Wróciła do pustych ścian powszechnie nazywanych domem. Ściany bez
życia, bez radości. Nikt nie wypełniał pokoi, jedna osoba niestety nie
była w stanie tego zrobić. Potrzeba tchnąć prawdziwą miłość, by znów
ożyły. Dom tworzy rodzina, małżeństwo wraz z pociechami. By utworzyć
swój upragniony, wymarzony kąt Oli niestety brakowało wszystkiego.
Wiedziała z kim chce być, lecz zawsze brakowało odwagi, zarówno jej jak i
jemu. Była już blisko tego z innym mężczyzną, lecz w ostatniej chwili
zamknęła ich rozdział, ponieważ zabrakło uczucia z jej strony. Nie
żałowała jednak tego, wie, że może być jedynie szczęśliwa z prawdziwą miłością, a był nią Mikołaj. Z nikim do tej pory nie czuła się tak
dobrze, uwielbiała jego uśmiech, to jak ją rozśmieszał i ten dystans do
życia. Zaangażowanie w pracę. Uwagę i troskę jaką poświęcał córką, jak
walczył by móc się z nimi spotykać po rozstaniu z żoną. Zbliżała się
również data rozprawy rozwodowej w sądzie, za niedługo będzie już
formalnie wolny. Jednak pozostał do niej równy miesiąc, przez ten czas
mogliby zacząć budować fundamenty związku, poznawać się.
Zanim
opuściła szpital obiecała mu, że go jeszcze dziś odwiedzi. Po spotkaniu z
Kacprem nie miała jednak najmniejszej ochoty. Zrobiło się jej głupio,
potraktowała go niesprawiedliwie. Porzuciła w sposób na jaki nie
zasługiwał, powinna z nim szczerze porozmawiać. Co się stało to się
nieodstanie, teraz musi wziąć się w garść i udać się do Mikołaja.
Miała
wychodzić, gdy z jej torebki wydobył się dźwięk telefonu, nieznajomy
numer. Miała zwyczaj nie odbierać telefonów od nieznajomych, tym razem jednak
coś kazało postąpić inaczej.
-Słucham?-powiedziała przykładając słuchawkę do ucha.
-Pani Aleksandra Wysocka?-usłyszała miły głos młodej kobiety.
-Tak.
-Dzwonię ze szpitala. Chodzi o pana Mikołaja Białacha.
-Coś się stało Mikołajowi?
-Niestety
nie mogę udzielać takich informacji przez telefon. Pan Mikołaj wpisał
panią do udzielania informacji o swoim stanie zdrowia. Mogę jedynie
powiedzieć, że jego stan się pogorszył i prosił by pani przyjechała.
-Zaraz będę.-odpowiedziała szybko i znów biegiem opuściła mieszkanie.
Czas w którym zawsze dojeżdżała do szpitala skrócił się dwukrotnie, chciała jak najszybciej zobaczyć Mikołaja.
15:34 szpital, recepcja
-Aleksandra Wysocka, ktoś od państwa dzwonił do mnie.
-Tak,
to ja do pani dzwoniłam. Stan pacjenta pogorszył się gwałtownie,
stracił przytomność, lekarze zabrali go na tomograf, niestety okazało
się, że pan Mikołaj ma krwiaka. Jeśli jeszcze się powiększy konieczna
będzie operacja, na chwile obecną jest stabilny, jednak wyniki ostatnich
nadań będą decydujące, przykro mi.
Usiadła na krześle, zrobiło
się jej słabo. Znów się o niego bała, tylko tym razem bardziej,
wiedziała, że jeśli wyskoczy jakiś błąd aspirant może zapłacić za niego
życiem. Starała się odganiać od siebie takie myśli. Zrobiło się jej słabo.
-Przepraszam czy wszystko w porządku?-zapytała recepcjonistka podchodząc.
-Tak, tak zaraz przejdzie.
-Pan Mikołaj zanim stracił przytomność kazał pani to przekazać.-wręczyła jej białą kopertę.
-Dziękuje.-schowała ją do torebki i skierowała się w stronę sali policjanta.
Leżał
przypięty do maszyn, spał słodkim snem. Był taki niewinny i bezbronny,
nie mógł robić gwałtownych ruchów czy denerwować się to zagrażało jego
życiu. Nie mogła wejść na sale, ponieważ nie było jeszcze wyników
ostatnich badań krwiaka. Nie wiadomo czy operacja musi się odbyć.
Nagle
w sali Mikołaja pojawiło się 2 doktorów w średnim wieku, budząc go ze
snu dali mi plik papierów do podpisania, jednak najpierw odbyli z nim
odpowiednią rozmowę. Jeden z nich wyszedł do posterunkowej i wyjaśnił,
że operacja musi się odbyć, ponieważ krwiak rośnie zagrażając życiu
aspiranta. Łzy napłynęły jej do oczu. Nie mogli zamienić ze sobą nawet 2
słów, uśmiech Mikołaja przez szybę dał jej nadzieję, że wszystko będzie
dobrze.
Operacja trwała już dobrą godzinę. Ola dalej
nie potrafiła się uspokoić, szlochała cały czas zastanawiając się co
dzieje się na sali operacyjnej. Przypomniała sobie, że dostała list od
Mikołaja. Postanowiła go przeczytać. Trzęsącymi się dłońmi oderwała górę
koperty. Zaczęła czytać:
Droga Olu!
Jeśli czytasz ten list oznacza to, że w tym momencie nie ma mnie obok Ciebie, jestem daleko jedynie ciałem, duszą i sercem jestem zawsze przy Tobie. W tym liście pragnę powiedzieć Ci wszystko, czego boję się wyznać patrząc w Twe oczy. Kiedy jesteś obok ogarnia mnie bezgraniczna radość, ale również i strach, że może Cie nie być kiedyś przy mnie. Nie chciałbym do tego dopuścić, dlatego muszę działać zanim ktoś inny zrobi to za mnie. Jesteś kobietą piękną, wspaniałą zasługujesz na najlepszego mężczyznę, jednak co powiesz na mnie? Od dawna pragnę powiedzieć Ci co czuję, lecz dalej brak mi odwagi. Gdyby nie wizyta Kacpra, o której pewnie nic nie wiesz jeszcze przez pewien czas nie odważyłbym się na takie wyznanie. Upewnił mnie on w tym, że i ja nie jestem Tobie całkowicie obojętny. Jak każdy mężczyzna boję się odrzucenia, więc myślę, że zrozumiesz moją postawę.
Chciałbym codziennie móc patrzeć jak budzisz się, szykujesz do pracy, zasypiasz. Chciałbym być obecny w każdej minucie Twojego życia, ponieważ zbyt szybko ucieka. Ten wypadek myślę, że dał nam obojgu wiele do myślenia, widziałem strach w Twoich oczach, gdy pierwszy raz mnie odwiedziłaś. Również bałem się, że nigdy już Cię nie zobaczę.
Ostatnio czuje się coraz gorzej, wiem, że spowodował to wypadek, jednak dla Ciebie będę silny. Obiecuję Ci, że jeśli mi pozwolisz będę przy Tobie na zawsze. Mogę to nareszcie powiedzieć : Kocham Cie Olu!
Twój Mikołaj.
Rozpłakała się na dobre, były to łzy szczęścia w końcu ma pewność, że Mikołaj ją kocha. Modliła się tylko by operacja się udała. Ocierając policzki zobaczyła zbliżającego się lekarza z informacją o stanie ukochanego...
Cześć! Krótko i dziś, przepraszam Was znów. Nie będę się rozpisywać, ponieważ jutro szkoła. Mam tylko jedno pytanie : Czy Mikołaj przeżyje operację?
Pozdrawiam
Patrycja
niedziela, 25 października 2015
poniedziałek, 19 października 2015
VIII.Ola i Mikołaj
-Słucham?-odpowiedziała poprawiając się na krześle, miała nadzieję, że w tym momencie wyzna jej miłość.
-Bo ja..-zawahał się.-bo ja nie wiem, jak doszło do tego wypadku, kto mógł majstrować przy tych hamulcach...
-Ja niestety wiem.-odparła zawiedziona postawą policjanta.-To Kacper, ty też o tym wiesz doskonale.
-Nie jestem jakoś o tym przekonany.-kłamał, nie chciał by jeszcze bardziej byłego zła na niedoszłego męża.-Dobrze, że jesteś.-uśmiechnął się i mocniej ścisnął jej dłoń, jakby chciał, żeby nigdy go nie opuściła.
-Będę się zbierać, długo już jestem, a na pewno chciałbyś odpocząć.-powiedziała po blisko godzinie dalszej rozmowy.-Wpadnę jeszcze potem. Trzymaj się.-nie oglądając się za siebie ruszyła w stronę wyjścia.
Znów był zły na samego siebie. Stchórzył, taki już po prostu był. W pracy zgrywał twardziela, jednak w sprawach uczuciowych zachowywał się jak małe dziecko, które nabroiło i bało się przyznać do winy. Nie chciał sobie wmawiać, że jeśli nie wyzna jej miłości w najbliższym czasie, to osunie się od niego, stwierdzi, że nie zależy mu na niej. Do tej pory takie myśli nie przynosiły efektu, więc czy zmieniły by coś teraz?
Po 30 minutach była już pod swoim celem, a był nim dom Kacpra. Niepewnie przekroczyła furtkę, nie czuła się w tym miejscu już tak dobrze jak kiedyś, czuła się jak intruz. Wiedziała, że musi wyjaśnić z nim tą sprawę. Zadzwoniła dzwonkiem raz, drugi, trzeci w końcu doczekała się krótkiej odpowiedzi "idę".
-Tak?-zapytał zanim zdążył dostrzec kim był gość na jego posesji.-To ty, jednak wiesz chyba, że skruszenia nie uznaję.-dodał kpiąco, jakby był pewien, że Ola chce do niego wrócić.
-Dobrze wiesz, że nie przyszłam tutaj udawać skruchy. Pragnę się dowiedzieć, co ty do cholery robisz. Mogłeś zabić Mikołaja, ale ta sprawa i tak nie ujdzie ci na sucho. Jutro idę złożyć zawiadomienie.-jej mina mówiła sama za siebie, była wściekła na bezmyślność Kacpra.
-Nie wiem o czym mówisz.-uśmiechnął się chytrze.
-Nie do wiary, że aż tak się zmieniłeś. Może to ja cie nigdy nie poznałam. Udawałeś kogoś innego.
-Na prawdę tak sądzisz? Jesteś niewdzięczna, dla ciebie skończyłem z poprzednim życiem. Myślałaś, że zawsze taki byłem?Właśnie nie, dlaczego teraz nie tykam alkoholu? Kiedyś był nieodłącznym elementem dnia, do tego od czasu do czasu coś mocniejszego. Jak mówiłem, rzuciłem to dla ciebie. Za co jestem ci wdzięczny, ale wierzyłem, że pozwolisz mi być przy sobie na zawsze. Mikołaja, oczywiście, że nienawidzę. Tylko czasem użyła byś swojej pięknej główki i pomyślała czy zrobił bym coś co zniszczyło by mi moje życie? Na to pytanie odpowiedz sobie sama. Żegnam.-trzasnął drzwiami równocześnie zamykając je tuż pod nosem posterunkowej. Odruchowo odskoczyła w tył, po chwili stania nie ruchomo żwawym krokiem ruszyła do samochodu.
Krzątała się po kuchni w oczekiwaniu na zagotowanie wody. Miała już dość tego dnia, chciała żeby skończył się jak najszybciej. Wypadek Mikołaja nie był dla niej łatwą sprawą, bała się o niego. Gdyby mu się coś stało nie wybaczyła by sobie tego nigdy, że nie wyznała mu uczuć. Usłyszała dzwonek do drzwi.
-Tato, co ty tu robisz?
-Chciałem odwiedzić córkę, nie można?
-Można.-gestem głowy zaprosiła ojca do środka.-Napijesz się czegoś?
-Herbatę jeśli możesz.-zdziwiła się zachowaniem rodzica, był dziwnie spięty, jak nie on.
-Proszę.-postawiła filiżankę z parującym napojem na stoliku.-Teraz tak na serio, stało się coś? Zwykle nie opuszczasz komendy w środku dnia.
-Zapytam w prost, łączy cie coś z Mikołajem?
-Skąd takie przypuszczenia?-nerwowo potarła jedną dłonią o drugą.
-Zerwałaś z Kacprem, teraz troszczysz się o Białacha. Jesteś pewna, że dobrze wybrałaś? Z Kacprem miałabyś pewne życie, wiesz dobrze, że pensja policjanta nie jest najwyższa. Poza tym on jest od ciebie starszy ponad 10 lat i najurodziwszy też nie jest, córeczko zastanów się dobrze.
-Kacper, Kacper wszędzie on, ja już się nie liczę? Moje szczęście też nie? Zmówiłeś się z nim.
-Wcale nie, chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.
Jak powiedziała tak uczynił, może niepotrzebnie wtrącał się w życie córki. Była jedyną osobą w jego życiu więc przez to się tak o nią martwił.
Spacer. Jedyna rzecz na jaką miała teraz ochotę, potrzebowała samotności żeby wszystko przemyśleć.
Nie zastanawiając się długo chwyciła płaszcz i wyszła z mieszkania kierując się w stronę parku.
Przysiadła na tej samej ławce na której podjęła decyzję o zakończeniu związku. Teraz myślała jak dobrać słowa by wyjawić Mikołajowi to co czuje. Żadne z nich nie było jednak odpowiednie. Jej ukochana babcia powtarzała "jeśli mężczyźnie zależy na twojej miłości, będzie się o nią ubiegał". Nie wiedziała czy powinna postąpić za radą staruszki. Babcia zawsze była na podium w jej sercu. Potrafiła doradzić, rozwiązać każdy problem. Ona dawała jej wsparcie w trudnych chwilach, gdy zmarła mama Oli. Niestety parę lat później ona również odeszła z tego świata pozostawiając Aleksandrę z ojcem. Była pewna, że zięć wychowa wnuczę na dobrą osobę, nie pomyliła się.
-Ola, mogę zająć ci chwilę.-z rozmyśleń wyrwał ją głos Kacpra, nie wiedziała skąd wiedział, że akurat jest tutaj.-Chciałem przeprosić, nie powinienem tak powiedzieć, byłem wściekły na to, że mnie zostawiłaś. Nie rozumiałem twojej decyzji, nie rozumiałem co ma on czego ja nie mam. Teraz wiem, twoją prawdziwą miłość. Nie chcę, żebyś czuła się niezręcznie, chcę abyś zapamiętała mnie dobrze.-wręczył jej bukiet czerwonych róż i ostatni raz całując policzek odszedł.
