wtorek, 1 września 2015

IV.Ola i Mikołaj

                                                             Miesiąc później

Komenda policji, 7:54
Oli i Mikołajowi z każdym dniem pracowało się coraz lepiej. Każde z nich nie mogło doczekać się swojego towarzystwa, spędzenia tych kilku godzin razem. Ich przyjaźń rozkwitła od nowa, co bardzo cieszyło aspiranta. Znów miał nadzieję, że uda mu się odzyskać posterunkową. Los postanowił się do niego uśmiechnąć, ponieważ związek Aleksandry przeżywał pierwsze kryzysy. Kacper był bardzo zazdrosny o relacje łączące policjantów. Czuł, że odsuwają się od siebie z każdą kłótnią. Bardzo kochał posterunkową dlatego nie chciał jej stracić, ale również nie mógł zabronić jej spotykać się z Mikołajem. Policjant postanowił, że wyzna swoje uczucia Oli, czekał tylko na odpowiedni moment.
-Cześć młoda.-rzucił wchodząc do gabinetu.
-Cześć, cześć.-Ola tego dnia nie przywitała swojego dowódcy cudownym uśmiechem, tylko smutnym spojrzeniem.
-Stało się coś?-zapytał spoglądając w piękne oczy młodszej partnerki.
-Nic się nie stało. Nie mogę mieć czasem złego humoru?
-Na patrolu ze mną? Nie.-na twarzy posterunkowej pojawił się na chwile uśmiech. Nie wiedziała dlaczego on tak na nią działa, ani tego czemu jej związek się rozpada. Przypominała sobie wszystkie spędzone z Kacprem chwile, byli wtedy bardzo szczęśliwi, a teraz kłócą się niemal codziennie. Kiedyś wyobrażała sobie ich wspólną przyszłość, lecz niestety wiedziała, że jak tak dalej będzie będą musieli się rozstać. Nie umiała i nie chciała zrezygnować ze spotkań z Mikołajem. Obaj mężczyźni byli dla niej ważni, nie potrafiła ocenić który bardziej.-I tak masz się uśmiechać cały czas, zrozumiano?
-Zobaczymy panie aspirancie, na razie czeka nas odprawa, a na myśl o niej jakoś mi się nie chce uśmiechać.
-Twój tata może ma dziś dobry humor.-zażartował, mieli już wychodzić, gdy nagle weszła Paulina.
-Hej. Mikołaj mam dla ciebie propozycję.
-Jaką Paulinko?-Ola zezłościła się na aspiranta, znów jakaś kobieta się kręci wokół niego, nie znosiła tego. Była zazdrosna, tylko dlaczego?
-Masz ochotą dzisiaj gdzieś wyjść?
-Wiesz, dzisiaj nie. Przepraszam cie.
-Okej, nic się nie stało. Miłego patrolu.-Paulina zażenowana szybko opuściła gabinet policjantów, samopoczucie Aleksandry poprawiło się, była zadowolona, że jej partner z pracy odmówił swojej adoratorce.

Po odprawię policjanci patrolowali ulicę miasta, pilnując porządku dziennego.
-Rano byłaś smutna, powiesz dlaczego?
-Nie ma o czym gadać, naprawdę.
-Kacper?-miał ochotę dać nauczkę partnerowi Aleksandry, że rani tak wspaniałą dziewczynę, nie mając pojęcia, że to on kilka miesięcy zranił ją jeszcze mocniej.
-Tak, ale to nic ważnego mówiłam ci już.-upierała się dalej przy swoim, nie chciała mówić nikomu o swoich problemach miłosnych, a zwłaszcza Mikołajowi.
-Dobrze, jeśli nie chcesz to nie mów. Myślałem, że możemy sobie powiedzieć wszystko, ale jak widzę jednak nie.
-Nie o to chodzi, miała ci powiedzieć, że ostatnio coraz częściej kłócimy się z Kacprem?
-Tak, choćby nawet. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i, że mogę ci jakoś z nim pomóc.
-Ale w czym masz mi pomóc?
-Nie jest agresywny w stosunku do ciebie?
-Kacper? Proszę cie, nigdy by mnie nie uderzył, nie wiem skąd ci to przyszło na myśl.-zrobiło mu się głupio, znów ocenił go pochopnie.
-No tak, przepraszam, a może wybralibyśmy się na jakieś piwko po pracy?
-Chciałam dzisiaj spędzić trochę czasu z Kacprem, co powiesz jakbyś poszli jutro?
-Pasuje mi.-uśmiechnął się do swojej towarzyszki.
-Tylko mam prośbę, może on iść z nami? Nie będzie ci przeszkadzał?
-Twój narzeczony? Nie będzie. Chętnie go poznam.-skłamał. Nie miał ochoty na spotkania z chłopakiem swojej ukochanej, ale dla niej zrobiłby wszystko.
-00 do 05.-rozmowę przerwał im dyżurny.
-05 zgłasza się, co masz dla nas ciekawego Jacuś?
-Awantura domowa Mikuś.-Ola wybuchła śmiechem.-Alejowa 19.
-Przyjąłem udajemy się, a Ty się z czego śmiejesz?
-Spokojnie Mikuś, już przestaje.-odpowiedziała rozbawiona posterunkowa, uwielbiał takie chwile, uwielbiał ją roześmianą.
-Żarty żartami, ale jeździe już.
-Włączamy górę, zaraz będziemy na miejscu.
-Powodzenia, bez odbioru.

Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze usłyszeli krzyki z mieszkania, reakcja musiała być natychmiastowa, ponieważ nie wiedzieli czy komuś nie stała się krzywda.
-Policja, proszę otworzyć-Mikołaj uderzał z całej siły dłonią w drzwi. Najbardziej w swojej pracy nie lubił interwencji w kłótniach małżeńskich, przypominały mu się wtedy jego kłótnie z żoną.
 Drzwi otworzył im średniego wzrostu szatyn.
-Dzień dobry, czy coś się stało?-spytał zdenerwowany mężczyzna.
-Dzień dobry, dostaliśmy wezwanie, że z państwa mieszkania wychodzą niepokojące krzyki.
-Naprawdę nic wielkiego, drobna sprzeczka.
-Wolelibyśmy sprawdzić to osobiście, czy możemy wejść?
-Tak, proszę.-otworzył szerzej drzwi i wpuścił policjantów do środka.-Państwo z policji.-rzucił w kierunku żony.
-Dzień dobry. Aspirant Mikołaj Białach, a to moja partnerka posterunkowa Aleksandra Wysocka. Jak wspominałem pani mężowi zostaliśmy wezwani do kłótni.
-Kłótni? Mąż robi niepotrzebne sceny.
-Jakie sceny?
-Zazdrości.
-A może pani coś więcej powiedzieć?-zapytał Mikołaj.
-Może ja państwu opowiem, bo jak tu być niezdenerwowanym. Czy pan nie był by zazdrosny jeśli kobieta, którą pan kocha spotykała by się codziennie z jak to mówi kolegą z pracy. Człowieka krew zalewa, haruje cały tydzień od rana do wieczora, a ona się umawia z innym.
-Dobrze, ale czy nie było można załatwić tego polubownie? Poproszę jeszcze państwa dowody tożsamości.-jak się okazało małżeństwo Wyszyńskich nie było wcześniej karane, więc policjanci po upewnieniu się, że konflikt chociaż po części został zakopany udali się do dalszego patrolowania ulic.
Oli ta interwencji dała dużo do myślenia, zrozumiała jak czuje się Kacper za każdym razem, gdy ona wychodzi z Mikołajem na kawę, ale,przecież nigdy nie dawała mu powodów do zazdrości.
Reszta służby minęła policjantom w dobrej atmosferze, ponieważ dzień był spokojny i funkcjonariusze nie mięli poważniejszych wezwań.

-To trzymaj się Olka, miłego wieczoru.
-Dzięki i wzajemnie.-uśmiechnęła się do dowódcy patrolu i wsiadła do samochodu.
 Kilka minut później była już pod domem swojego narzeczonego. Zauważyła go w ogrodzie, więc postanowiła podejść.
-Co ty tutaj robisz?-Kacper był wyraźnie zdziwiony widokiem swojej ukochanej.
-Stoję, ale jeśli chcesz może mnie tu zaraz nie być.
-Olka, nie o to chodzi, tylko myślałem, że znów masz spotkanie z Mikołajem.
-Skąd takie wnioski?
-Ponieważ nic nie pisałaś, że przyjedziesz.
-No tak, zawszę muszę cie uprzedzać?
-Nie musisz. Kochanie proszę nie kłóćmy się już.
-Masz rację, przepraszam cie bardzo, że ostatnio nie miałam dla ciebie dużo czasu.
-Nic nie szkodzi.-podszedł do narzeczonej, chwycił za dłonie i czule ucałował w czoło.-Idziemy do domu?
-Chodźmy.




Hej! Nie jestem jakoś specjalnie zadowolona z tej części, ale myślę, że następne będą lepsze, ponieważ mam już na nie pomysły. Część miała być w sobotę, ale niestety się nie wyrobiłam. ;/ Wakacje się skończyły więc część będzie raz w tygodniu prawdopodobnie w niedziele.
Pozdrawiam,
Patrycja.

2 komentarze:

  1. Super rozdział!
    Najbardziej rozbawił mnie wątek kiedy Mikołaj rozmawiał z Jackiem przez radio. :D
    Ola zaczyna rozumieć, że tak naprawdę kocha Mikołaja a nie Kacpra.
    Z niecierpliwością czekam na następne opowiadanie :)
    Pozdrawiam
    Milena

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo za komentarz, mam nadzieję, że do niedzieli się wyrobię.
    Pozdrawiam
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń