niedziela, 27 września 2015

VII.Ola i Mikołaj

Koniec. Był to koniec ich miłości, zakończył się pewien etap w ich życiu. Etap, który dla niego mógłby trwać wiecznie, zrobiłby wszystko, zapłaciły wszelką cenę, żeby to okazało się okropnym koszmarem, a ona tak jak zawsze, tak spokojnie leżałaby obok niego. Zemsta była jedyną rzeczą jakiej teraz pragnął, więc rozmyślał jak pogrążyć Mikołaja, musiał wymyślić coś sensownego. Czy uda mu się odzyskać Olę? Wiedział, że szanse są znikome.
Zemsta idealna, czy takie coś istnieje? Nie. Każde zło wraca do nas. Nie liczyło się to teraz dla niego, jechał w stronę bloku policjanta, adres poznał przez przypadek, gdy znalazł notatnik Aleksandry.
Stał przed drzwiami mieszkania Mikołaja, zadzwonił dzwonkiem. Po chwili przed Kacper staną obiekt nienawiści.
-O co chodzi?-zapytał zdezorientowany funkcjonariusz.
Nie bawiąc się w odpowiedzi przeszedł do konkretów. Uderzył go z całej siły w twarz, dowódca patrolu upadł na ziemie, a z jego nosa poleciała krew.
-Rozwaliłeś nasz związek tego chciałeś? W takim razie gratulacje.-rzucił i odszedł jakby nigdy nic. W myślach dodał to jeszcze nie koniec, lecz doskonale wiedział, że groźby w kierunku policjanta mogłyby skończyć się źle. Mikołaj podniósł się powoli z ziemi i z całej siły trzasnął drzwiami. Nie wiedział o co mu chodziło, dlaczego powiedział rozwaliłeś nasz związek, czyżby Ola zerwała zaręczyny? Chciał się o tym przekonać, najpierw jednak musiał zatamować nos. Na szczęście nie był złamany.

Blok posterunkowej, 18:55

Stał przed drzwiami jej mieszkanie z butelką szampana w ręce, zapukał lekko, po chwili usłyszał kroki zbliżające się w jego stronę. Drzwi mieszkania otworzyły się, gdy policjantka zobaczyła swojego dowódcę w takim stanie od razu zorientowała się, że był u niego Kacper.
-Jezu, Mikołaj co się stało?
-Przewróciłem się, nic takiego, mogę wejść?
-Wchodź. Akurat ci uwierzę, że się przewróciłeś.-odpowiedziała i weszła w głąb mieszkania, a on za nią.
-Na prawdę, ciebie bym nie okłamał.-postawił butelkę na stole. Uśmiechnął się do niej czule.
Jednak ona nie odwzajemniła gestu, podeszła bliżej aspiranta, delikatnie dotykając opuszkami palców napuchniętego nosa. Serce Mikołaj zaczęło bić szybciej, działo się tak za każdym razem, gdy był z nią blisko. Odruchowo złapał ją w tali, tym samym przyciągając ją do siebie. Czuła jego oddech na swojej skórze, drażnił ją swoim ciepłem. Podniosła wzrok, by spojrzeć w jego hipnotyzujące tęczówki. Zbliżał się powoli, nie chciał jej wystraszyć. Rozchyliła usta czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Delikatnie musnął jej wargi swoimi. Z każdą chwilą pocałunek był coraz bardziej namiętny. Obydwoje poczuli to uczucie, uczucie bezgranicznej miłości, szczęścia, potrzeby bliskości. Chwila ta mogłaby trwać wiecznie, jednak zdarzenia z dzisiejszego dnia podziałały na Olę jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie odsunęła się od swojego dowódcy.
-Przepraszam.-powiedział i spuścił wzrok rozglądając się po pokoju, by tylko nie spojrzeć w oczy posterunkowej.-Pójdę już.
-Daj spokój.-chwyciła go za nadgarstek.-Oboje tego chcieliśmy, bynajmniej ja. Jednak nie jestem jeszcze gotowa.
-I tak nie powinienem tego robić. Lepiej jednak będzie jak pójdę, uwierz mi. Cześć.-wyszedł z trudem, nie chciał jej zostawiać, pragnął z nią zostać, lecz męska duma nie pozwalała. Opadła bezwładnie na kanapę, schowała twarz w dłonie. Wygłupia się mówiąc mu, że nie żałuje. Było to prawdą. Dalej nie wiedziała czy policjantowi zależy na niej, z jego reakcji nie wywnioskowała nic nowego. Położyła się, zmęczenie dało o sobie znać, nie musiała długo czekać na sen.