Cześć. Na samym początku przepraszam za tak długą przerwę, nie mogę ułożyć sobie czasu, ponieważ zawsze mi coś wieczorem wyskoczy przez co nie mam jak dokończyć części. Krótko bo krótko, postaram się w tym tygodniu i może uda mi się jeszcze wrzucić coś do piątku.
Pozdrawiam serdecznie :*
Patrycja
-Bo ja..-zawahał się.-bo ja nie wiem, jak doszło do tego wypadku, kto mógł majstrować przy tych hamulcach...
-Ja niestety wiem.-odparła zawiedziona postawą policjanta.-To Kacper, ty też o tym wiesz doskonale.
-Nie jestem jakoś o tym przekonany.-kłamał, nie chciał by jeszcze bardziej byłego zła na niedoszłego męża.-Dobrze, że jesteś.-uśmiechnął się i mocniej ścisnął jej dłoń, jakby chciał, żeby nigdy go nie opuściła.
-Będę się zbierać, długo już jestem, a na pewno chciałbyś odpocząć.-powiedziała po blisko godzinie dalszej rozmowy.-Wpadnę jeszcze potem. Trzymaj się.-nie oglądając się za siebie ruszyła w stronę wyjścia.
Znów był zły na samego siebie. Stchórzył, taki już po prostu był. W pracy zgrywał twardziela, jednak w sprawach uczuciowych zachowywał się jak małe dziecko, które nabroiło i bało się przyznać do winy. Nie chciał sobie wmawiać, że jeśli nie wyzna jej miłości w najbliższym czasie, to osunie się od niego, stwierdzi, że nie zależy mu na niej. Do tej pory takie myśli nie przynosiły efektu, więc czy zmieniły by coś teraz?
Po 30 minutach była już pod swoim celem, a był nim dom Kacpra. Niepewnie przekroczyła furtkę, nie czuła się w tym miejscu już tak dobrze jak kiedyś, czuła się jak intruz. Wiedziała, że musi wyjaśnić z nim tą sprawę. Zadzwoniła dzwonkiem raz, drugi, trzeci w końcu doczekała się krótkiej odpowiedzi "idę".
-Tak?-zapytał zanim zdążył dostrzec kim był gość na jego posesji.-To ty, jednak wiesz chyba, że skruszenia nie uznaję.-dodał kpiąco, jakby był pewien, że Ola chce do niego wrócić.
-Dobrze wiesz, że nie przyszłam tutaj udawać skruchy. Pragnę się dowiedzieć, co ty do cholery robisz. Mogłeś zabić Mikołaja, ale ta sprawa i tak nie ujdzie ci na sucho. Jutro idę złożyć zawiadomienie.-jej mina mówiła sama za siebie, była wściekła na bezmyślność Kacpra.
-Nie wiem o czym mówisz.-uśmiechnął się chytrze.
-Nie do wiary, że aż tak się zmieniłeś. Może to ja cie nigdy nie poznałam. Udawałeś kogoś innego.
-Na prawdę tak sądzisz? Jesteś niewdzięczna, dla ciebie skończyłem z poprzednim życiem. Myślałaś, że zawsze taki byłem?Właśnie nie, dlaczego teraz nie tykam alkoholu? Kiedyś był nieodłącznym elementem dnia, do tego od czasu do czasu coś mocniejszego. Jak mówiłem, rzuciłem to dla ciebie. Za co jestem ci wdzięczny, ale wierzyłem, że pozwolisz mi być przy sobie na zawsze. Mikołaja, oczywiście, że nienawidzę. Tylko czasem użyła byś swojej pięknej główki i pomyślała czy zrobił bym coś co zniszczyło by mi moje życie? Na to pytanie odpowiedz sobie sama. Żegnam.-trzasnął drzwiami równocześnie zamykając je tuż pod nosem posterunkowej. Odruchowo odskoczyła w tył, po chwili stania nie ruchomo żwawym krokiem ruszyła do samochodu.
Krzątała się po kuchni w oczekiwaniu na zagotowanie wody. Miała już dość tego dnia, chciała żeby skończył się jak najszybciej. Wypadek Mikołaja nie był dla niej łatwą sprawą, bała się o niego. Gdyby mu się coś stało nie wybaczyła by sobie tego nigdy, że nie wyznała mu uczuć. Usłyszała dzwonek do drzwi.
-Tato, co ty tu robisz?
-Chciałem odwiedzić córkę, nie można?
-Można.-gestem głowy zaprosiła ojca do środka.-Napijesz się czegoś?
-Herbatę jeśli możesz.-zdziwiła się zachowaniem rodzica, był dziwnie spięty, jak nie on.
-Proszę.-postawiła filiżankę z parującym napojem na stoliku.-Teraz tak na serio, stało się coś? Zwykle nie opuszczasz komendy w środku dnia.
-Zapytam w prost, łączy cie coś z Mikołajem?
-Skąd takie przypuszczenia?-nerwowo potarła jedną dłonią o drugą.
-Zerwałaś z Kacprem, teraz troszczysz się o Białacha. Jesteś pewna, że dobrze wybrałaś? Z Kacprem miałabyś pewne życie, wiesz dobrze, że pensja policjanta nie jest najwyższa. Poza tym on jest od ciebie starszy ponad 10 lat i najurodziwszy też nie jest, córeczko zastanów się dobrze.
-Kacper, Kacper wszędzie on, ja już się nie liczę? Moje szczęście też nie? Zmówiłeś się z nim.
-Wcale nie, chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.
Jak powiedziała tak uczynił, może niepotrzebnie wtrącał się w życie córki. Była jedyną osobą w jego życiu więc przez to się tak o nią martwił.
Spacer. Jedyna rzecz na jaką miała teraz ochotę, potrzebowała samotności żeby wszystko przemyśleć.
Nie zastanawiając się długo chwyciła płaszcz i wyszła z mieszkania kierując się w stronę parku.
Przysiadła na tej samej ławce na której podjęła decyzję o zakończeniu związku. Teraz myślała jak dobrać słowa by wyjawić Mikołajowi to co czuje. Żadne z nich nie było jednak odpowiednie. Jej ukochana babcia powtarzała "jeśli mężczyźnie zależy na twojej miłości, będzie się o nią ubiegał". Nie wiedziała czy powinna postąpić za radą staruszki. Babcia zawsze była na podium w jej sercu. Potrafiła doradzić, rozwiązać każdy problem. Ona dawała jej wsparcie w trudnych chwilach, gdy zmarła mama Oli. Niestety parę lat później ona również odeszła z tego świata pozostawiając Aleksandrę z ojcem. Była pewna, że zięć wychowa wnuczę na dobrą osobę, nie pomyliła się.
-Ola, mogę zająć ci chwilę.-z rozmyśleń wyrwał ją głos Kacpra, nie wiedziała skąd wiedział, że akurat jest tutaj.-Chciałem przeprosić, nie powinienem tak powiedzieć, byłem wściekły na to, że mnie zostawiłaś. Nie rozumiałem twojej decyzji, nie rozumiałem co ma on czego ja nie mam. Teraz wiem, twoją prawdziwą miłość. Nie chcę, żebyś czuła się niezręcznie, chcę abyś zapamiętała mnie dobrze.-wręczył jej bukiet czerwonych róż i ostatni raz całując policzek odszedł.
Cześć. Na samym początku przepraszam za tak długą przerwę, nie mogę ułożyć sobie czasu, ponieważ zawsze mi coś wieczorem wyskoczy przez co nie mam jak dokończyć części. Krótko bo krótko, postaram się w tym tygodniu i może uda mi się jeszcze wrzucić coś do piątku.
Pozdrawiam serdecznie :*
Patrycja
niedziela, 27 września 2015
VII.Ola i Mikołaj
Koniec. Był to koniec ich miłości, zakończył się pewien etap w ich życiu. Etap, który dla niego mógłby trwać wiecznie, zrobiłby wszystko, zapłaciły wszelką cenę, żeby to okazało się okropnym koszmarem, a ona tak jak zawsze, tak spokojnie leżałaby obok niego. Zemsta była jedyną rzeczą jakiej teraz pragnął, więc rozmyślał jak pogrążyć Mikołaja, musiał wymyślić coś sensownego. Czy uda mu się odzyskać Olę? Wiedział, że szanse są znikome.
Zemsta idealna, czy takie coś istnieje? Nie. Każde zło wraca do nas. Nie liczyło się to teraz dla niego, jechał w stronę bloku policjanta, adres poznał przez przypadek, gdy znalazł notatnik Aleksandry.
Stał przed drzwiami mieszkania Mikołaja, zadzwonił dzwonkiem. Po chwili przed Kacper staną obiekt nienawiści.
-O co chodzi?-zapytał zdezorientowany funkcjonariusz.
Nie bawiąc się w odpowiedzi przeszedł do konkretów. Uderzył go z całej siły w twarz, dowódca patrolu upadł na ziemie, a z jego nosa poleciała krew.
-Rozwaliłeś nasz związek tego chciałeś? W takim razie gratulacje.-rzucił i odszedł jakby nigdy nic. W myślach dodał to jeszcze nie koniec, lecz doskonale wiedział, że groźby w kierunku policjanta mogłyby skończyć się źle. Mikołaj podniósł się powoli z ziemi i z całej siły trzasnął drzwiami. Nie wiedział o co mu chodziło, dlaczego powiedział rozwaliłeś nasz związek, czyżby Ola zerwała zaręczyny? Chciał się o tym przekonać, najpierw jednak musiał zatamować nos. Na szczęście nie był złamany.
Blok posterunkowej, 18:55
Stał przed drzwiami jej mieszkanie z butelką szampana w ręce, zapukał lekko, po chwili usłyszał kroki zbliżające się w jego stronę. Drzwi mieszkania otworzyły się, gdy policjantka zobaczyła swojego dowódcę w takim stanie od razu zorientowała się, że był u niego Kacper.
-Jezu, Mikołaj co się stało?
-Przewróciłem się, nic takiego, mogę wejść?
-Wchodź. Akurat ci uwierzę, że się przewróciłeś.-odpowiedziała i weszła w głąb mieszkania, a on za nią.
-Na prawdę, ciebie bym nie okłamał.-postawił butelkę na stole. Uśmiechnął się do niej czule.
Jednak ona nie odwzajemniła gestu, podeszła bliżej aspiranta, delikatnie dotykając opuszkami palców napuchniętego nosa. Serce Mikołaj zaczęło bić szybciej, działo się tak za każdym razem, gdy był z nią blisko. Odruchowo złapał ją w tali, tym samym przyciągając ją do siebie. Czuła jego oddech na swojej skórze, drażnił ją swoim ciepłem. Podniosła wzrok, by spojrzeć w jego hipnotyzujące tęczówki. Zbliżał się powoli, nie chciał jej wystraszyć. Rozchyliła usta czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Delikatnie musnął jej wargi swoimi. Z każdą chwilą pocałunek był coraz bardziej namiętny. Obydwoje poczuli to uczucie, uczucie bezgranicznej miłości, szczęścia, potrzeby bliskości. Chwila ta mogłaby trwać wiecznie, jednak zdarzenia z dzisiejszego dnia podziałały na Olę jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie odsunęła się od swojego dowódcy.
-Przepraszam.-powiedział i spuścił wzrok rozglądając się po pokoju, by tylko nie spojrzeć w oczy posterunkowej.-Pójdę już.
-Daj spokój.-chwyciła go za nadgarstek.-Oboje tego chcieliśmy, bynajmniej ja. Jednak nie jestem jeszcze gotowa.
-I tak nie powinienem tego robić. Lepiej jednak będzie jak pójdę, uwierz mi. Cześć.-wyszedł z trudem, nie chciał jej zostawiać, pragnął z nią zostać, lecz męska duma nie pozwalała. Opadła bezwładnie na kanapę, schowała twarz w dłonie. Wygłupia się mówiąc mu, że nie żałuje. Było to prawdą. Dalej nie wiedziała czy policjantowi zależy na niej, z jego reakcji nie wywnioskowała nic nowego. Położyła się, zmęczenie dało o sobie znać, nie musiała długo czekać na sen.
Wygłupił się, dopiero rozstała się z narzeczonym, wyglądało to jakby chciał ją uwieść. Pocałunek wyszedł spontanicznie, nie miał go w planach, chciał wyjawić jej swoje uczucia, jednak stchórzył. Marzył od dawna, aby skosztować jej słodkich ust, oczekiwania opłaciły się. Teraz wiedział, że to ta jedyna, tylko czy on jest jej jedynym? Kolejne pytania nasuwały mu się na myśl. Nadepnął mocniej na pedał gazu nie zważając na niekorzystne warunki pogodowe. Krótka chwila, jeden moment stracił panowanie nad kierownicą, pisk opon, uderzył w pobliskie drzewo, zawiodły hamulce. Stracił przytomność.
Odzyskał ją dopiero w szpitalu. Jego stan był poważny, ale stabilny. Nie pamiętał co się stało, miał wstrząśnienie mózgu, złamaną rękę i liczne zadrapania. Do jego sali wszedł lekarz.
-Co się stało? Gdzie jestem? Strasznie boli mnie głowa.
-Spokojnie panie Mikołaju, jest pan w szpital, miał pan wypadek. Pana stan jest nie będę ukrywał poważny jednak jest stabilny. Ma pan wstrząśnienie mózgu w dodatku złamaną dłoń.-odpowiedział i zajrzał w kartę pacjenta.
-Jak to się stało? Pamiętam tylko, że wracałem do domu.
-Stracił pan panowanie nad samochodem i na nieszczęście wjechał w drzewo.-spojrzał na pacjenta, dostrzegł załamanie.-Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze. Zawiadomić kogoś z rodziny?
-Nie.-uciął krótko.
-No dobrze, proszę odpoczywać.-wyszedł z sali pozostawiając go samego. Bił się z myślami czy zadzwonić do Olki, postanowił jednak dać jej spokój.
Nie przespał całej nocy, do jego głowy przychodziły najgorsze scenariusze związane z przyszłością, w której nie było Aleksandry. Zasnął dopiero nad ranem po zażyciu mocnych środków nasennych.
Komenda policji, 8:52
-Tato, wiesz może co się dzieje z Mikołajem? Nie było go na odprawie.-zapytała wchodząc do gabinetu ojca bez pytania.
-Właśnie dostałem telefon od niego, miał wypadek, leży w szpitalu.
-Jak to wypadek?-usiadła na przeciwko ojca, pocierając nerwowo skroń.
-Stan poważny, jednak stabilny. Wjechał z drzewo, nasi podejrzewają, że ktoś majstrował przy przewodach hamulcowych.
-To moja wina.-szepnęła pod nosem.
-Co mówiłaś?
-Nic, muszę iść do niego. Mogę cie prosić o wolne?
-Pewnie córuś, powiedz potem co u niego.
-Dzięki.-szybkim krokiem opuściła komendę.
20 minut później
Była już w szpitalu. Kolejka do rejestracji była długa, musiała uzbroić się w cierpliwość. Zastanawiała się dlaczego do niej nie zadzwonił. Pewnie dlatego, że poczuł się głupio po pocałunku. Jedna sprawa nie dawała jej spokoju, mianowicie hamulce w samochodzie Mikołaja. Czy jest to możliwe aby Kacper posunął się do czegoś takiego? Nie wiedziała. Doczekała się swojej chwili przy rejestracji.
-Dzień dobry, Aleksandra Wysocka. Chciałam się zapytać w której sali leży Mikołaj Białach.
-Przepraszam, a jest pani z rodziny?
-Jestem z policji.
-Pan Mikołaj leży na 3 piętrze, sala numer 15.
-Dziękuje.
Stała przed jego salą nerwowo pocierając dłońmi o siebie. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Mógł stracić pamięć i jej nie poznać. Roztrzęsioną ręką nacisnęła klamkę. Był sam na sali. Niepewnym krokiem przekroczyła próg pomieszczenia. Odruchowo obejrzał się za siebie.
-Jak się czujesz?-spytała siadając na krześle obok łóżka.
-A jak mogę się czuć? Bywało lepiej.-odparł lekceważąco.
-Jeśli chcesz mogę iść.
-Nie Olka, przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Ostatnio jakiś pech mnie prześladuje.-Chwyciła jego dłoń delikatnie się uśmiechając chcąc dodać mu otuchy.-Muszę ci coś powiedzieć..
Hej. W końcu znalazłam trochę czasu, aby dokończyć część. Znów się nie wyrabiam ze względu na szkołę. -.- Myślę, że powinnam spróbować wrócić jednak do pomysłu, że będę dodawać posty w niedziele.
Jak zwykle czekam na Wasze opinie. :3
Pozdrawiam
Patrycja
Zemsta idealna, czy takie coś istnieje? Nie. Każde zło wraca do nas. Nie liczyło się to teraz dla niego, jechał w stronę bloku policjanta, adres poznał przez przypadek, gdy znalazł notatnik Aleksandry.
Stał przed drzwiami mieszkania Mikołaja, zadzwonił dzwonkiem. Po chwili przed Kacper staną obiekt nienawiści.
-O co chodzi?-zapytał zdezorientowany funkcjonariusz.
Nie bawiąc się w odpowiedzi przeszedł do konkretów. Uderzył go z całej siły w twarz, dowódca patrolu upadł na ziemie, a z jego nosa poleciała krew.
-Rozwaliłeś nasz związek tego chciałeś? W takim razie gratulacje.-rzucił i odszedł jakby nigdy nic. W myślach dodał to jeszcze nie koniec, lecz doskonale wiedział, że groźby w kierunku policjanta mogłyby skończyć się źle. Mikołaj podniósł się powoli z ziemi i z całej siły trzasnął drzwiami. Nie wiedział o co mu chodziło, dlaczego powiedział rozwaliłeś nasz związek, czyżby Ola zerwała zaręczyny? Chciał się o tym przekonać, najpierw jednak musiał zatamować nos. Na szczęście nie był złamany.
Blok posterunkowej, 18:55
Stał przed drzwiami jej mieszkanie z butelką szampana w ręce, zapukał lekko, po chwili usłyszał kroki zbliżające się w jego stronę. Drzwi mieszkania otworzyły się, gdy policjantka zobaczyła swojego dowódcę w takim stanie od razu zorientowała się, że był u niego Kacper.
-Jezu, Mikołaj co się stało?
-Przewróciłem się, nic takiego, mogę wejść?
-Wchodź. Akurat ci uwierzę, że się przewróciłeś.-odpowiedziała i weszła w głąb mieszkania, a on za nią.
-Na prawdę, ciebie bym nie okłamał.-postawił butelkę na stole. Uśmiechnął się do niej czule.
Jednak ona nie odwzajemniła gestu, podeszła bliżej aspiranta, delikatnie dotykając opuszkami palców napuchniętego nosa. Serce Mikołaj zaczęło bić szybciej, działo się tak za każdym razem, gdy był z nią blisko. Odruchowo złapał ją w tali, tym samym przyciągając ją do siebie. Czuła jego oddech na swojej skórze, drażnił ją swoim ciepłem. Podniosła wzrok, by spojrzeć w jego hipnotyzujące tęczówki. Zbliżał się powoli, nie chciał jej wystraszyć. Rozchyliła usta czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Delikatnie musnął jej wargi swoimi. Z każdą chwilą pocałunek był coraz bardziej namiętny. Obydwoje poczuli to uczucie, uczucie bezgranicznej miłości, szczęścia, potrzeby bliskości. Chwila ta mogłaby trwać wiecznie, jednak zdarzenia z dzisiejszego dnia podziałały na Olę jak kubeł zimnej wody. Gwałtownie odsunęła się od swojego dowódcy.
-Przepraszam.-powiedział i spuścił wzrok rozglądając się po pokoju, by tylko nie spojrzeć w oczy posterunkowej.-Pójdę już.
-Daj spokój.-chwyciła go za nadgarstek.-Oboje tego chcieliśmy, bynajmniej ja. Jednak nie jestem jeszcze gotowa.
-I tak nie powinienem tego robić. Lepiej jednak będzie jak pójdę, uwierz mi. Cześć.-wyszedł z trudem, nie chciał jej zostawiać, pragnął z nią zostać, lecz męska duma nie pozwalała. Opadła bezwładnie na kanapę, schowała twarz w dłonie. Wygłupia się mówiąc mu, że nie żałuje. Było to prawdą. Dalej nie wiedziała czy policjantowi zależy na niej, z jego reakcji nie wywnioskowała nic nowego. Położyła się, zmęczenie dało o sobie znać, nie musiała długo czekać na sen.
Wygłupił się, dopiero rozstała się z narzeczonym, wyglądało to jakby chciał ją uwieść. Pocałunek wyszedł spontanicznie, nie miał go w planach, chciał wyjawić jej swoje uczucia, jednak stchórzył. Marzył od dawna, aby skosztować jej słodkich ust, oczekiwania opłaciły się. Teraz wiedział, że to ta jedyna, tylko czy on jest jej jedynym? Kolejne pytania nasuwały mu się na myśl. Nadepnął mocniej na pedał gazu nie zważając na niekorzystne warunki pogodowe. Krótka chwila, jeden moment stracił panowanie nad kierownicą, pisk opon, uderzył w pobliskie drzewo, zawiodły hamulce. Stracił przytomność.
Odzyskał ją dopiero w szpitalu. Jego stan był poważny, ale stabilny. Nie pamiętał co się stało, miał wstrząśnienie mózgu, złamaną rękę i liczne zadrapania. Do jego sali wszedł lekarz.
-Co się stało? Gdzie jestem? Strasznie boli mnie głowa.
-Spokojnie panie Mikołaju, jest pan w szpital, miał pan wypadek. Pana stan jest nie będę ukrywał poważny jednak jest stabilny. Ma pan wstrząśnienie mózgu w dodatku złamaną dłoń.-odpowiedział i zajrzał w kartę pacjenta.
-Jak to się stało? Pamiętam tylko, że wracałem do domu.
-Stracił pan panowanie nad samochodem i na nieszczęście wjechał w drzewo.-spojrzał na pacjenta, dostrzegł załamanie.-Proszę się nie martwić, wszystko będzie dobrze. Zawiadomić kogoś z rodziny?
-Nie.-uciął krótko.
-No dobrze, proszę odpoczywać.-wyszedł z sali pozostawiając go samego. Bił się z myślami czy zadzwonić do Olki, postanowił jednak dać jej spokój.
Nie przespał całej nocy, do jego głowy przychodziły najgorsze scenariusze związane z przyszłością, w której nie było Aleksandry. Zasnął dopiero nad ranem po zażyciu mocnych środków nasennych.
Komenda policji, 8:52
-Tato, wiesz może co się dzieje z Mikołajem? Nie było go na odprawie.-zapytała wchodząc do gabinetu ojca bez pytania.
-Właśnie dostałem telefon od niego, miał wypadek, leży w szpitalu.
-Jak to wypadek?-usiadła na przeciwko ojca, pocierając nerwowo skroń.
-Stan poważny, jednak stabilny. Wjechał z drzewo, nasi podejrzewają, że ktoś majstrował przy przewodach hamulcowych.
-To moja wina.-szepnęła pod nosem.
-Co mówiłaś?
-Nic, muszę iść do niego. Mogę cie prosić o wolne?
-Pewnie córuś, powiedz potem co u niego.
-Dzięki.-szybkim krokiem opuściła komendę.
20 minut później
Była już w szpitalu. Kolejka do rejestracji była długa, musiała uzbroić się w cierpliwość. Zastanawiała się dlaczego do niej nie zadzwonił. Pewnie dlatego, że poczuł się głupio po pocałunku. Jedna sprawa nie dawała jej spokoju, mianowicie hamulce w samochodzie Mikołaja. Czy jest to możliwe aby Kacper posunął się do czegoś takiego? Nie wiedziała. Doczekała się swojej chwili przy rejestracji.
-Dzień dobry, Aleksandra Wysocka. Chciałam się zapytać w której sali leży Mikołaj Białach.
-Przepraszam, a jest pani z rodziny?
-Jestem z policji.
-Pan Mikołaj leży na 3 piętrze, sala numer 15.
-Dziękuje.
Stała przed jego salą nerwowo pocierając dłońmi o siebie. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Mógł stracić pamięć i jej nie poznać. Roztrzęsioną ręką nacisnęła klamkę. Był sam na sali. Niepewnym krokiem przekroczyła próg pomieszczenia. Odruchowo obejrzał się za siebie.
-Jak się czujesz?-spytała siadając na krześle obok łóżka.
-A jak mogę się czuć? Bywało lepiej.-odparł lekceważąco.
-Jeśli chcesz mogę iść.
-Nie Olka, przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Ostatnio jakiś pech mnie prześladuje.-Chwyciła jego dłoń delikatnie się uśmiechając chcąc dodać mu otuchy.-Muszę ci coś powiedzieć..
Hej. W końcu znalazłam trochę czasu, aby dokończyć część. Znów się nie wyrabiam ze względu na szkołę. -.- Myślę, że powinnam spróbować wrócić jednak do pomysłu, że będę dodawać posty w niedziele.
Jak zwykle czekam na Wasze opinie. :3
Pozdrawiam
Patrycja
czwartek, 17 września 2015
VI. Ola i Mikołaj
Tydzień później. Popołudnie, 12:00
Jesień dawała się we znaki. Ciepła aura pogody ustąpiła chłodniejszej porze roku. Bluzki z krótkim rękawem trzeba było zamienić na bluzy z kożuchem zwłaszcza wieczorami, ponieważ za dnia słońce dawało się jeszcze sobą nacieszyć. Liście pięknie mieniły się spadając z drzewa, ozdabiając ziemie różnorodnymi barwami. Aleksandra spacerowała alejkami parku, postanowiła przysiąść na ławce i zastanowić się co dalej zrobić ze swoim życiem. Była to jedna z ulubionych pór posterunkowej, bardziej niż jesień kochała wiosnę, wtedy budziło się wszystko do życia, drzewa pięknie rozkwitały. Właśnie w czasie wiosny poznała Kacpra, była mu bardzo wdzięczna za wszystko co dla niej zrobił. Jednak nie była pewna swoich uczuć, zastanawiała się czy nie pomyliła wdzięczności z miłością. Od dawna zbierała w sobie odwagę, żeby szczerze porozmawiać z Mikołajem o relacji, która ich połączyła. Taką rozmowę musi odbyć także z Kacprem, jednak wcześniej wolała się upewnić czy nie jest obojętna policjantowi.Prawda, zostawił ją. Właściwie to jej nie zostawił, ponieważ nigdy ze sobą nie byli. Przyjaźń jednak do czegoś zobowiązuje, nie zostawia się przyjaciela w potrzebie. Chciał naprawić swoje małżeństwo, zawalczyć o kawałek dawnego życia, tylko to nie tłumaczyło go dlaczego pozostawił posterunkową i ograniczył ich relacje do zwykłych znajomych z pracy. Wybaczyła mu, ponieważ prawdziwa miłość wybacza wszystko. Uświadomiła sobie właśnie, że kocha Mikołaja, pomimo tego iż nie był wtedy przy niej, chodź nie był najurodziwszym mężczyzną na Ziemi, dla niej był tym jedynym. Ola to taka kobieta, która w płci przeciwnej nie zwraca uwagi na wygląd, liczy się charakter. Jej obecny narzeczony, obiekt wielu westchnień, nie był zapatrzonym w siebie narcyzem. Nie jednokrotnie udowadniał, że pieniądze to nie wszystko. Pomagał wielu ludziom, nigdy nie odmawiał pomocy. Był dobrym człowiekiem, tym skradł część jej serca. Nie mogła powiedzieć, że jest jej całkowicie obojętny. Nie chciała go stracić w taki sposób. Koniec ich związku, to także koniec ich znajomości. Wiedziała, że nigdy jej tego nie wybaczy, za bardzo ją kochał. Dalsze okłamywanie go nie miało najmniejszego sensu, raniła siebie, a przede wszystkim jego. Serce nie sługa, musiała coś z tym zrobić, zawalczyć o swoje. Chociażby nie wyszło jej z Mikołajem, musi zakończyć związek. Nie chciała z tym zwlekać w nieskończoność, było to dla niej trudne, ponieważ przyzwyczaiła się do wspólnych śniadań, wieczorów, nocy, spacerów, pocałunków. Będzie za nim tęsknić jak za przyjacielem.Wybrała jego numer. Z każdą chwilą oczekiwania bała się coraz bardziej.
-Kochanie, stało się coś?-zapytał zmartwiony Kacper, ponieważ nigdy nie dzwoniła do niego o takiej porze.
-Nie, to znaczy tak. Miałbyś chwilę? Chciałabym porozmawiać.
