czegoś?
-Herbatę jeśli możesz.-zdziwiła się zachowaniem rodzica, był dziwnie spięty, jak nie on.
-Proszę.-postawiła filiżankę z parującym napojem na stoliku.-Teraz tak na serio, stało się coś? Zwykle nie opuszczasz komendy w środku dnia.
-Zapytam w prost, łączy cie coś z Mikołajem?
-Skąd takie przypuszczenia?-nerwowo potarła jedną dłonią o drugą.
-Zerwałaś z Kacprem, teraz troszczysz się o Białacha. Jesteś pewna, że dobrze wybrałaś? Z Kacprem miałabyś pewne życie, wiesz dobrze, że pensja policjanta nie jest najwyższa. Poza tym on jest od ciebie starszy ponad 10 lat i najurodziwszy też nie jest, córeczko zastanów się dobrze.
-Kacper, Kacper wszędzie on, ja już się nie liczę? Moje szczęście też nie? Zmówiłeś się z nim.
-Wcale nie, chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.
Jak powiedziała tak uczynił, może niepotrzebnie wtrącał się w życie córki. Była jedyną osobą w jego życiu więc przez to się tak o nią martwił.

Spacer. Jedyna rzecz na jaką miała teraz ochotę, potrzebowała samotności żeby wszystko przemyśleć.
Nie zastanawiając się długo chwyciła płaszcz i wyszła z mieszkania kierując się w stronę parku.
Przysiadła na tej samej ławce na której podjęła decyzję o zakończeniu związku. Teraz myślała jak dobrać słowa by wyjawić Mikołajowi to co czuje. Żadne z nich nie było jednak odpowiednie. Jej ukochana babcia powtarzała "jeśli mężczyźnie zależy na twojej miłości, będzie się o nią ubiegał". Nie wiedziała czy powinna postąpić za radą staruszki. Babcia zawsze była na podium w jej sercu. Potrafiła doradzić, rozwiązać każdy problem. Ona dawała jej wsparcie w trudnych chwilach, gdy zmarła mama Oli. Niestety parę lat później ona również odeszła z tego świata pozostawiając Aleksandrę z ojcem. Była pewna, że zięć wychowa wnuczę na dobrą osobę, nie pomyliła się. 
-Ola, mogę zająć ci chwilę.-z rozmyśleń wyrwał ją głos Kacpra, nie wiedziała skąd wiedział, że akurat jest tutaj.-Chciałem przeprosić, nie powinienem tak powiedzieć, byłem wściekły na to, że mnie zostawiłaś. Nie rozumiałem twojej decyzji, nie rozumiałem co ma on czego ja nie mam. Teraz wiem, twoją prawdziwą miłość. Nie chcę, żebyś czuła się niezręcznie, chcę abyś zapamiętała mnie dobrze.-wręczył jej bukiet czerwonych róż i ostatni raz całując policzek odszedł.




Cześć. Na samym początku przepraszam za tak długą przerwę, nie mogę ułożyć sobie czasu, ponieważ zawsze mi coś wieczorem wyskoczy przez co nie mam jak dokończyć części. Krótko bo krótko, postaram się w tym tygodniu i może uda mi się jeszcze wrzucić coś do piątku. 
Pozdrawiam serdecznie :*
Patrycja