Wygłupił się, dopiero rozstała się z narzeczonym, wyglądało to jakby chciał ją uwieść. Pocałunek wyszedł spontanicznie, nie miał go w planach, chciał wyjawić jej swoje uczucia, jednak stchórzył. Marzył od dawna, aby skosztować jej słodkich ust, oczekiwania opłaciły się. Teraz wiedział, że to ta jedyna, tylko czy on jest jej jedynym? Kolejne pytania nasuwały mu się na myśl. Nadepnął mocniej na pedał gazu nie zważając na niekorzystne warunki pogodowe. Krótka chwila, jeden moment stracił panowanie nad kierownicą, pisk opon, uderzył w pobliskie drzewo, zawiodły hamulce. Stracił przytomność.

Odzyskał ją dopiero w szpitalu. Jego stan był poważny, ale stabilny. Nie pamiętał co się stało, miał wstrząśnienie mózgu, złamaną rękę i liczne zadrapania. Do jego sali wszedł lekarz.
-Co się stało? Gdzie jestem? Strasznie boli mnie głowa.
-Spokojnie panie Mikołaju, jest pan w szpital, miał pan wypadek. Pana stan jest nie będę ukrywał poważny jednak jest stabilny. Ma pan wstrząśnienie mózgu w dodatku złamaną dłoń.-odpowiedział i zajrzał w kartę pacjenta.
-Jak to się stało? Pamiętam tylko, że wracałem do domu.
-Stracił pan panowanie nad samochodem i na nieszczęście wjechał w drzewo.-spojrzał na pacjenta, dostrzegł załamanie.-Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze. Zawiadomić kogoś z rodziny?
-Nie.-uciął krótko.
-No dobrze, proszę odpoczywać.-wyszedł z sali pozostawiając go samego. Bił się z myślami czy zadzwonić do Olki, postanowił jednak dać jej spokój.
Nie przespał całej nocy, do jego głowy przychodziły najgorsze scenariusze związane z przyszłością, w której nie było Aleksandry. Zasnął dopiero nad ranem po zażyciu mocnych środków nasennych.

Komenda policji, 8:52

-Tato, wiesz może co się dzieje z Mikołajem? Nie było go na odprawie.-zapytała wchodząc do gabinetu ojca bez pytania.
-Właśnie dostałem telefon od niego, miał wypadek, leży w szpitalu.
-Jak to wypadek?-usiadła na przeciwko ojca, pocierając nerwowo skroń.
-Stan poważny, jednak stabilny. Wjechał z drzewo, nasi podejrzewają, że ktoś majstrował przy przewodach hamulcowych.
-To moja wina.-szepnęła pod nosem.
-Co mówiłaś?
-Nic, muszę iść do niego. Mogę cie prosić o wolne?
-Pewnie córuś, powiedz potem co u niego.
-Dzięki.-szybkim krokiem opuściła komendę.

20 minut później

Była już w szpitalu. Kolejka do rejestracji była długa, musiała uzbroić się w cierpliwość. Zastanawiała się dlaczego do niej nie zadzwonił. Pewnie dlatego, że poczuł się głupio po pocałunku. Jedna sprawa nie dawała jej spokoju, mianowicie hamulce w samochodzie Mikołaja. Czy jest to możliwe aby Kacper posunął się do czegoś takiego? Nie wiedziała. Doczekała się swojej chwili przy rejestracji.
-Dzień dobry, Aleksandra Wysocka. Chciałam się zapytać w której sali leży Mikołaj Białach.
-Przepraszam, a jest pani z rodziny?
-Jestem z policji.
-Pan Mikołaj leży na 3 piętrze, sala numer 15.
-Dziękuje.


Stała przed jego salą nerwowo pocierając dłońmi o siebie. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Mógł stracić pamięć i jej nie poznać. Roztrzęsioną ręką nacisnęła klamkę. Był sam na sali. Niepewnym krokiem przekroczyła próg pomieszczenia. Odruchowo obejrzał się za siebie.
-Jak się czujesz?-spytała siadając na krześle obok łóżka.
-A jak mogę się czuć? Bywało lepiej.-odparł lekceważąco.
-Jeśli chcesz mogę iść.
-Nie Olka, przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Ostatnio jakiś pech mnie prześladuje.-Chwyciła jego dłoń delikatnie się uśmiechając chcąc dodać mu otuchy.-Muszę ci coś powiedzieć..