-Dla ciebie zawsze, powiedz tylko gdzie i o której.-sprawdził swój zegarek, do spotkania z klientem miał jeszcze sporo czasu.
-W parku na Biskupińskiej, najszybciej jak byś dał rade przyjechać.
-Będę za 10 minut.-rzucił i się rozłączył, Ola wzięła głęboki wdech i schowała twarz w dłoniach. Te 10 minut do przybycia narzeczonego ciągły się w nieskończoność. Robiła dobrze, czuła to. Zrani go i to bardzo, ale nie da mu popełnić największego błędu w życiu. Byłby z nią nieszczęśliwi, ponieważ wątpiła, że uczucie do policjanta minęłoby jej tak szybko. Chwilę później w parku pojawił młody mężczyzna.
-Olka, co się stało?-zdyszany, stanął pochyło podpierając ciało na rękach położonych na kolonach.
-Musimy porozmawiać.
-Mam się bać? Coś poważnego?-nie wiedziała jak ma mu powiedzieć, że to po prostu koniec.-Ola, błagam cie mów, zaczynam się niepokoić.-przypuszczał, że za chwile dowie się o istnieniu małej istoty, która ma przewrócić ich świat do góry nogami. Nie wiedział, że prawda jest inna.
-Kacper..-zawahała się, a z jej oczu popłynęły pierwsze krople łez.-bo ja..
-Jesteś w ciąży?-przerwał jej, spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Co? Nie, nie o to chodzi.
-To o co, powiesz w końcu?
-To koniec.-jednym tchnem wyrzuciła to z siebie.
-Koniec? Tak po prostu? Po prawie roku czasu bycia razem, miał być ślub, dzisiaj miałem ci właśnie zaproponować datę, ale jak widzę Mikołaj mnie wyprzedził.
-O czym ty mówisz?-nerwowo potarła zimną dłonią skroń.
-Dokładnie wiesz o czym mówię, widzę jak na siebie patrzycie. Nie jestem, aż takim idiotą. Mogę chociaż wiedzieć dlaczego przyjęłaś moje oświadczyny? Czy w ogóle kiedyś mnie kochałaś?
-Proszę cie, byłam z tobą szczęśliwa, naprawdę, ale to wszystko do mnie wróciło.
-Myślałem, że jedno życie jedna miłość, niestety się myliłem. Zabawiłaś się mną.
-Nie, to nie tak. Pomogłeś mi i jestem ci za to bardzo wdzięczna, jednak nie chciałabym, żebyś był nie szczęśliwy. Zasługujesz na kogoś lepszego.-uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, sama nie wierząc w to co mówi. Fuknął zirytowany.
-A może ja tylko z tobą byłem szczęśliwy, tylko ciebie kocham, ale masz racje, byłem głupi. Zostawiasz mnie dla podstarzałego gliniarza.-otworzyła usta, miała już coś powiedzieć, gdy jej przerwał.-Nic już nie mów, mogłabyś tylko oddać pierścionek? Przepraszam, że tak w taki sposób, ale wiesz, policjant mógłby się zdenerwować.-płynnym ruchem ściągnęła pierścionek z palca i złożyła w ręce byłego narzeczonego.
-Kacper, proszę cie, nie kończmy tego w takiej atmosferze.
-A w jakiej mamy kończyć? Mam się cieszyć, że miłość mojego życia znalazła sobie nowego? Pogratulować związku, życzyć szczęścia, gromadki dzieci? Jakoś nie potrafię.
-Nie o to mi chodziło. Nie jestem z Mikołajem.
-To dlaczego kończysz nasz związek, byłem nieodpowiednią partią dla ciebie? Byłem kiedyś w stosunku do ciebie nieodpowiedni? Zawiodłem cie gdy mnie potrzebowałaś? Nie. Zawsze byłem przy tobie. Ale dobro dla niektórych ludzi nie popłaca. Trudno, trzymaj się.-udawał twardziela, jednak mała łza zakręciła się mu w oku, by po chwili dać upust emocją. Wsiadł do samochodu, płakał jak małe dziecko, myślał, że będą razem już na zawsze. Znów się pomylił. Tym razem wiedział, że nie odpuści Mikołajowi. Ukradł mu najcenniejszy skarb jego życia.
Hej, jestem chora więc miałam czas na napisanie tej części więc jest przed czasem. :D Jest jaka jest, ale chciałam coś dodać wcześniej.
Związek Oli i Kacpra to już przeszłość, teraz tylko "prostą" drogą do prawdziwej miłości.
Czekam na opinię. ;3
Pozdrawiam
Patrycja
Jesień dawała się we znaki. Ciepła aura pogody ustąpiła chłodniejszej porze roku. Bluzki z krótkim rękawem trzeba było zamienić na bluzy z kożuchem zwłaszcza wieczorami, ponieważ za dnia słońce dawało się jeszcze sobą nacieszyć. Liście pięknie mieniły się spadając z drzewa, ozdabiając ziemie różnorodnymi barwami. Aleksandra spacerowała alejkami parku, postanowiła przysiąść na ławce i zastanowić się co dalej zrobić ze swoim życiem. Była to jedna z ulubionych pór posterunkowej, bardziej niż jesień kochała wiosnę, wtedy budziło się wszystko do życia, drzewa pięknie rozkwitały. Właśnie w czasie wiosny poznała Kacpra, była mu bardzo wdzięczna za wszystko co dla niej zrobił. Jednak nie była pewna swoich uczuć, zastanawiała się czy nie pomyliła wdzięczności z miłością. Od dawna zbierała w sobie odwagę, żeby szczerze porozmawiać z Mikołajem o relacji, która ich połączyła. Taką rozmowę musi odbyć także z Kacprem, jednak wcześniej wolała się upewnić czy nie jest obojętna policjantowi.Prawda, zostawił ją. Właściwie to jej nie zostawił, ponieważ nigdy ze sobą nie byli. Przyjaźń jednak do czegoś zobowiązuje, nie zostawia się przyjaciela w potrzebie. Chciał naprawić swoje małżeństwo, zawalczyć o kawałek dawnego życia, tylko to nie tłumaczyło go dlaczego pozostawił posterunkową i ograniczył ich relacje do zwykłych znajomych z pracy. Wybaczyła mu, ponieważ prawdziwa miłość wybacza wszystko. Uświadomiła sobie właśnie, że kocha Mikołaja, pomimo tego iż nie był wtedy przy niej, chodź nie był najurodziwszym mężczyzną na Ziemi, dla niej był tym jedynym. Ola to taka kobieta, która w płci przeciwnej nie zwraca uwagi na wygląd, liczy się charakter. Jej obecny narzeczony, obiekt wielu westchnień, nie był zapatrzonym w siebie narcyzem. Nie jednokrotnie udowadniał, że pieniądze to nie wszystko. Pomagał wielu ludziom, nigdy nie odmawiał pomocy. Był dobrym człowiekiem, tym skradł część jej serca. Nie mogła powiedzieć, że jest jej całkowicie obojętny. Nie chciała go stracić w taki sposób. Koniec ich związku, to także koniec ich znajomości. Wiedziała, że nigdy jej tego nie wybaczy, za bardzo ją kochał. Dalsze okłamywanie go nie miało najmniejszego sensu, raniła siebie, a przede wszystkim jego. Serce nie sługa, musiała coś z tym zrobić, zawalczyć o swoje. Chociażby nie wyszło jej z Mikołajem, musi zakończyć związek. Nie chciała z tym zwlekać w nieskończoność, było to dla niej trudne, ponieważ przyzwyczaiła się do wspólnych śniadań, wieczorów, nocy, spacerów, pocałunków. Będzie za nim tęsknić jak za przyjacielem.Wybrała jego numer. Z każdą chwilą oczekiwania bała się coraz bardziej.
-Kochanie, stało się coś?-zapytał zmartwiony Kacper, ponieważ nigdy nie dzwoniła do niego o takiej porze.
-Nie, to znaczy tak. Miałbyś chwilę? Chciałabym porozmawiać.
-Dla ciebie zawsze, powiedz tylko gdzie i o której.-sprawdził swój zegarek, do spotkania z klientem miał jeszcze sporo czasu.
-W parku na Biskupińskiej, najszybciej jak byś dał rade przyjechać.
-Będę za 10 minut.-rzucił i się rozłączył, Ola wzięła głęboki wdech i schowała twarz w dłoniach. Te 10 minut do przybycia narzeczonego ciągły się w nieskończoność. Robiła dobrze, czuła to. Zrani go i to bardzo, ale nie da mu popełnić największego błędu w życiu. Byłby z nią nieszczęśliwi, ponieważ wątpiła, że uczucie do policjanta minęłoby jej tak szybko. Chwilę później w parku pojawił młody mężczyzna.
-Olka, co się stało?-zdyszany, stanął pochyło podpierając ciało na rękach położonych na kolonach.
-Musimy porozmawiać.
-Mam się bać? Coś poważnego?-nie wiedziała jak ma mu powiedzieć, że to po prostu koniec.-Ola, błagam cie mów, zaczynam się niepokoić.-przypuszczał, że za chwile dowie się o istnieniu małej istoty, która ma przewrócić ich świat do góry nogami. Nie wiedział, że prawda jest inna.
-Kacper..-zawahała się, a z jej oczu popłynęły pierwsze krople łez.-bo ja..
-Jesteś w ciąży?-przerwał jej, spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Co? Nie, nie o to chodzi.
-To o co, powiesz w końcu?
-To koniec.-jednym tchnem wyrzuciła to z siebie.
-Koniec? Tak po prostu? Po prawie roku czasu bycia razem, miał być ślub, dzisiaj miałem ci właśnie zaproponować datę, ale jak widzę Mikołaj mnie wyprzedził.
-O czym ty mówisz?-nerwowo potarła zimną dłonią skroń.
-Dokładnie wiesz o czym mówię, widzę jak na siebie patrzycie. Nie jestem, aż takim idiotą. Mogę chociaż wiedzieć dlaczego przyjęłaś moje oświadczyny? Czy w ogóle kiedyś mnie kochałaś?
-Proszę cie, byłam z tobą szczęśliwa, naprawdę, ale to wszystko do mnie wróciło.
-Myślałem, że jedno życie jedna miłość, niestety się myliłem. Zabawiłaś się mną.
-Nie, to nie tak. Pomogłeś mi i jestem ci za to bardzo wdzięczna, jednak nie chciałabym, żebyś był nie szczęśliwy. Zasługujesz na kogoś lepszego.-uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, sama nie wierząc w to co mówi. Fuknął zirytowany.
-A może ja tylko z tobą byłem szczęśliwy, tylko ciebie kocham, ale masz racje, byłem głupi. Zostawiasz mnie dla podstarzałego gliniarza.-otworzyła usta, miała już coś powiedzieć, gdy jej przerwał.-Nic już nie mów, mogłabyś tylko oddać pierścionek? Przepraszam, że tak w taki sposób, ale wiesz, policjant mógłby się zdenerwować.-płynnym ruchem ściągnęła pierścionek z palca i złożyła w ręce byłego narzeczonego.
-Kacper, proszę cie, nie kończmy tego w takiej atmosferze.
-A w jakiej mamy kończyć? Mam się cieszyć, że miłość mojego życia znalazła sobie nowego? Pogratulować związku, życzyć szczęścia, gromadki dzieci? Jakoś nie potrafię.
-Nie o to mi chodziło. Nie jestem z Mikołajem.
-To dlaczego kończysz nasz związek, byłem nieodpowiednią partią dla ciebie? Byłem kiedyś w stosunku do ciebie nieodpowiedni? Zawiodłem cie gdy mnie potrzebowałaś? Nie. Zawsze byłem przy tobie. Ale dobro dla niektórych ludzi nie popłaca. Trudno, trzymaj się.-udawał twardziela, jednak mała łza zakręciła się mu w oku, by po chwili dać upust emocją. Wsiadł do samochodu, płakał jak małe dziecko, myślał, że będą razem już na zawsze. Znów się pomylił. Tym razem wiedział, że nie odpuści Mikołajowi. Ukradł mu najcenniejszy skarb jego życia.
Hej, jestem chora więc miałam czas na napisanie tej części więc jest przed czasem. :D Jest jaka jest, ale chciałam coś dodać wcześniej.
Związek Oli i Kacpra to już przeszłość, teraz tylko "prostą" drogą do prawdziwej miłości.
Czekam na opinię. ;3
Pozdrawiam
Patrycja
piątek, 11 września 2015
V.Ola i Mikołaj
Następnego dnia policjanci mieli wolne. Aleksandra wczesnym porankiem wróciła do swojego mieszkania, ponieważ jej narzeczony musiał udać się do pracy. Ciągle rozmyślała o rozwodzie Mikołaja z żoną, uszczęśliwiał ją fakt, że mężczyzna, którego kochała jest znów wolny. Jeśli czuła coś do policjanta, dlaczego zaręczyła się z Kacprem? Przecież nie da rady kochać się dwóch mężczyzn jednocześnie, skoro pokochała swojego obecnego partnera, to znaczy, że nigdy nie kochała Mikołaja. Ale czy to uczucie do narzeczonego było prawdziwe? Z takich rozmyśleń wyrwał ją dźwięk sms'a w telefonie. Leniwym ruchem sięgnęła po urządzenie, uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy zobaczyła na wyświetlaczu imię Mikołaja.
"Cześć Olka, mam nadzieję, że Cie nie obudziłem. Chciałem zapytać czy wieczór aktualny?"
"Hej, nie obudziłeś, od dawna już nie śpię. A co do wieczoru to widzimy się tam, gdzie zawsze o 19:00."-szybko odpisała, nie zważając na to, że nie uprzedziła swojej sympatii o spotkaniu wieczorem. Zawsze, gdy umawiała się z funkcjonariuszem jej serce zaczynało szybciej bić, zapominała o całym świecie. Nie wiedziała co ma robić dalej, bardzo zależało jej na koledze z pracy, zwłaszcza teraz, gdy znów jest sam, ale również nie mogła porzucić swojego narzeczonego. Bała się zaryzykować, ponieważ nie wiedziała, czy dowódca coś do niej czuje, ale bardziej obawiała się tego, że nie była pewna swoich uczuć. Co by się stało jeśli porzuciłaby Kacpra, a nie kochała Mikołaja? Lub jeśli zostałaby z obecnym partnerem, a tęskniła za niedoszłym? Na takich rozmyślaniach szybko mijał jej czas, nie zauważyła kiedy na zegarze wybiła godzina 16:00 i lada moment miał się u niej zjawić jeden z panów, o których rozmyślała od rana. Punktualnie o 16:20 w jej mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach od mieszkania stał Kacper z pięknym bukietem róż. Aleksandra wpuściła go do środka.