niedziela, 27 września 2015

VII.Ola i Mikołaj

Koniec. Był to koniec ich miłości, zakończył się pewien etap w ich życiu. Etap, który dla niego mógłby trwać wiecznie, zrobiłby wszystko, zapłaciły wszelką cenę, żeby to okazało się okropnym koszmarem, a ona tak jak zawsze, tak spokojnie leżałaby obok niego. Zemsta była jedyną rzeczą jakiej teraz pragnął, więc rozmyślał jak pogrążyć Mikołaja, musiał wymyślić coś sensownego. Czy uda mu się odzyskać Olę? Wiedział, że szanse są znikome.
Zemsta idealna, czy takie coś istnieje? Nie. Każde zło wraca do nas. Nie liczyło się to teraz dla niego, jechał w stronę bloku policjanta, adres poznał przez przypadek, gdy znalazł notatnik Aleksandry.
Stał przed drzwiami mieszkania Mikołaja, zadzwonił dzwonkiem. Po chwili przed Kacper staną obiekt nienawiści.
-O co chodzi?-zapytał zdezorientowany funkcjonariusz.
Nie bawiąc się w odpowiedzi przeszedł do konkretów. Uderzył go z całej siły w twarz, dowódca patrolu upadł na ziemie, a z jego nosa poleciała krew.
-Rozwaliłeś nasz związek tego chciałeś? W takim razie gratulacje.-rzucił i odszedł jakby nigdy nic. W myślach dodał to jeszcze nie koniec, lecz doskonale wiedział, że groźby w kierunku policjanta mogłyby skończyć się źle. Mikołaj podniósł się powoli z ziemi i z całej siły trzasnął drzwiami. Nie wiedział o co mu chodziło, dlaczego powiedział rozwaliłeś nasz związek, czyżby Ola zerwała zaręczyny? Chciał się o tym przekonać, najpierw jednak musiał zatamować nos. Na szczęście nie był złamany.

Blok posterunkowej, 18:55

Stał przed drzwiami jej mieszkanie z butelką szampana w ręce, zapukał lekko, po chwili usłyszał kroki zbliżające się w jego stronę. Drzwi mieszkania otworzyły się, gdy policjantka zobaczyła swojego dowódcę w takim stanie od razu zorientowała się, że był u niego Kacper.
-Jezu, Mikołaj co się stało?
-Przewróciłem się, nic takiego, mogę wejść?
-Wchodź. Akurat ci uwierzę, że się przewróciłeś.-odpowiedziała i weszła w głąb mieszkania, a on za nią.
-Na prawdę, ciebie bym nie okłamał.-postawił butelkę na stole. Uśmiechnął się do niej czule.
Jednak ona nie odwzajemniła gestu, podeszła bliżej aspiranta, delikatnie dotykając opuszkami palców napuchniętego nosa. Serce Mikołaj zaczęło bić szybciej, działo się tak za każdym razem, gdy był z nią blisko. Odruchowo złapał ją w tali, tym samym przyciągając ją do siebie. Czuła jego oddech na swojej skórze, drażnił ją swoim ciepłem. Podniosła wzrok, by spojrzeć w jego hipnotyzujące tęczówki. Zbliżał się powoli, nie chciał jej wystraszyć. Rozchyliła usta czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Delikatnie musnął jej wargi swoimi. Z każdą chwilą pocałunek był coraz bardziej namiętny. Obydwoje poczuli to uczucie, uczucie bezgranicznej miłości, szczęścia, potrzeby bliskości. Chwila ta mogłaby trwać wiecznie, jednak zdarzenia z dzisiejszego dnia podziałały na Olę jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie odsunęła się od swojego dowódcy.
-Przepraszam.-powiedział i spuścił wzrok rozglądając się po pokoju, by tylko nie spojrzeć w oczy posterunkowej.-Pójdę już.
-Daj spokój.-chwyciła go za nadgarstek.-Oboje tego chcieliśmy, bynajmniej ja. Jednak nie jestem jeszcze gotowa.
-I tak nie powinienem tego robić. Lepiej jednak będzie jak pójdę, uwierz mi. Cześć.-wyszedł z trudem, nie chciał jej zostawiać, pragnął z nią zostać, lecz męska duma nie pozwalała. Opadła bezwładnie na kanapę, schowała twarz w dłonie. Wygłupia się mówiąc mu, że nie żałuje. Było to prawdą. Dalej nie wiedziała czy policjantowi zależy na niej, z jego reakcji nie wywnioskowała nic nowego. Położyła się, zmęczenie dało o sobie znać, nie musiała długo czekać na sen.

Wygłupił się, dopiero rozstała się z narzeczonym, wyglądało to jakby chciał ją uwieść. Pocałunek wyszedł spontanicznie, nie miał go w planach, chciał wyjawić jej swoje uczucia, jednak stchórzył. Marzył od dawna, aby skosztować jej słodkich ust, oczekiwania opłaciły się. Teraz wiedział, że to ta jedyna, tylko czy on jest jej jedynym? Kolejne pytania nasuwały mu się na myśl. Nadepnął mocniej na pedał gazu nie zważając na niekorzystne warunki pogodowe. Krótka chwila, jeden moment stracił panowanie nad kierownicą, pisk opon, uderzył w pobliskie drzewo, zawiodły hamulce. Stracił przytomność.