Hej. W końcu znalazłam trochę czasu, aby dokończyć część. Znów się nie wyrabiam ze względu na szkołę. -.- Myślę, że powinnam spróbować wrócić jednak do pomysłu, że będę dodawać posty w niedziele. 
Jak zwykle czekam na Wasze opinie. :3
Pozdrawiam
Patrycja 

czwartek, 17 września 2015

VI. Ola i Mikołaj

Tydzień później. Popołudnie, 12:00

Jesień dawała się we znaki. Ciepła aura pogody ustąpiła chłodniejszej porze roku. Bluzki z krótkim rękawem trzeba było zamienić na bluzy z kożuchem zwłaszcza wieczorami, ponieważ za dnia słońce dawało się jeszcze sobą nacieszyć. Liście pięknie mieniły się spadając z drzewa, ozdabiając ziemie różnorodnymi barwami. Aleksandra spacerowała alejkami parku, postanowiła przysiąść na ławce i zastanowić się co dalej zrobić ze swoim życiem. Była to jedna z ulubionych pór posterunkowej, bardziej niż jesień kochała wiosnę, wtedy budziło się wszystko do życia, drzewa pięknie rozkwitały. Właśnie w czasie wiosny poznała Kacpra, była mu bardzo wdzięczna za wszystko co dla niej zrobił. Jednak nie była pewna swoich uczuć, zastanawiała się czy nie pomyliła wdzięczności z miłością. Od dawna zbierała w sobie odwagę, żeby szczerze porozmawiać z Mikołajem o relacji, która ich połączyła. Taką rozmowę musi odbyć także z Kacprem, jednak wcześniej wolała się upewnić czy nie jest obojętna policjantowi.Prawda, zostawił ją. Właściwie to jej nie zostawił, ponieważ nigdy ze sobą nie byli. Przyjaźń jednak do czegoś zobowiązuje, nie zostawia się przyjaciela w potrzebie. Chciał naprawić swoje małżeństwo, zawalczyć o kawałek dawnego życia, tylko to nie tłumaczyło go dlaczego pozostawił posterunkową i ograniczył ich relacje do zwykłych znajomych z pracy. Wybaczyła mu, ponieważ prawdziwa miłość wybacza wszystko. Uświadomiła sobie właśnie, że kocha Mikołaja, pomimo tego iż nie był wtedy przy niej, chodź nie był najurodziwszym mężczyzną na Ziemi, dla niej był tym jedynym. Ola to taka kobieta, która w płci przeciwnej nie zwraca uwagi na wygląd, liczy się charakter. Jej obecny narzeczony, obiekt wielu westchnień, nie był zapatrzonym w siebie narcyzem. Nie jednokrotnie udowadniał, że pieniądze to nie wszystko. Pomagał wielu ludziom, nigdy nie odmawiał pomocy. Był dobrym człowiekiem, tym skradł część jej serca. Nie mogła powiedzieć, że jest jej całkowicie obojętny. Nie chciała go stracić w taki sposób. Koniec ich związku, to także koniec ich znajomości. Wiedziała, że nigdy jej tego nie wybaczy, za bardzo ją kochał. Dalsze okłamywanie go nie miało najmniejszego sensu, raniła siebie, a przede wszystkim jego. Serce nie sługa, musiała coś z tym zrobić, zawalczyć o swoje. Chociażby nie wyszło jej z Mikołajem, musi zakończyć związek. Nie chciała z tym zwlekać w nieskończoność, było to dla niej trudne, ponieważ przyzwyczaiła się do wspólnych śniadań, wieczorów, nocy, spacerów, pocałunków. Będzie za nim tęsknić jak za przyjacielem.Wybrała jego numer. Z każdą chwilą oczekiwania bała się coraz bardziej.
-Kochanie, stało się coś?-zapytał zmartwiony Kacper, ponieważ nigdy nie dzwoniła do niego o takiej porze.
-Nie, to znaczy tak. Miałbyś chwilę? Chciałabym porozmawiać.
-Dla ciebie zawsze, powiedz tylko gdzie i o której.-sprawdził swój zegarek, do spotkania z klientem miał jeszcze sporo czasu.