-Proszę bardzo.-powiedział mężczyzna wręczając swojej ukochanej piękne kwiaty.
-Dziękuje. A z jakiej to okazji?
-Po prostu chciałem ci podziękować, że jesteś.-odpowiedział i czule pocałował swoją wybrankę, a ona odwzajemniła jego czułą pieszczotę.
-Umówiłam się dziś na piwo z Mikołajem, masz ochotę iść z nami?-zapytała pomiędzy przerwami w pocałunkach.
-Znów Mikołaj?-odsunął się od swojej narzeczonej.
-Przecież chcę, żebyś poszedł z nami.
-Nie będę wam przeszkadzał.
-Znów się obrażasz, tak?-fuknęła zirytowana zachowaniem wybranka.
-Nie, mam tego dosyć, że wszędzie jest on.
-Jesteś zazdrosny?-posterunkowa uśmiechnęła się i chwyciła narzeczonego za rękę.-Kacper, proszę cie, naprawdę nie masz o co.
-Kochanie, ale nie mogę znieść tego jak ona na ciebie patrzy, jakby mógł rozebrałby cie wzrokiem.
-Przesadzasz zazdrośniku, to co idziesz z nami?
-Jasne, że idę. Nie dam mu tej satysfakcji.-Ola cieszyła się, że w końcu komuś na niej zależy, jest o nią zazdrosny.
Czas minął im bardzo szybko na wspólnym obiedzie i oglądaniu filmów. Przed 19:00 byli już przed barem, gdzie czekał na nich Mikołaj. Po przywitaniu Ola postanowiła przedstawić sobie na wzajem panów.
-Kacper to Mikołaj, Mikołaj to Kacper.
-Kacper, miło mi.-podał mu dłoń, a on odwzajemnił.
-Mikołaj, również.-odpowiedział i obaj panowie usiedli na swoich miejscach.-Jakiego piwa się napijecie?
-Obojętnie.-odpowiedziała Olka.
-Nie pije piwa.-rzekł Kacper, a funkcjonariusz uniósł brwi do góry.
-On żartuje?
-Nie żartuje, a poza tym jesteśmy samochodem.-nie wiedział o co chodzi przyjacielowi swojej wybranki, przecież nie każdy mężczyzna musi lubić piwo.
-No okej, idę zamówić.
Rozmawiali już ponad godzinę, młody biznesmen nie udzielał się za bardzo w wymianie zdań, tylko się jej przysłuchiwał. Po jakimś czasie posterunkowa zostawiła panów samych udając się do toalety. Przyszły mąż nie mógł znieść wzroku jakim obdarzał jego narzeczoną policjant.
-Widzę, jak patrzysz na Olkę, nie podoba mi się to.
-Nie wiem o co ci chodzi.-nie ukrywał, że nie polubił mężczyzny.
-Nie udawaj, ja wiem swoje i to ma się zmienić, bo za niedługo zostanie moją żoną.-po tych słowach Mikołaj postanowił, że się nie podda i wyzna swoje uczucia. Gdy Aleksandra wróciła z toalety poprosiła swojego partnera, żeby wracali do domu, ponieważ źle się poczuła.
Dom Aleksandry, 21:37
-Kochanie, może zadzwonię do twojego taty i poproszę go, żeby dał ci wolne?
-Ale to nic wielkiego, lekkie mdłości.
-I gorączka. Zadzwonię, a ty się połóż.-posłusznie wykonała "rozkaz" narzeczonego, w czasie, gdy on wybrał numer do jej ojca.
-Dobry wieczór, mam nadzieję, że pana nie obudziłem.
-Witaj Kacper, no co ty, dopiero z komendy wróciłem.-odpowiedział inspektor, uśmiechnął się sam do siebie, ponieważ bardzo polubił przyszłego zięcia.-Stało się coś?
-Chciałem pana prosić o wolne dla Oli, źle się czuje.
-Matko, coś poważnego?
-Gorączka, ale naprawdę nie ma się pan czym martwić, zajmę się nią najlepiej jak potrafię.
-Wiem i za to jestem ci wdzięczny. Oczywiście Olusia ma jutro wolne, Mikołaj też dostanie.
-Cieszę się bardzo, dobrej nocy.
-Dobranoc.-odpowiedział Wysocki i rozłączył się. Bardzo martwił się o jedynaczkę, ale wiedział, że jest w dobrych rękach. Ufał mu bardzo, wiedział, że jego córka nie może być z nikim innym.
Gdy wrócił do sypialni ukochanej zobaczył, że śpi. Usiadł obok i delikatnie ogarnął niesforny kosmyk jej włosów, ucałował w czoło i udał się w stronę łazienki.
Następny dzień, 10:07
Posterunkowa po niespokojnej nocy, wstała przed południem, ponieważ dalej źle się czuła postanowiła zostać w łóżku. Do pomieszczenia wszedł Kacper ze śniadaniem.
-Jak się czujesz skarbie?-spytał odstawiając tace na szafkę nocną, dłonią dotknął jej czoła sprawdzając, czy nie ma temperatury.
-Średnio.-odparła kaszląc.
-Zadzwonię do doktora, źle mi to wygląda.
-Matkujesz kochanie.-uśmiechnęła się i wtuliła w klatkę piersiową narzeczonego. Objął ją ramieniem, całując w czubek głowy.
Cześć! Chciałam Was bardzo przeprosić, że część nie pojawiła się w niedziele. No cóż, następną postaram dodać się jak najwcześniej.
Czekam na Wasze opinie. :D
Pozdrawiam
Patrycja
"Cześć Olka, mam nadzieję, że Cie nie obudziłem. Chciałem zapytać czy wieczór aktualny?"
"Hej, nie obudziłeś, od dawna już nie śpię. A co do wieczoru to widzimy się tam, gdzie zawsze o 19:00."-szybko odpisała, nie zważając na to, że nie uprzedziła swojej sympatii o spotkaniu wieczorem. Zawsze, gdy umawiała się z funkcjonariuszem jej serce zaczynało szybciej bić, zapominała o całym świecie. Nie wiedziała co ma robić dalej, bardzo zależało jej na koledze z pracy, zwłaszcza teraz, gdy znów jest sam, ale również nie mogła porzucić swojego narzeczonego. Bała się zaryzykować, ponieważ nie wiedziała, czy dowódca coś do niej czuje, ale bardziej obawiała się tego, że nie była pewna swoich uczuć. Co by się stało jeśli porzuciłaby Kacpra, a nie kochała Mikołaja? Lub jeśli zostałaby z obecnym partnerem, a tęskniła za niedoszłym? Na takich rozmyślaniach szybko mijał jej czas, nie zauważyła kiedy na zegarze wybiła godzina 16:00 i lada moment miał się u niej zjawić jeden z panów, o których rozmyślała od rana. Punktualnie o 16:20 w jej mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach od mieszkania stał Kacper z pięknym bukietem róż. Aleksandra wpuściła go do środka.
-Proszę bardzo.-powiedział mężczyzna wręczając swojej ukochanej piękne kwiaty.
-Dziękuje. A z jakiej to okazji?
-Po prostu chciałem ci podziękować, że jesteś.-odpowiedział i czule pocałował swoją wybrankę, a ona odwzajemniła jego czułą pieszczotę.
-Umówiłam się dziś na piwo z Mikołajem, masz ochotę iść z nami?-zapytała pomiędzy przerwami w pocałunkach.
-Znów Mikołaj?-odsunął się od swojej narzeczonej.
-Przecież chcę, żebyś poszedł z nami.
-Nie będę wam przeszkadzał.
-Znów się obrażasz, tak?-fuknęła zirytowana zachowaniem wybranka.
-Nie, mam tego dosyć, że wszędzie jest on.
-Jesteś zazdrosny?-posterunkowa uśmiechnęła się i chwyciła narzeczonego za rękę.-Kacper, proszę cie, naprawdę nie masz o co.
-Kochanie, ale nie mogę znieść tego jak ona na ciebie patrzy, jakby mógł rozebrałby cie wzrokiem.
-Przesadzasz zazdrośniku, to co idziesz z nami?
-Jasne, że idę. Nie dam mu tej satysfakcji.-Ola cieszyła się, że w końcu komuś na niej zależy, jest o nią zazdrosny.
Czas minął im bardzo szybko na wspólnym obiedzie i oglądaniu filmów. Przed 19:00 byli już przed barem, gdzie czekał na nich Mikołaj. Po przywitaniu Ola postanowiła przedstawić sobie na wzajem panów.
-Kacper to Mikołaj, Mikołaj to Kacper.
-Kacper, miło mi.-podał mu dłoń, a on odwzajemnił.
-Mikołaj, również.-odpowiedział i obaj panowie usiedli na swoich miejscach.-Jakiego piwa się napijecie?
-Obojętnie.-odpowiedziała Olka.
-Nie pije piwa.-rzekł Kacper, a funkcjonariusz uniósł brwi do góry.
-On żartuje?
-Nie żartuje, a poza tym jesteśmy samochodem.-nie wiedział o co chodzi przyjacielowi swojej wybranki, przecież nie każdy mężczyzna musi lubić piwo.
-No okej, idę zamówić.
Rozmawiali już ponad godzinę, młody biznesmen nie udzielał się za bardzo w wymianie zdań, tylko się jej przysłuchiwał. Po jakimś czasie posterunkowa zostawiła panów samych udając się do toalety. Przyszły mąż nie mógł znieść wzroku jakim obdarzał jego narzeczoną policjant.
-Widzę, jak patrzysz na Olkę, nie podoba mi się to.
-Nie wiem o co ci chodzi.-nie ukrywał, że nie polubił mężczyzny.
-Nie udawaj, ja wiem swoje i to ma się zmienić, bo za niedługo zostanie moją żoną.-po tych słowach Mikołaj postanowił, że się nie podda i wyzna swoje uczucia. Gdy Aleksandra wróciła z toalety poprosiła swojego partnera, żeby wracali do domu, ponieważ źle się poczuła.
Dom Aleksandry, 21:37
-Kochanie, może zadzwonię do twojego taty i poproszę go, żeby dał ci wolne?
-Ale to nic wielkiego, lekkie mdłości.
-I gorączka. Zadzwonię, a ty się połóż.-posłusznie wykonała "rozkaz" narzeczonego, w czasie, gdy on wybrał numer do jej ojca.
-Dobry wieczór, mam nadzieję, że pana nie obudziłem.
-Witaj Kacper, no co ty, dopiero z komendy wróciłem.-odpowiedział inspektor, uśmiechnął się sam do siebie, ponieważ bardzo polubił przyszłego zięcia.-Stało się coś?
-Chciałem pana prosić o wolne dla Oli, źle się czuje.
-Matko, coś poważnego?
-Gorączka, ale naprawdę nie ma się pan czym martwić, zajmę się nią najlepiej jak potrafię.
-Wiem i za to jestem ci wdzięczny. Oczywiście Olusia ma jutro wolne, Mikołaj też dostanie.
-Cieszę się bardzo, dobrej nocy.
-Dobranoc.-odpowiedział Wysocki i rozłączył się. Bardzo martwił się o jedynaczkę, ale wiedział, że jest w dobrych rękach. Ufał mu bardzo, wiedział, że jego córka nie może być z nikim innym.
Gdy wrócił do sypialni ukochanej zobaczył, że śpi. Usiadł obok i delikatnie ogarnął niesforny kosmyk jej włosów, ucałował w czoło i udał się w stronę łazienki.
Następny dzień, 10:07
Posterunkowa po niespokojnej nocy, wstała przed południem, ponieważ dalej źle się czuła postanowiła zostać w łóżku. Do pomieszczenia wszedł Kacper ze śniadaniem.
-Jak się czujesz skarbie?-spytał odstawiając tace na szafkę nocną, dłonią dotknął jej czoła sprawdzając, czy nie ma temperatury.
-Średnio.-odparła kaszląc.
-Zadzwonię do doktora, źle mi to wygląda.
-Matkujesz kochanie.-uśmiechnęła się i wtuliła w klatkę piersiową narzeczonego. Objął ją ramieniem, całując w czubek głowy.
Cześć! Chciałam Was bardzo przeprosić, że część nie pojawiła się w niedziele. No cóż, następną postaram dodać się jak najwcześniej.
Czekam na Wasze opinie. :D
Pozdrawiam
Patrycja
wtorek, 8 września 2015
Przepraszam
Chciałabym Was bardzo przeprosić, że nie dałam rady wyrobić się z next'em. Rok szkolny się zaczął i mam bardzo dużo nauki od samego początku. Połowa postu już gotowa więc myślę, że do piątku się wyrobię. Przepraszam jeszcze raz.
Pozdrawiam
Patrycja
Pozdrawiam
Patrycja
wtorek, 1 września 2015
IV.Ola i Mikołaj
Miesiąc później
Komenda policji, 7:54
Oli i Mikołajowi z każdym dniem pracowało się coraz lepiej. Każde z nich nie mogło doczekać się swojego towarzystwa, spędzenia tych kilku godzin razem. Ich przyjaźń rozkwitła od nowa, co bardzo cieszyło aspiranta. Znów miał nadzieję, że uda mu się odzyskać posterunkową. Los postanowił się do niego uśmiechnąć, ponieważ związek Aleksandry przeżywał pierwsze kryzysy. Kacper był bardzo zazdrosny o relacje łączące policjantów. Czuł, że odsuwają się od siebie z każdą kłótnią. Bardzo kochał posterunkową dlatego nie chciał jej stracić, ale również nie mógł zabronić jej spotykać się z Mikołajem. Policjant postanowił, że wyzna swoje uczucia Oli, czekał tylko na odpowiedni moment.
-Cześć młoda.-rzucił wchodząc do gabinetu.
-Cześć, cześć.-Ola tego dnia nie przywitała swojego dowódcy cudownym uśmiechem, tylko smutnym spojrzeniem.
-Stało się coś?-zapytał spoglądając w piękne oczy młodszej partnerki.
-Nic się nie stało. Nie mogę mieć czasem złego humoru?
-Na patrolu ze mną? Nie.-na twarzy posterunkowej pojawił się na chwile uśmiech. Nie wiedziała dlaczego on tak na nią działa, ani tego czemu jej związek się rozpada. Przypominała sobie wszystkie spędzone z Kacprem chwile, byli wtedy bardzo szczęśliwi, a teraz kłócą się niemal codziennie. Kiedyś wyobrażała sobie ich wspólną przyszłość, lecz niestety wiedziała, że jak tak dalej będzie będą musieli się rozstać. Nie umiała i nie chciała zrezygnować ze spotkań z Mikołajem. Obaj mężczyźni byli dla niej ważni, nie potrafiła ocenić który bardziej.-I tak masz się uśmiechać cały czas, zrozumiano?
-Zobaczymy panie aspirancie, na razie czeka nas odprawa, a na myśl o niej jakoś mi się nie chce uśmiechać.
-Twój tata może ma dziś dobry humor.-zażartował, mieli już wychodzić, gdy nagle weszła Paulina.
-Hej. Mikołaj mam dla ciebie propozycję.
-Jaką Paulinko?-Ola zezłościła się na aspiranta, znów jakaś kobieta się kręci wokół niego, nie znosiła tego. Była zazdrosna, tylko dlaczego?
-Masz ochotą dzisiaj gdzieś wyjść?
-Wiesz, dzisiaj nie. Przepraszam cie.
-Okej, nic się nie stało. Miłego patrolu.-Paulina zażenowana szybko opuściła gabinet policjantów, samopoczucie Aleksandry poprawiło się, była zadowolona, że jej partner z pracy odmówił swojej adoratorce.
Po odprawię policjanci patrolowali ulicę miasta, pilnując porządku dziennego.
-Rano byłaś smutna, powiesz dlaczego?
-Nie ma o czym gadać, naprawdę.
-Kacper?-miał ochotę dać nauczkę partnerowi Aleksandry, że rani tak wspaniałą dziewczynę, nie mając pojęcia, że to on kilka miesięcy zranił ją jeszcze mocniej.
-Tak, ale to nic ważnego mówiłam ci już.-upierała się dalej przy swoim, nie chciała mówić nikomu o swoich problemach miłosnych, a zwłaszcza Mikołajowi.
-Dobrze, jeśli nie chcesz to nie mów. Myślałem, że możemy sobie powiedzieć wszystko, ale jak widzę jednak nie.
-Nie o to chodzi, miała ci powiedzieć, że ostatnio coraz częściej kłócimy się z Kacprem?
-Tak, choćby nawet. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i, że mogę ci jakoś z nim pomóc.
-Ale w czym masz mi pomóc?
-Nie jest agresywny w stosunku do ciebie?
-Kacper? Proszę cie, nigdy by mnie nie uderzył, nie wiem skąd ci to przyszło na myśl.-zrobiło mu się głupio, znów ocenił go pochopnie.
-No tak, przepraszam, a może wybralibyśmy się na jakieś piwko po pracy?
-Chciałam dzisiaj spędzić trochę czasu z Kacprem, co powiesz jakbyś poszli jutro?
-Pasuje mi.-uśmiechnął się do swojej towarzyszki.
-Tylko mam prośbę, może on iść z nami? Nie będzie ci przeszkadzał?
-Twój narzeczony? Nie będzie. Chętnie go poznam.-skłamał. Nie miał ochoty na spotkania z chłopakiem swojej ukochanej, ale dla niej zrobiłby wszystko.
-00 do 05.-rozmowę przerwał im dyżurny.
-05 zgłasza się, co masz dla nas ciekawego Jacuś?
-Awantura domowa Mikuś.-Ola wybuchła śmiechem.-Alejowa 19.
-Przyjąłem udajemy się, a Ty się z czego śmiejesz?
-Spokojnie Mikuś, już przestaje.-odpowiedziała rozbawiona posterunkowa, uwielbiał takie chwile, uwielbiał ją roześmianą.
-Żarty żartami, ale jeździe już.
-Włączamy górę, zaraz będziemy na miejscu.
-Powodzenia, bez odbioru.
Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze usłyszeli krzyki z mieszkania, reakcja musiała być natychmiastowa, ponieważ nie wiedzieli czy komuś nie stała się krzywda.
-Policja, proszę otworzyć-Mikołaj uderzał z całej siły dłonią w drzwi. Najbardziej w swojej pracy nie lubił interwencji w kłótniach małżeńskich, przypominały mu się wtedy jego kłótnie z żoną.
Drzwi otworzył im średniego wzrostu szatyn.
-Dzień dobry, czy coś się stało?-spytał zdenerwowany mężczyzna.
-Dzień dobry, dostaliśmy wezwanie, że z państwa mieszkania wychodzą niepokojące krzyki.
-Naprawdę nic wielkiego, drobna sprzeczka.
-Wolelibyśmy sprawdzić to osobiście, czy możemy wejść?
-Tak, proszę.-otworzył szerzej drzwi i wpuścił policjantów do środka.-Państwo z policji.-rzucił w kierunku żony.
-Dzień dobry. Aspirant Mikołaj Białach, a to moja partnerka posterunkowa Aleksandra Wysocka. Jak wspominałem pani mężowi zostaliśmy wezwani do kłótni.
-Kłótni? Mąż robi niepotrzebne sceny.
-Jakie sceny?
-Zazdrości.
-A może pani coś więcej powiedzieć?-zapytał Mikołaj.
-Może ja państwu opowiem, bo jak tu być niezdenerwowanym. Czy pan nie był by zazdrosny jeśli kobieta, którą pan kocha spotykała by się codziennie z jak to mówi kolegą z pracy. Człowieka krew zalewa, haruje cały tydzień od rana do wieczora, a ona się umawia z innym.
-Dobrze, ale czy nie było można załatwić tego polubownie? Poproszę jeszcze państwa dowody tożsamości.-jak się okazało małżeństwo Wyszyńskich nie było wcześniej karane, więc policjanci po upewnieniu się, że konflikt chociaż po części został zakopany udali się do dalszego patrolowania ulic.
Oli ta interwencji dała dużo do myślenia, zrozumiała jak czuje się Kacper za każdym razem, gdy ona wychodzi z Mikołajem na kawę, ale,przecież nigdy nie dawała mu powodów do zazdrości.
Reszta służby minęła policjantom w dobrej atmosferze, ponieważ dzień był spokojny i funkcjonariusze nie mięli poważniejszych wezwań.
-To trzymaj się Olka, miłego wieczoru.
-Dzięki i wzajemnie.-uśmiechnęła się do dowódcy patrolu i wsiadła do samochodu.
Kilka minut później była już pod domem swojego narzeczonego. Zauważyła go w ogrodzie, więc postanowiła podejść.
-Co ty tutaj robisz?-Kacper był wyraźnie zdziwiony widokiem swojej ukochanej.
-Stoję, ale jeśli chcesz może mnie tu zaraz nie być.
-Olka, nie o to chodzi, tylko myślałem, że znów masz spotkanie z Mikołajem.
-Skąd takie wnioski?
-Ponieważ nic nie pisałaś, że przyjedziesz.
-No tak, zawszę muszę cie uprzedzać?
-Nie musisz. Kochanie proszę nie kłóćmy się już.
-Masz rację, przepraszam cie bardzo, że ostatnio nie miałam dla ciebie dużo czasu.
-Nic nie szkodzi.-podszedł do narzeczonej, chwycił za dłonie i czule ucałował w czoło.-Idziemy do domu?
-Chodźmy.
Hej! Nie jestem jakoś specjalnie zadowolona z tej części, ale myślę, że następne będą lepsze, ponieważ mam już na nie pomysły. Część miała być w sobotę, ale niestety się nie wyrobiłam. ;/ Wakacje się skończyły więc część będzie raz w tygodniu prawdopodobnie w niedziele.
Pozdrawiam,
Patrycja.
Komenda policji, 7:54
Oli i Mikołajowi z każdym dniem pracowało się coraz lepiej. Każde z nich nie mogło doczekać się swojego towarzystwa, spędzenia tych kilku godzin razem. Ich przyjaźń rozkwitła od nowa, co bardzo cieszyło aspiranta. Znów miał nadzieję, że uda mu się odzyskać posterunkową. Los postanowił się do niego uśmiechnąć, ponieważ związek Aleksandry przeżywał pierwsze kryzysy. Kacper był bardzo zazdrosny o relacje łączące policjantów. Czuł, że odsuwają się od siebie z każdą kłótnią. Bardzo kochał posterunkową dlatego nie chciał jej stracić, ale również nie mógł zabronić jej spotykać się z Mikołajem. Policjant postanowił, że wyzna swoje uczucia Oli, czekał tylko na odpowiedni moment.
-Cześć młoda.-rzucił wchodząc do gabinetu.
-Cześć, cześć.-Ola tego dnia nie przywitała swojego dowódcy cudownym uśmiechem, tylko smutnym spojrzeniem.
-Stało się coś?-zapytał spoglądając w piękne oczy młodszej partnerki.
-Nic się nie stało. Nie mogę mieć czasem złego humoru?
-Na patrolu ze mną? Nie.-na twarzy posterunkowej pojawił się na chwile uśmiech. Nie wiedziała dlaczego on tak na nią działa, ani tego czemu jej związek się rozpada. Przypominała sobie wszystkie spędzone z Kacprem chwile, byli wtedy bardzo szczęśliwi, a teraz kłócą się niemal codziennie. Kiedyś wyobrażała sobie ich wspólną przyszłość, lecz niestety wiedziała, że jak tak dalej będzie będą musieli się rozstać. Nie umiała i nie chciała zrezygnować ze spotkań z Mikołajem. Obaj mężczyźni byli dla niej ważni, nie potrafiła ocenić który bardziej.-I tak masz się uśmiechać cały czas, zrozumiano?
-Zobaczymy panie aspirancie, na razie czeka nas odprawa, a na myśl o niej jakoś mi się nie chce uśmiechać.
-Twój tata może ma dziś dobry humor.-zażartował, mieli już wychodzić, gdy nagle weszła Paulina.
-Hej. Mikołaj mam dla ciebie propozycję.
-Jaką Paulinko?-Ola zezłościła się na aspiranta, znów jakaś kobieta się kręci wokół niego, nie znosiła tego. Była zazdrosna, tylko dlaczego?
-Masz ochotą dzisiaj gdzieś wyjść?
-Wiesz, dzisiaj nie. Przepraszam cie.
-Okej, nic się nie stało. Miłego patrolu.-Paulina zażenowana szybko opuściła gabinet policjantów, samopoczucie Aleksandry poprawiło się, była zadowolona, że jej partner z pracy odmówił swojej adoratorce.
Po odprawię policjanci patrolowali ulicę miasta, pilnując porządku dziennego.
-Rano byłaś smutna, powiesz dlaczego?
-Nie ma o czym gadać, naprawdę.
-Kacper?-miał ochotę dać nauczkę partnerowi Aleksandry, że rani tak wspaniałą dziewczynę, nie mając pojęcia, że to on kilka miesięcy zranił ją jeszcze mocniej.
-Tak, ale to nic ważnego mówiłam ci już.-upierała się dalej przy swoim, nie chciała mówić nikomu o swoich problemach miłosnych, a zwłaszcza Mikołajowi.
-Dobrze, jeśli nie chcesz to nie mów. Myślałem, że możemy sobie powiedzieć wszystko, ale jak widzę jednak nie.
-Nie o to chodzi, miała ci powiedzieć, że ostatnio coraz częściej kłócimy się z Kacprem?
-Tak, choćby nawet. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i, że mogę ci jakoś z nim pomóc.
-Ale w czym masz mi pomóc?
-Nie jest agresywny w stosunku do ciebie?
-Kacper? Proszę cie, nigdy by mnie nie uderzył, nie wiem skąd ci to przyszło na myśl.-zrobiło mu się głupio, znów ocenił go pochopnie.
-No tak, przepraszam, a może wybralibyśmy się na jakieś piwko po pracy?
-Chciałam dzisiaj spędzić trochę czasu z Kacprem, co powiesz jakbyś poszli jutro?
-Pasuje mi.-uśmiechnął się do swojej towarzyszki.
-Tylko mam prośbę, może on iść z nami? Nie będzie ci przeszkadzał?
-Twój narzeczony? Nie będzie. Chętnie go poznam.-skłamał. Nie miał ochoty na spotkania z chłopakiem swojej ukochanej, ale dla niej zrobiłby wszystko.
-00 do 05.-rozmowę przerwał im dyżurny.
-05 zgłasza się, co masz dla nas ciekawego Jacuś?
-Awantura domowa Mikuś.-Ola wybuchła śmiechem.-Alejowa 19.
-Przyjąłem udajemy się, a Ty się z czego śmiejesz?
-Spokojnie Mikuś, już przestaje.-odpowiedziała rozbawiona posterunkowa, uwielbiał takie chwile, uwielbiał ją roześmianą.
-Żarty żartami, ale jeździe już.
-Włączamy górę, zaraz będziemy na miejscu.
-Powodzenia, bez odbioru.
Po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze usłyszeli krzyki z mieszkania, reakcja musiała być natychmiastowa, ponieważ nie wiedzieli czy komuś nie stała się krzywda.
-Policja, proszę otworzyć-Mikołaj uderzał z całej siły dłonią w drzwi. Najbardziej w swojej pracy nie lubił interwencji w kłótniach małżeńskich, przypominały mu się wtedy jego kłótnie z żoną.
Drzwi otworzył im średniego wzrostu szatyn.
-Dzień dobry, czy coś się stało?-spytał zdenerwowany mężczyzna.
-Dzień dobry, dostaliśmy wezwanie, że z państwa mieszkania wychodzą niepokojące krzyki.
-Naprawdę nic wielkiego, drobna sprzeczka.
-Wolelibyśmy sprawdzić to osobiście, czy możemy wejść?
-Tak, proszę.-otworzył szerzej drzwi i wpuścił policjantów do środka.-Państwo z policji.-rzucił w kierunku żony.
-Dzień dobry. Aspirant Mikołaj Białach, a to moja partnerka posterunkowa Aleksandra Wysocka. Jak wspominałem pani mężowi zostaliśmy wezwani do kłótni.
-Kłótni? Mąż robi niepotrzebne sceny.
-Jakie sceny?
-Zazdrości.
-A może pani coś więcej powiedzieć?-zapytał Mikołaj.
-Może ja państwu opowiem, bo jak tu być niezdenerwowanym. Czy pan nie był by zazdrosny jeśli kobieta, którą pan kocha spotykała by się codziennie z jak to mówi kolegą z pracy. Człowieka krew zalewa, haruje cały tydzień od rana do wieczora, a ona się umawia z innym.
-Dobrze, ale czy nie było można załatwić tego polubownie? Poproszę jeszcze państwa dowody tożsamości.-jak się okazało małżeństwo Wyszyńskich nie było wcześniej karane, więc policjanci po upewnieniu się, że konflikt chociaż po części został zakopany udali się do dalszego patrolowania ulic.