Odzyskał ją dopiero w szpitalu. Jego stan był poważny, ale stabilny. Nie pamiętał co się stało, miał wstrząśnienie mózgu, złamaną rękę i liczne zadrapania. Do jego sali wszedł lekarz.
-Co się stało? Gdzie jestem? Strasznie boli mnie głowa.
-Spokojnie panie Mikołaju, jest pan w szpital, miał pan wypadek. Pana stan jest nie będę ukrywał poważny jednak jest stabilny. Ma pan wstrząśnienie mózgu w dodatku złamaną dłoń.-odpowiedział i zajrzał w kartę pacjenta.
-Jak to się stało? Pamiętam tylko, że wracałem do domu.
-Stracił pan panowanie nad samochodem i na nieszczęście wjechał w drzewo.-spojrzał na pacjenta, dostrzegł załamanie.-Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze. Zawiadomić kogoś z rodziny?
-Nie.-uciął krótko.
-No dobrze, proszę odpoczywać.-wyszedł z sali pozostawiając go samego. Bił się z myślami czy zadzwonić do Olki, postanowił jednak dać jej spokój.
Nie przespał całej nocy, do jego głowy przychodziły najgorsze scenariusze związane z przyszłością, w której nie było Aleksandry. Zasnął dopiero nad ranem po zażyciu mocnych środków nasennych.

Komenda policji, 8:52

-Tato, wiesz może co się dzieje z Mikołajem? Nie było go na odprawie.-zapytała wchodząc do gabinetu ojca bez pytania.
-Właśnie dostałem telefon od niego, miał wypadek, leży w szpitalu.
-Jak to wypadek?-usiadła na przeciwko ojca, pocierając nerwowo skroń.
-Stan poważny, jednak stabilny. Wjechał z drzewo, nasi podejrzewają, że ktoś majstrował przy przewodach hamulcowych.
-To moja wina.-szepnęła pod nosem.
-Co mówiłaś?
-Nic, muszę iść do niego. Mogę cie prosić o wolne?
-Pewnie córuś, powiedz potem co u niego.
-Dzięki.-szybkim krokiem opuściła komendę.

20 minut później

Była już w szpitalu. Kolejka do rejestracji była długa, musiała uzbroić się w cierpliwość. Zastanawiała się dlaczego do niej nie zadzwonił. Pewnie dlatego, że poczuł się głupio po pocałunku. Jedna sprawa nie dawała jej spokoju, mianowicie hamulce w samochodzie Mikołaja. Czy jest to możliwe aby Kacper posunął się do czegoś takiego? Nie wiedziała. Doczekała się swojej chwili przy rejestracji.
-Dzień dobry, Aleksandra Wysocka. Chciałam się zapytać w której sali leży Mikołaj Białach.
-Przepraszam, a jest pani z rodziny?
-Jestem z policji.
-Pan Mikołaj leży na 3 piętrze, sala numer 15.
-Dziękuje.


Stała przed jego salą nerwowo pocierając dłońmi o siebie. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Mógł stracić pamięć i jej nie poznać. Roztrzęsioną ręką nacisnęła klamkę. Był sam na sali. Niepewnym krokiem przekroczyła próg pomieszczenia. Odruchowo obejrzał się za siebie.
-Jak się czujesz?-spytała siadając na krześle obok łóżka.
-A jak mogę się czuć? Bywało lepiej.-odparł lekceważąco.
-Jeśli chcesz mogę iść.
-Nie Olka, przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Ostatnio jakiś pech mnie prześladuje.-Chwyciła jego dłoń delikatnie się uśmiechając chcąc dodać mu otuchy.-Muszę ci coś powiedzieć..


Hej. W końcu znalazłam trochę czasu, aby dokończyć część. Znów się nie wyrabiam ze względu na szkołę. -.- Myślę, że powinnam spróbować wrócić jednak do pomysłu, że będę dodawać posty w niedziele. 
Jak zwykle czekam na Wasze opinie. :3
Pozdrawiam
Patrycja