-W parku na Biskupińskiej, najszybciej jak byś dał rade przyjechać.
-Będę za 10 minut.-rzucił i się rozłączył, Ola wzięła głęboki wdech i schowała twarz w dłoniach. Te 10 minut do przybycia narzeczonego ciągły się w nieskończoność. Robiła dobrze, czuła to. Zrani go i to bardzo, ale nie da mu popełnić największego błędu w życiu. Byłby z nią nieszczęśliwi, ponieważ wątpiła, że uczucie do policjanta minęłoby jej tak szybko. Chwilę później w parku pojawił młody mężczyzna.
-Olka, co się stało?-zdyszany, stanął pochyło podpierając ciało na rękach położonych na kolonach.
-Musimy porozmawiać.
-Mam się bać? Coś poważnego?-nie wiedziała jak ma mu powiedzieć, że to po prostu koniec.-Ola, błagam cie mów, zaczynam się niepokoić.-przypuszczał, że za chwile dowie się o istnieniu małej istoty, która ma przewrócić ich świat do góry nogami. Nie wiedział, że prawda jest inna.
-Kacper..-zawahała się, a z jej oczu popłynęły pierwsze krople łez.-bo ja..
-Jesteś w ciąży?-przerwał jej, spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Co? Nie, nie o to chodzi.
-To o co, powiesz w końcu?
-To koniec.-jednym tchnem wyrzuciła to z siebie.
-Koniec? Tak po prostu? Po prawie roku czasu bycia razem, miał być ślub, dzisiaj miałem ci właśnie zaproponować datę, ale jak widzę Mikołaj mnie wyprzedził.
-O czym ty mówisz?-nerwowo potarła zimną dłonią skroń.
-Dokładnie wiesz o czym mówię, widzę jak na siebie patrzycie. Nie jestem, aż takim idiotą. Mogę chociaż wiedzieć dlaczego przyjęłaś moje oświadczyny? Czy w ogóle kiedyś mnie kochałaś?
-Proszę cie, byłam z tobą szczęśliwa, naprawdę, ale to wszystko do mnie wróciło.
-Myślałem, że jedno życie jedna miłość, niestety się myliłem. Zabawiłaś się mną.
-Nie, to nie tak. Pomogłeś mi i jestem ci za to bardzo wdzięczna, jednak nie chciałabym, żebyś był nie szczęśliwy. Zasługujesz na kogoś lepszego.-uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, sama nie wierząc w to co mówi. Fuknął zirytowany.
-A może ja tylko z tobą byłem szczęśliwy, tylko ciebie kocham, ale masz racje, byłem głupi. Zostawiasz mnie dla podstarzałego gliniarza.-otworzyła usta, miała już coś powiedzieć, gdy jej przerwał.-Nic już nie mów, mogłabyś tylko oddać pierścionek? Przepraszam, że tak w taki sposób, ale wiesz, policjant mógłby się zdenerwować.-płynnym ruchem ściągnęła pierścionek z palca i złożyła w ręce byłego narzeczonego.
-Kacper, proszę cie, nie kończmy tego w takiej atmosferze.
-A w jakiej mamy kończyć? Mam się cieszyć, że miłość mojego życia znalazła sobie nowego? Pogratulować związku, życzyć szczęścia, gromadki dzieci? Jakoś nie potrafię.
-Nie o to mi chodziło. Nie jestem z Mikołajem.
-To dlaczego kończysz nasz związek, byłem nieodpowiednią partią dla ciebie? Byłem kiedyś w stosunku do ciebie nieodpowiedni? Zawiodłem cie gdy mnie potrzebowałaś? Nie. Zawsze byłem przy tobie. Ale dobro dla niektórych ludzi nie popłaca. Trudno, trzymaj się.-udawał twardziela, jednak mała łza zakręciła się mu w oku, by po chwili dać upust emocją. Wsiadł do samochodu, płakał jak małe dziecko, myślał, że będą razem już na zawsze. Znów się pomylił. Tym razem wiedział, że nie odpuści Mikołajowi. Ukradł mu najcenniejszy skarb jego życia.




Hej, jestem chora więc miałam czas na napisanie tej części więc jest przed czasem. :D Jest jaka jest, ale chciałam coś dodać wcześniej.
Związek Oli i Kacpra to już przeszłość, teraz tylko "prostą" drogą do prawdziwej miłości.
Czekam na opinię. ;3
Pozdrawiam
Patrycja

piątek, 11 września 2015

V.Ola i Mikołaj

Następnego dnia policjanci mieli wolne. Aleksandra wczesnym porankiem wróciła do swojego mieszkania, ponieważ jej narzeczony musiał udać się do pracy. Ciągle rozmyślała o rozwodzie Mikołaja z żoną, uszczęśliwiał ją fakt, że mężczyzna, którego kochała jest znów wolny. Jeśli czuła coś do policjanta, dlaczego zaręczyła się z Kacprem? Przecież nie da rady kochać się dwóch mężczyzn jednocześnie, skoro pokochała swojego obecnego partnera, to znaczy, że nigdy nie kochała Mikołaja. Ale czy to uczucie do narzeczonego było prawdziwe? Z takich rozmyśleń wyrwał ją dźwięk sms'a w telefonie. Leniwym ruchem sięgnęła po urządzenie, uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy zobaczyła na wyświetlaczu imię Mikołaja.
"Cześć Olka, mam nadzieję, że Cie nie obudziłem. Chciałem zapytać czy wieczór aktualny?"
"Hej, nie obudziłeś, od dawna już nie śpię. A co do wieczoru to widzimy się tam, gdzie zawsze o 19:00."-szybko odpisała, nie zważając na to, że nie uprzedziła swojej sympatii o spotkaniu wieczorem. Zawsze, gdy umawiała się z funkcjonariuszem jej serce zaczynało szybciej bić, zapominała o całym świecie. Nie wiedziała co ma robić dalej, bardzo zależało jej na koledze z pracy, zwłaszcza teraz, gdy znów jest sam, ale również nie mogła porzucić swojego narzeczonego. Bała się zaryzykować, ponieważ nie wiedziała, czy dowódca coś do niej czuje, ale bardziej obawiała się tego, że nie była pewna swoich uczuć. Co by się stało jeśli porzuciłaby Kacpra, a nie kochała Mikołaja? Lub jeśli zostałaby z obecnym partnerem, a tęskniła za niedoszłym? Na takich rozmyślaniach szybko mijał jej czas, nie zauważyła kiedy na zegarze wybiła godzina 16:00 i lada moment miał się u niej zjawić jeden z panów, o których rozmyślała od rana. Punktualnie o 16:20 w jej mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach od mieszkania stał Kacper z pięknym bukietem róż. Aleksandra wpuściła go do środka.
-Proszę bardzo.-powiedział mężczyzna wręczając swojej ukochanej piękne kwiaty.
-Dziękuje. A z jakiej to okazji?
-Po prostu chciałem ci podziękować, że jesteś.-odpowiedział i czule pocałował swoją wybrankę, a ona odwzajemniła jego czułą pieszczotę.
-Umówiłam się dziś na piwo z Mikołajem, masz ochotę iść z nami?-zapytała pomiędzy przerwami w pocałunkach.
-Znów Mikołaj?-odsunął się od swojej narzeczonej.
-Przecież chcę, żebyś poszedł z nami.
-Nie będę wam przeszkadzał.
-Znów się obrażasz, tak?-fuknęła zirytowana zachowaniem wybranka.
-Nie, mam tego dosyć, że wszędzie jest on.
-Jesteś zazdrosny?-posterunkowa uśmiechnęła się i chwyciła narzeczonego za rękę.-Kacper, proszę cie, naprawdę nie masz o co.
-Kochanie, ale nie mogę znieść tego jak ona na ciebie patrzy, jakby mógł rozebrałby cie wzrokiem.
-Przesadzasz zazdrośniku, to co idziesz z nami?
-Jasne, że idę. Nie dam mu tej satysfakcji.-Ola cieszyła się, że w końcu komuś na niej zależy, jest o nią zazdrosny.

Czas minął im bardzo szybko na wspólnym obiedzie i oglądaniu filmów. Przed 19:00 byli już przed barem, gdzie czekał na nich Mikołaj. Po przywitaniu Ola postanowiła przedstawić sobie na wzajem panów.
-Kacper to Mikołaj, Mikołaj to Kacper.
-Kacper, miło mi.-podał mu dłoń, a on odwzajemnił.
-Mikołaj, również.-odpowiedział i obaj panowie usiedli na swoich miejscach.-Jakiego piwa się napijecie?
-Obojętnie.-odpowiedziała Olka.
-Nie pije piwa.-rzekł Kacper, a funkcjonariusz uniósł brwi do góry.
-On żartuje?
-Nie żartuje, a poza tym jesteśmy samochodem.-nie wiedział o co chodzi przyjacielowi swojej wybranki, przecież nie każdy mężczyzna musi lubić piwo.
-No okej, idę zamówić.
Rozmawiali już ponad godzinę, młody biznesmen nie udzielał się za bardzo w wymianie zdań, tylko się jej przysłuchiwał. Po jakimś czasie posterunkowa zostawiła panów samych udając się do toalety. Przyszły mąż nie mógł znieść wzroku jakim obdarzał jego narzeczoną policjant.
-Widzę, jak patrzysz na Olkę, nie podoba mi się to.
-Nie wiem o co ci chodzi.-nie ukrywał, że nie polubił mężczyzny.
-Nie udawaj, ja wiem swoje i to ma się zmienić, bo za niedługo zostanie moją żoną.-po tych słowach Mikołaj postanowił, że się nie podda i wyzna swoje uczucia. Gdy Aleksandra wróciła z toalety poprosiła swojego partnera, żeby wracali do domu, ponieważ źle się poczuła.

Dom Aleksandry, 21:37
-Kochanie, może zadzwonię do twojego taty i poproszę go, żeby dał ci wolne?
-Ale to nic wielkiego, lekkie mdłości.
-I gorączka. Zadzwonię, a ty się połóż.-posłusznie wykonała "rozkaz" narzeczonego, w czasie, gdy on wybrał numer do jej ojca.
-Dobry wieczór, mam nadzieję, że pana nie obudziłem.
-Witaj Kacper, no co ty, dopiero z komendy wróciłem.-odpowiedział inspektor, uśmiechnął się sam do siebie, ponieważ bardzo polubił przyszłego zięcia.-Stało się coś?
-Chciałem pana prosić o wolne dla Oli, źle się czuje.
-Matko, coś poważnego?
-Gorączka, ale naprawdę nie ma się pan czym martwić, zajmę się nią najlepiej jak potrafię.
-Wiem i za to jestem ci wdzięczny. Oczywiście Olusia ma jutro wolne, Mikołaj też dostanie.
-Cieszę się bardzo, dobrej nocy.
-Dobranoc.-odpowiedział Wysocki i rozłączył się. Bardzo martwił się o jedynaczkę, ale wiedział, że jest w dobrych rękach. Ufał mu bardzo, wiedział, że jego córka nie może być z nikim innym.

Gdy wrócił do sypialni ukochanej zobaczył, że śpi. Usiadł obok i delikatnie ogarnął niesforny kosmyk jej włosów, ucałował w czoło i udał się w stronę łazienki.

 Następny dzień, 10:07
Posterunkowa po niespokojnej nocy, wstała przed południem, ponieważ dalej źle się czuła postanowiła zostać w łóżku. Do pomieszczenia wszedł Kacper ze śniadaniem.
-Jak się czujesz skarbie?-spytał odstawiając tace na szafkę nocną, dłonią dotknął jej czoła sprawdzając, czy nie ma temperatury.
-Średnio.-odparła kaszląc.
-Zadzwonię do doktora, źle mi to wygląda.
-Matkujesz kochanie.-uśmiechnęła się i wtuliła w klatkę piersiową narzeczonego. Objął ją ramieniem, całując w czubek głowy.



Cześć! Chciałam Was bardzo przeprosić, że część nie pojawiła się w niedziele. No cóż, następną postaram dodać się jak najwcześniej.
Czekam na Wasze opinie. :D 
Pozdrawiam
Patrycja

wtorek, 8 września 2015

Przepraszam

Chciałabym Was bardzo przeprosić, że nie dałam rady wyrobić się z next'em. Rok szkolny się zaczął i mam bardzo dużo nauki od samego początku. Połowa postu już gotowa więc myślę, że do piątku się wyrobię. Przepraszam jeszcze raz.
Pozdrawiam
Patrycja