Oli ta interwencji dała dużo do myślenia, zrozumiała jak czuje się Kacper za każdym razem, gdy ona wychodzi z Mikołajem na kawę, ale,przecież nigdy nie dawała mu powodów do zazdrości.
Reszta służby minęła policjantom w dobrej atmosferze, ponieważ dzień był spokojny i funkcjonariusze nie mięli poważniejszych wezwań.
-To trzymaj się Olka, miłego wieczoru.
-Dzięki i wzajemnie.-uśmiechnęła się do dowódcy patrolu i wsiadła do samochodu.
Kilka minut później była już pod domem swojego narzeczonego. Zauważyła go w ogrodzie, więc postanowiła podejść.
-Co ty tutaj robisz?-Kacper był wyraźnie zdziwiony widokiem swojej ukochanej.
-Stoję, ale jeśli chcesz może mnie tu zaraz nie być.
-Olka, nie o to chodzi, tylko myślałem, że znów masz spotkanie z Mikołajem.
-Skąd takie wnioski?
-Ponieważ nic nie pisałaś, że przyjedziesz.
-No tak, zawszę muszę cie uprzedzać?
-Nie musisz. Kochanie proszę nie kłóćmy się już.
-Masz rację, przepraszam cie bardzo, że ostatnio nie miałam dla ciebie dużo czasu.
-Nic nie szkodzi.-podszedł do narzeczonej, chwycił za dłonie i czule ucałował w czoło.-Idziemy do domu?
-Chodźmy.
Hej! Nie jestem jakoś specjalnie zadowolona z tej części, ale myślę, że następne będą lepsze, ponieważ mam już na nie pomysły. Część miała być w sobotę, ale niestety się nie wyrobiłam. ;/ Wakacje się skończyły więc część będzie raz w tygodniu prawdopodobnie w niedziele.
Pozdrawiam,
Patrycja.
wtorek, 25 sierpnia 2015
III.Ola i Mikołaj
Mikołaj wrócił do domu w podłym nastroju. Zastanawiał się co zrobić ze swoim życiem. Nie kochał swojej żony, to wiedział na pewno, tylko dlaczego wtedy wrócił do niej? Był to błąd nieodwracalny.
Po raz drugi tego dnia natrafił na swoją ślubną. Postanowił, że jeśli znów zrobi mu awanturę spakuje swoje rzeczy i się wyprowadzi.
-Gdzie tak długo byłeś? Z tą smarkulą?-Kamila zasypywała go pytaniami, gdy tylko przekroczył próg salonu.
-Nie muszę ci się spowiadać! I po raz ostatni ci powtarzam, że masz tak na nią nie mówić!-Mikołaj cały kipiał ze złości. Nienawidził, gdy ktoś przezywał jego Olę. Jego? Przecież ona nigdy nie była i nie będzie jego. Postanowił wziąć życie w swoje ręce i postawić wszystko na jedną kartę.-To koniec.-oznajmił z łatwością.-Wyprowadzam się. Chce rozwodu, papiery złożę jutro.-dodał i poszedł spakować swoje rzeczy.
Małżonka nie chcąc dać się tak potraktować ruszyła za nim.
-Zostawiasz mnie? Po 17 latach małżeństwa. Mamy dwójkę dzieci, zastanów się co robisz!
-Zastanowiłem się i to bardzo dobrze. To będzie dla nas najlepsze wyjście. Ciągle się kłócimy. To nie działa dobrze na nasz związek. Po prostu nas już nie ma Kamila, przykro mi.-czy było mu przykro? Ani trochę.
-Idziesz do niej, tak? Kochasz ją?-łzy naciskały coraz bardziej na jej oczy.
-Kocham.-po tych słowach łzy same wypłynęły z jej oczu, płakała jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał zabawkę. Właśnie czy ona nie traktowała go jak zabawkę? Przecież bawiła się nim mówiąc, że się zmieni i będzie tak jak dawniej.
-Przepraszam.-dodał i opuścił sypialnię.
Wyszedł przed dom i ostatni raz spoglądając w okno pokoju swojej najstarszej córki uśmiechnął się delikatnie i ruszył w stronę samochodu. Nie wiedział czy córki mu to kiedyś wybaczą. Robił to dla ich dobra i własnego szczęścia. Czy będzie kiedyś jeszcze szczęśliwy? Czy będzie mu kiedyś dane w pełni cieszyć się życiem i mieć przy sobie piękną posterunkową? Nie wiedział. Postanowił zaryzykować. Przypomniało mu się pewnie powiedzenie "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana". Z tą myślą w głowie udał się pod blok policjantki.
Stał pod mieszkaniem Aleksandry, nie zważając, że jest już po północy zaczął pukać do drzwi. Delikatne stukania nie przynosiły efektu więc zaczął stukać mocniej. Po chwili usłyszał, że ktoś podchodzi do drzwi. Zamiast ujrzeć w nich córkę komendanta, zobaczył jej narzeczonego.
-O co chodzi?-zapytał Kacper zaspanym głosem.
-O Olę, ale w sumie to już nic ważnego.-odparł zasmuconym głosem, nie wiedział, że policjantka zadzwoniła do ukochanego, żeby do niej przyjechał.
-Olka śpi. Ma jutro na 8:00, więc nie wiem czy jest sens ją budzić. Chyba, że to coś ważnego?-przyszły mąż posterunkowej nie zdawał sobie sprawy, że Mikołaj tak na prawdę kocha jego narzeczoną. Nie wiedział, że przyszedł do niej z zamiarem przekonania jej do zerwania zaręczyn.
-Nie ma sensu, jak mówiłem nic ważnego. Przepraszam za najście. Dobranoc.
-Dobranoc.
Kacper wrócił do sypialni i położył się na łóżku obok ukochanej.
-Kto to był?-zapytała odwracając się w stronę swojej sympatii.
-Twój kolega z patrolu.-Nie miał zamiaru jej okłamywać, nie widział w tym najmniejszego sensu.
-Czego chciał?-Ola słysząc, że był tu Mikołaj podniosła się do pozycji siedzącej.
-Sam nie wiem, powiedział, że to nic ważnego.-Kacper objął swoją narzeczoną-A teraz skarbie chodź spać, późno już.
Policjantka położyła się i wtulona w swojego partnera zasnęła po chwili.
Budzik dzwonił niemiłosiernie. Aleksandra nie miała sił, by go wyłączyć. Zdziwiła się, że jej narzeczonego nie ma w łóżku. Postanowiła ponieść się i uciszyć dzwoniące urządzenie. Zobaczywszy, że ma jeszcze sporo czasu do służby postanowiła pójść do kuchni i napić się kawy. Zrobiło jej się od razu weselej, gdy zobaczyła jak jej ukochany szykuje śniadanie.
-Wstałaś? Mogłaś jeszcze pospać.
-Nie dałam rady spać bez ciebie.-uśmiechnęła się, podeszła do ukochanego i wtuliła się w jego tors.
-Chciałem przyszykować ci śniadanie.-odpowiedział i równie czule objął jak miał nadzieję przyszłą żonę.
-Dziękuje.-złożyła na jego ustach krótki, ale za to namiętny pocałunek.
-Nie ma za co kochanie.
Mile zaczęty poranek poprawił na chwile humor posterunkowej, jednak znów zaczęła się zamartwiać jak będą wyglądać jej relacje z Mikołajem po tym małym nieporozumieniu.
-Odwiozę cię, dobrze?-zapytał zapinając guzik od marynarki.
-Jeśli masz ochotę kochanie.
-Oczywiście, że mam, a potem przyjadę po ciebie, co ty na to?
-Okej. Chętnie.-wzięła do ręki swoją torebkę.-Jedziemy?
-Tak, chodź.-otworzył drzwi i przepuścił w nich swoją partnerkę.
Po paręnastu minutach jazdy byli pod komendą.
-O której kończysz?
-O 18:00.
-Będę na pewno.-powiedział i uśmiechnął się rozkosznie.
-Jedź już, bo się spóźnisz.-delikatnie przejechała ręką po jego policzku.
-Dobrze.-nachylił się i pocałował ją w policzek, a następnie w usta.
-Pa kochanie.
-Pa.-odpowiedział, poczekał, aż Ola wejdzie na komendę i odjechał.
W stresie wchodziła po schodach. Przechodzą obok kuchni natknęła się na Mikołaja. Stali przez dobrą chwilę w ciszy, żadne nie miało odwagi jej przerwać. Postanowił zrobić to komendant, który musiał z nimi poważnie porozmawiać.
-Wysocka, Białach do mnie!-od razu widać było, że Wojciech nie ma dobrego humoru.
Weszli do gabinetu i niepewne usiedli na krzesłach.
-Szefie, coś się stało?-zapytał Mikołaj.
-Stało się Białach, stało. Myślałem Ola, że jesteś wierna Kacprowi, a Ty mu taki numer wywinęłaś.
-Tato, ale jaki numer?
-Jaki numer? Podobno masz romans z Mikołajem! Radzę się przyznać od razu.
-Ale o czym ty mówisz? Jaki romans? Przecież wiesz, że jestem z Kacprem, a Mikołaj z żoną.-odpowiedziała spoglądając na Mikołaja.
-Z żoną? Przecież właśnie to ona doniosła na was. O czym wy mówicie?
-To ja już wszystko wiem. Kamila się mści na mnie. Proszę jej nie wierzyć.
-Jak to mści?
-No po prostu obwinia mnie za rozpad naszego małżeństwa.
-Nie pomyślałem, przepraszam was. Olu ciebie szczególnie.
-Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że mogłabym oszukiwać Kacpra.-czuła się urażona, ponieważ nie mogłaby zdradzić nikogo w szczególności Kacpra, który daje jej tyle szczęścia. Kiedyś marzyła, żeby być z Mikołajem, a teraz to on stara się z powrotem o jej serce, czy mu się uda?
Ola wyszła z gabinetu ojca bez słowa i udała się do przebieralni.
W biurze czekał już na nią dowódca jednostki.
-Przepraszam cie naprawdę, nie wiedziałem, że może zrobić coś tak głupiego. Za wczoraj też przepraszam.-spuścił wzrok na podłogę, wiedział dobrze, że się wygłupił, przecież ona do niego nic nie czuła powtarzał sobie to jak mantrę.
-Daj spokój, nic się nie stało. Mój ojciec po prostu za bardzo chyba polubił Kacpra i dlatego ta cała sprawa.
-Jednak to dalej wina Kamili.
-Rozwodzicie się?-zapytała wkładając do szafki torebkę, dzięki czemu nie musiała patrzeć w oczy Mikołajowi.
-Tak.-odpowiedział.-Teraz już na serio.
-Czemu? Przecież tak dobrze wam się układało.-Ola miała ochotę skakać ze szczęścia, że dostał nauczkę od losu za to jak ją potraktował. Wtedy, gdy ona była szczęśliwa on znów był samotny.
-Można być z kimś nie kochając go?
-Raczej nie.
-Dlatego ja chce zawalczyć o swoją miłość.-chciał powiedzieć o twoją miłość, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język, nie chciał znów komplikować ich relacji. Przynajmniej na razie.
Cześć i czołem! Wpadłam na taki pomysł, że przed każdą notką będę dawała link do piosenki, która akurat mi się kojarzy z tą częścią. Co Wy na to?
No i oczywiście czekam na Wasze opinie. :3
Pozdrawiam,
Patrycja
Po raz drugi tego dnia natrafił na swoją ślubną. Postanowił, że jeśli znów zrobi mu awanturę spakuje swoje rzeczy i się wyprowadzi.
-Gdzie tak długo byłeś? Z tą smarkulą?-Kamila zasypywała go pytaniami, gdy tylko przekroczył próg salonu.
-Nie muszę ci się spowiadać! I po raz ostatni ci powtarzam, że masz tak na nią nie mówić!-Mikołaj cały kipiał ze złości. Nienawidził, gdy ktoś przezywał jego Olę. Jego? Przecież ona nigdy nie była i nie będzie jego. Postanowił wziąć życie w swoje ręce i postawić wszystko na jedną kartę.-To koniec.-oznajmił z łatwością.-Wyprowadzam się. Chce rozwodu, papiery złożę jutro.-dodał i poszedł spakować swoje rzeczy.
Małżonka nie chcąc dać się tak potraktować ruszyła za nim.
-Zostawiasz mnie? Po 17 latach małżeństwa. Mamy dwójkę dzieci, zastanów się co robisz!
-Zastanowiłem się i to bardzo dobrze. To będzie dla nas najlepsze wyjście. Ciągle się kłócimy. To nie działa dobrze na nasz związek. Po prostu nas już nie ma Kamila, przykro mi.-czy było mu przykro? Ani trochę.
-Idziesz do niej, tak? Kochasz ją?-łzy naciskały coraz bardziej na jej oczy.
-Kocham.-po tych słowach łzy same wypłynęły z jej oczu, płakała jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał zabawkę. Właśnie czy ona nie traktowała go jak zabawkę? Przecież bawiła się nim mówiąc, że się zmieni i będzie tak jak dawniej.
-Przepraszam.-dodał i opuścił sypialnię.
Wyszedł przed dom i ostatni raz spoglądając w okno pokoju swojej najstarszej córki uśmiechnął się delikatnie i ruszył w stronę samochodu. Nie wiedział czy córki mu to kiedyś wybaczą. Robił to dla ich dobra i własnego szczęścia. Czy będzie kiedyś jeszcze szczęśliwy? Czy będzie mu kiedyś dane w pełni cieszyć się życiem i mieć przy sobie piękną posterunkową? Nie wiedział. Postanowił zaryzykować. Przypomniało mu się pewnie powiedzenie "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana". Z tą myślą w głowie udał się pod blok policjantki.
Stał pod mieszkaniem Aleksandry, nie zważając, że jest już po północy zaczął pukać do drzwi. Delikatne stukania nie przynosiły efektu więc zaczął stukać mocniej. Po chwili usłyszał, że ktoś podchodzi do drzwi. Zamiast ujrzeć w nich córkę komendanta, zobaczył jej narzeczonego.
-O co chodzi?-zapytał Kacper zaspanym głosem.
-O Olę, ale w sumie to już nic ważnego.-odparł zasmuconym głosem, nie wiedział, że policjantka zadzwoniła do ukochanego, żeby do niej przyjechał.