wtorek, 1 września 2015

IV.Ola i Mikołaj

                                                             Miesiąc później

Komenda policji, 7:54
Oli i Mikołajowi z każdym dniem pracowało się coraz lepiej. Każde z nich nie mogło doczekać się swojego towarzystwa, spędzenia tych kilku godzin razem. Ich przyjaźń rozkwitła od nowa, co bardzo cieszyło aspiranta. Znów miał nadzieję, że uda mu się odzyskać posterunkową. Los postanowił się do niego uśmiechnąć, ponieważ związek Aleksandry przeżywał pierwsze kryzysy. Kacper był bardzo zazdrosny o relacje łączące policjantów. Czuł, że odsuwają się od siebie z każdą kłótnią. Bardzo kochał posterunkową dlatego nie chciał jej stracić, ale również nie mógł zabronić jej spotykać się z Mikołajem. Policjant postanowił, że wyzna swoje uczucia Oli, czekał tylko na odpowiedni moment.
-Cześć młoda.-rzucił wchodząc do gabinetu.
-Cześć, cześć.-Ola tego dnia nie przywitała swojego dowódcy cudownym uśmiechem, tylko smutnym spojrzeniem.
-Stało się coś?-zapytał spoglądając w piękne oczy młodszej partnerki.
-Nic się nie stało. Nie mogę mieć czasem złego humoru?
-Na patrolu ze mną? Nie.-na twarzy posterunkowej pojawił się na chwile uśmiech. Nie wiedziała dlaczego on tak na nią działa, ani tego czemu jej związek się rozpada. Przypominała sobie wszystkie spędzone z Kacprem chwile, byli wtedy bardzo szczęśliwi, a teraz kłócą się niemal codziennie. Kiedyś wyobrażała sobie ich wspólną przyszłość, lecz niestety wiedziała, że jak tak dalej będzie będą musieli się rozstać. Nie umiała i nie chciała zrezygnować ze spotkań z Mikołajem. Obaj mężczyźni byli dla niej ważni, nie potrafiła ocenić który bardziej.-I tak masz się uśmiechać cały czas, zrozumiano?
-Zobaczymy panie aspirancie, na razie czeka nas odprawa, a na myśl o niej jakoś mi się nie chce uśmiechać.
-Twój tata może ma dziś dobry humor.-zażartował, mieli już wychodzić, gdy nagle weszła Paulina.
-Hej. Mikołaj mam dla ciebie propozycję.
-Jaką Paulinko?-Ola zezłościła się na aspiranta, znów jakaś kobieta się kręci wokół niego, nie znosiła tego. Była zazdrosna, tylko dlaczego?
-Masz ochotą dzisiaj gdzieś wyjść?
-Wiesz, dzisiaj nie. Przepraszam cie.
-Okej, nic się nie stało. Miłego patrolu.-Paulina zażenowana szybko opuściła gabinet policjantów, samopoczucie Aleksandry poprawiło się, była zadowolona, że jej partner z pracy odmówił swojej adoratorce.

Po odprawię policjanci patrolowali ulicę miasta, pilnując porządku dziennego.
-Rano byłaś smutna, powiesz dlaczego?
-Nie ma o czym gadać, naprawdę.
-Kacper?-miał ochotę dać nauczkę partnerowi Aleksandry, że rani tak wspaniałą dziewczynę, nie mając pojęcia, że to on kilka miesięcy zranił ją jeszcze mocniej.
-Tak, ale to nic ważnego mówiłam ci już.-upierała się dalej przy swoim, nie chciała mówić nikomu o swoich problemach miłosnych, a zwłaszcza Mikołajowi.
-Dobrze, jeśli nie chcesz to nie mów. Myślałem, że możemy sobie powiedzieć wszystko, ale jak widzę jednak nie.
-Nie o to chodzi, miała ci powiedzieć, że ostatnio coraz częściej kłócimy się z Kacprem?
-Tak, choćby nawet. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i, że mogę ci jakoś z nim pomóc.
-Ale w czym masz mi pomóc?
-Nie jest agresywny w stosunku do ciebie?
-Kacper? Proszę cie, nigdy by mnie nie uderzył, nie wiem skąd ci to przyszło na myśl.-zrobiło mu się głupio, znów ocenił go pochopnie.
-No tak, przepraszam, a może wybralibyśmy się na jakieś piwko po pracy?
-Chciałam dzisiaj spędzić trochę czasu z Kacprem, co powiesz jakbyś poszli jutro?
-Pasuje mi.-uśmiechnął się do swojej towarzyszki.
-Tylko mam prośbę, może on iść z nami? Nie będzie ci przeszkadzał?
-Twój narzeczony? Nie będzie. Chętnie go poznam.-skłamał. Nie miał ochoty na spotkania z chłopakiem swojej ukochanej, ale dla niej zrobiłby wszystko.
-00 do 05.-rozmowę przerwał im dyżurny.
-05 zgłasza się, co masz dla nas ciekawego Jacuś?
-Awantura domowa Mikuś.-Ola wybuchła śmiechem.-Alejowa 19.
-Przyjąłem udajemy się, a Ty się z czego śmiejesz?
-Spokojnie Mikuś, już przestaje.-odpowiedziała rozbawiona posterunkowa, uwielbiał takie chwile, uwielbiał ją roześmianą.
-Żarty żartami, ale jeździe już.
-Włączamy górę, zaraz będziemy na miejscu.
-Powodzenia, bez odbioru.

Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze usłyszeli krzyki z mieszkania, reakcja musiała być natychmiastowa, ponieważ nie wiedzieli czy komuś nie stała się krzywda.
-Policja, proszę otworzyć-Mikołaj uderzał z całej siły dłonią w drzwi. Najbardziej w swojej pracy nie lubił interwencji w kłótniach małżeńskich, przypominały mu się wtedy jego kłótnie z żoną.
 Drzwi otworzył im średniego wzrostu szatyn.
-Dzień dobry, czy coś się stało?-spytał zdenerwowany mężczyzna.
-Dzień dobry, dostaliśmy wezwanie, że z państwa mieszkania wychodzą niepokojące krzyki.
-Naprawdę nic wielkiego, drobna sprzeczka.
-Wolelibyśmy sprawdzić to osobiście, czy możemy wejść?
-Tak, proszę.-otworzył szerzej drzwi i wpuścił policjantów do środka.-Państwo z policji.-rzucił w kierunku żony.
-Dzień dobry. Aspirant Mikołaj Białach, a to moja partnerka posterunkowa Aleksandra Wysocka. Jak wspominałem pani mężowi zostaliśmy wezwani do kłótni.
-Kłótni? Mąż robi niepotrzebne sceny.
-Jakie sceny?
-Zazdrości.
-A może pani coś więcej powiedzieć?-zapytał Mikołaj.
-Może ja państwu opowiem, bo jak tu być niezdenerwowanym. Czy pan nie był by zazdrosny jeśli kobieta, którą pan kocha spotykała by się codziennie z jak to mówi kolegą z pracy. Człowieka krew zalewa, haruje cały tydzień od rana do wieczora, a ona się umawia z innym.
-Dobrze, ale czy nie było można załatwić tego polubownie? Poproszę jeszcze państwa dowody tożsamości.-jak się okazało małżeństwo Wyszyńskich nie było wcześniej karane, więc policjanci po upewnieniu się, że konflikt chociaż po części został zakopany udali się do dalszego patrolowania ulic.
Oli ta interwencji dała dużo do myślenia, zrozumiała jak czuje się Kacper za każdym razem, gdy ona wychodzi z Mikołajem na kawę, ale,przecież nigdy nie dawała mu powodów do zazdrości.
Reszta służby minęła policjantom w dobrej atmosferze, ponieważ dzień był spokojny i funkcjonariusze nie mięli poważniejszych wezwań.

-To trzymaj się Olka, miłego wieczoru.
-Dzięki i wzajemnie.-uśmiechnęła się do dowódcy patrolu i wsiadła do samochodu.
 Kilka minut później była już pod domem swojego narzeczonego. Zauważyła go w ogrodzie, więc postanowiła podejść.
-Co ty tutaj robisz?-Kacper był wyraźnie zdziwiony widokiem swojej ukochanej.
-Stoję, ale jeśli chcesz może mnie tu zaraz nie być.
-Olka, nie o to chodzi, tylko myślałem, że znów masz spotkanie z Mikołajem.
-Skąd takie wnioski?
-Ponieważ nic nie pisałaś, że przyjedziesz.
-No tak, zawszę muszę cie uprzedzać?
-Nie musisz. Kochanie proszę nie kłóćmy się już.
-Masz rację, przepraszam cie bardzo, że ostatnio nie miałam dla ciebie dużo czasu.
-Nic nie szkodzi.-podszedł do narzeczonej, chwycił za dłonie i czule ucałował w czoło.-Idziemy do domu?
-Chodźmy.




Hej! Nie jestem jakoś specjalnie zadowolona z tej części, ale myślę, że następne będą lepsze, ponieważ mam już na nie pomysły. Część miała być w sobotę, ale niestety się nie wyrobiłam. ;/ Wakacje się skończyły więc część będzie raz w tygodniu prawdopodobnie w niedziele.
Pozdrawiam,
Patrycja.