-Olka śpi. Ma jutro na 8:00, więc nie wiem czy jest sens ją budzić. Chyba, że to coś ważnego?-przyszły mąż posterunkowej nie zdawał sobie sprawy, że Mikołaj tak na prawdę kocha jego narzeczoną. Nie wiedział, że przyszedł do niej z zamiarem przekonania jej do zerwania zaręczyn.
-Nie ma sensu, jak mówiłem nic ważnego. Przepraszam za najście. Dobranoc.
-Dobranoc.
Kacper wrócił do sypialni i położył się na łóżku obok ukochanej.
-Kto to był?-zapytała odwracając się w stronę swojej sympatii.
-Twój kolega z patrolu.-Nie miał zamiaru jej okłamywać, nie widział w tym najmniejszego sensu.
-Czego chciał?-Ola słysząc, że był tu Mikołaj podniosła się do pozycji siedzącej.
-Sam nie wiem, powiedział, że to nic ważnego.-Kacper objął swoją narzeczoną-A teraz skarbie chodź spać, późno już.
Policjantka położyła się i wtulona w swojego partnera zasnęła po chwili.
Budzik dzwonił niemiłosiernie. Aleksandra nie miała sił, by go wyłączyć. Zdziwiła się, że jej narzeczonego nie ma w łóżku. Postanowiła ponieść się i uciszyć dzwoniące urządzenie. Zobaczywszy, że ma jeszcze sporo czasu do służby postanowiła pójść do kuchni i napić się kawy. Zrobiło jej się od razu weselej, gdy zobaczyła jak jej ukochany szykuje śniadanie.
-Wstałaś? Mogłaś jeszcze pospać.
-Nie dałam rady spać bez ciebie.-uśmiechnęła się, podeszła do ukochanego i wtuliła się w jego tors.
-Chciałem przyszykować ci śniadanie.-odpowiedział i równie czule objął jak miał nadzieję przyszłą żonę.
-Dziękuje.-złożyła na jego ustach krótki, ale za to namiętny pocałunek.
-Nie ma za co kochanie.
Mile zaczęty poranek poprawił na chwile humor posterunkowej, jednak znów zaczęła się zamartwiać jak będą wyglądać jej relacje z Mikołajem po tym małym nieporozumieniu.
-Odwiozę cię, dobrze?-zapytał zapinając guzik od marynarki.
-Jeśli masz ochotę kochanie.
-Oczywiście, że mam, a potem przyjadę po ciebie, co ty na to?
-Okej. Chętnie.-wzięła do ręki swoją torebkę.-Jedziemy?
-Tak, chodź.-otworzył drzwi i przepuścił w nich swoją partnerkę.
Po paręnastu minutach jazdy byli pod komendą.
-O której kończysz?
-O 18:00.
-Będę na pewno.-powiedział i uśmiechnął się rozkosznie.
-Jedź już, bo się spóźnisz.-delikatnie przejechała ręką po jego policzku.
-Dobrze.-nachylił się i pocałował ją w policzek, a następnie w usta.
-Pa kochanie.
-Pa.-odpowiedział, poczekał, aż Ola wejdzie na komendę i odjechał.
W stresie wchodziła po schodach. Przechodzą obok kuchni natknęła się na Mikołaja. Stali przez dobrą chwilę w ciszy, żadne nie miało odwagi jej przerwać. Postanowił zrobić to komendant, który musiał z nimi poważnie porozmawiać.
-Wysocka, Białach do mnie!-od razu widać było, że Wojciech nie ma dobrego humoru.
Weszli do gabinetu i niepewne usiedli na krzesłach.
-Szefie, coś się stało?-zapytał Mikołaj.
-Stało się Białach, stało. Myślałem Ola, że jesteś wierna Kacprowi, a Ty mu taki numer wywinęłaś.
-Tato, ale jaki numer?
-Jaki numer? Podobno masz romans z Mikołajem! Radzę się przyznać od razu.
-Ale o czym ty mówisz? Jaki romans? Przecież wiesz, że jestem z Kacprem, a Mikołaj z żoną.-odpowiedziała spoglądając na Mikołaja.
-Z żoną? Przecież właśnie to ona doniosła na was. O czym wy mówicie?
-To ja już wszystko wiem. Kamila się mści na mnie. Proszę jej nie wierzyć.
-Jak to mści?
-No po prostu obwinia mnie za rozpad naszego małżeństwa.
-Nie pomyślałem, przepraszam was. Olu ciebie szczególnie.
-Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że mogłabym oszukiwać Kacpra.-czuła się urażona, ponieważ nie mogłaby zdradzić nikogo w szczególności Kacpra, który daje jej tyle szczęścia. Kiedyś marzyła, żeby być z Mikołajem, a teraz to on stara się z powrotem o jej serce, czy mu się uda?
Ola wyszła z gabinetu ojca bez słowa i udała się do przebieralni.
W biurze czekał już na nią dowódca jednostki.
-Przepraszam cie naprawdę, nie wiedziałem, że może zrobić coś tak głupiego. Za wczoraj też przepraszam.-spuścił wzrok na podłogę, wiedział dobrze, że się wygłupił, przecież ona do niego nic nie czuła powtarzał sobie to jak mantrę.
-Daj spokój, nic się nie stało. Mój ojciec po prostu za bardzo chyba polubił Kacpra i dlatego ta cała sprawa.
-Jednak to dalej wina Kamili.
-Rozwodzicie się?-zapytała wkładając do szafki torebkę, dzięki czemu nie musiała patrzeć w oczy Mikołajowi.
-Tak.-odpowiedział.-Teraz już na serio.
-Czemu? Przecież tak dobrze wam się układało.-Ola miała ochotę skakać ze szczęścia, że dostał nauczkę od losu za to jak ją potraktował. Wtedy, gdy ona była szczęśliwa on znów był samotny.
-Można być z kimś nie kochając go?
-Raczej nie.
-Dlatego ja chce zawalczyć o swoją miłość.-chciał powiedzieć o twoją miłość, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język, nie chciał znów komplikować ich relacji. Przynajmniej na razie.
Cześć i czołem! Wpadłam na taki pomysł, że przed każdą notką będę dawała link do piosenki, która akurat mi się kojarzy z tą częścią. Co Wy na to?
No i oczywiście czekam na Wasze opinie. :3
Pozdrawiam,
Patrycja
sobota, 22 sierpnia 2015
II.Ola i Mikołaj
Dom Kacpra, 20:00
-Kochanie, za co pijemy tym razem?-zapytał Kacper, patrząc swej narzeczonej głęboko w oczy. Uwielbiał spoglądać w jej piękne niebieskie tęczówki z brązowymi kropeczkami, wtedy wyobrażał sobie ich wspólną przyszłość. Pamiętał doskonale ten dzień, w którym się poznali. Pierwsze co przykuło jego uwagę, to były właśnie piękne oczy posterunkowej. Wtedy niestety nie było można dostrzec w nich iskierek radości. Obiecał sobie, że dopóki będzie z nim nigdy nie zazna smutku.W tej chwili był z siebie dumny, że to dzięki niemu jej oczy znów błyszczały szczęściem.
-Za nas.-odpowiedziała Ola chwytając delikatnie nóżkę kieliszka podnosząc ją w górę. Jej towarzysz uśmiechnął się i zrobił to samo.
-Chciałbym, żeby tak było już zawsze.-rzekł odstawiając kieliszek z trunkiem na drewniany stolik.-Kochanie?
-Tak?-zapytała Aleksandra.
-Zamieszkaj ze mną.-dotknął delikatnie drobnej dłoni ukochanej. Policjantka słysząc te słowa prawie zakrztusiła się drogim trunkiem.-Powiedziałem coś nie tak?
-Nie wiem co odpowiedzieć. Zaskoczyłeś mnie.-dodała, klepiąc się ręką w pierś.
-Przepraszam, nie chciałem, żebyś czuła się zakłopotana-Kacper nerwowo przeczesał ręką blond włosy.
-Nie jestem jeszcze chyba na to gotowa, ale wiesz, że cie kocham.
-Wiem, wiem ja ciebie też.-uśmiechnął się delikatnie-No nic porozmawiamy o tym innym razem.
-Muszę się zbierać. Zadzwonię po taksówkę.-próbowała wstać, gdy nagle poczuła, że łapię ją za rękę.
-Nie zostaniesz na noc?
-Nie mogę. Muszę być o 8:00 na komendzie.-rzekła, a w jej głosie słychać było smutek.
-No tak. Służba nie drużba.-uśmiechną się najczulej jak tylko umiał.
-Odprowadzisz mnie?
-Tak, jasne.-chwycił ją za dłoń i razem ruszyli w stronę furtki przy której zaraz miała pojawić się taksówka.
-Dziękuje za miły wieczór i naprawdę przemyślę twoją propozycję.-tym razem to Ola posłała mu rozkoszny uśmiech.
-Mam nadzieję. Jeśli miałbyś ochotę się jutro zobaczyć to napisz.
-Przyjedź jutro. Taksówka już jedzie.-posterunkowa złożyła na ustach narzeczonego słodki pocałunek.-Pa kochanie.
-Dobrej nocy skarbie.-odpowiedział, poczekał, aż taksówka odjedzie i wrócił do domu.
Ola po powrocie do mieszkania wzięła kąpiel i nie rozmyślając wiele położyła się spać.
Dom Mikołaja Białacha, 7:32
Policjant jak zwykle szykował się do pracy. Po porannym prysznicu, ubraniu się postanowił zejść do kuchni na śniadanie, gdzie na jego niekorzyść czekała na niego żona.
-Mikołaj pamiętaj, że dzisiaj Twoja kolej odebrać Dominikę z karate.-powiedziała Kamila biorąc łyk ciepłej kawy.
-Akurat dzisiaj? Nie mogę odebrać jej za tydzień?
-Nie. Znów zapomniałeś, prawda?
-Nie zapomniałem, po prostu miałem inne plany na wieczór.-odparł siadając na przeciwko żony. Wyczuwał, że szykuje się ostra kłótnia.
-Inne plany? Od kiedy ktoś inny jest dla ciebie ważniejszy niż własne córki!?-żona aspiranta nie ukrywała zdenerwowania.-Z kim miałeś się zamiar spotkać?
-Z Olą.-Mikołaj wiedział, że w tej sprawie kłamstwo może wiele nie zdziałać, więc postanowił powiedzieć jej o tym od razu.
-W tym momencie chyba sobie ze mnie żartujesz.-Kamila wstała i oparła się dłońmi o stół.-Spotkanie z tą małolatą jest dla ciebie ważniejsze!? Naprawdę?
-Dobrze wiesz, że nie lubię jeśli w moim patrolu jest napięta atmosfera! Ostatnio ciągle się kłócimy i chce z nią o tym porozmawiać.-starał nie przejmować się kolejnym atakiem furii ze strony żony i postanowił w spokoju zjeść śniadanie.
-To może zmień partnera, bo ta smarkula ci nie służy.
-No, ale nie pozwolę ci jej obrażać, bez przesady.
-Co proszę? Teraz ją będziesz bronił, tak?. Skoro tak ci na niej zależy, to może powinieneś być z nią,a nie ze mną !
-Wiesz, że może i powinienem! Mam dość wychodzę, a Dominikę odbiorę osobiście i z Olą również się spotkam dla twojej świadomości. Cześć-trzaskając drzwiami opuścił dom i w ponurym nastroju pojechał do pracy.
Komenda, 7:53
Aspirant wysiadając z auta dostrzegł swoją partnerkę idącą w stronę komendy.
-Olka możemy pogadać? Dosłownie 2 minutki.
-Jasne.
Dobry humor posterunkowej nie uszedł uwadze aspiranta. Pomyślał nawet, że będzie łatwiej im się pogodzić.
-Chciałem cie przeprosić za moje ostatnie zachowanie. To wszystko przez to, że ostatnio nie układa nam się z żoną.-Mikołaj musiał przyznać się sam przed sobą, że od dłuższego czasu ponownie rozmyśla o rozwodzie. Wiedział, że tak dłużej być nie może. Ich codzienne kłótnie zakłócały życie jego ukochanych córek, przecież nie chciał, żeby cierpiały, były jedynym płomykiem w jego sercu od kąt Ola zaczęła spotykać się z Kacper. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że to przez niego ona z nim jest, ale nie wiedział czy robi to specjalnie, czy połączyło ich prawdziwe uczucie.-Teraz wiem, że to nie był powód, żeby obrażać Kacpra, którego nawet nie znam.
-Dobrze, że to przemyślałeś. Przecież wiesz, że nie umiem się na ciebie długo gniewać-Ola posłała mu ciepły uśmiech, a on odwzajemnił się tym samym.-To co? Idziemy na odprawę.
-Ola jeszcze jedno.
-Tak?
-Dasz się dziś wyciągnąć po pracy na kawę?
-Z chęcią, a teraz chodź, bo się spóźnimy.-odpowiedziała i ruszyła w stronę komendy, Mikołaj po chwili namysłu z uśmiechem na ustach ruszył za nią.
Po szybkiej odprawie patrol 05 ruszył w teren. Dziś trafiła się im spokojna okolica, więc policjanci praktycznie kręcili się w kółko. Jednak jak zwykle niezawodny dyżurny miał dla nich zadanie.
-00 dla 05.
-05 zgłasza się. Masz coś dla nas?
-No, a jak inaczej Mikołaj. Słuchajcie próba włamania do sklepu AGD na ulicy Okrężnej, właściciel zatrzymał sprawce i czeka na was. Przyjąłeś?
-Tak, przyjąłem udajemy się.
-Powodzenia, bez odbioru.
Policjanci włączyli górę i po 5 minutach byli na miejscu.Szybkim krokiem weszli do sklepu, gdzie zdenerwowany właściciel przywiązał rabusia kablem do krzesła. Mikołaj pomyślał, że jego w tej robocie już nic nie zdziwi.
-Dzień dobry. Aspirant Mikołaj Białach, a to posterunkowa Aleksandra Wysocka. Co się tutaj dzieje?
-Dzień dobry, Maciej Lisecki, no jak co się dzieje ten bandzior chciał mnie okraść.-odpowiedział zdenerwowany właściciel.
-Spokojnie, po pierwsze niech pan rozwiąże tego chłopaka, a jak już pan to uczyni proszę o dowód tożsamości.
Po chwili pan Maciej rozwiązał chłopaka i podał swój dowód aspirantowi.
-Twój też poproszę-zwrócił się do małoletniego.
-Mam tylko legitymacje.
-Może być. Ola sprawdź.
Po chwili posterunkowa wróciła z wiadomością, że żaden nie był karany.
-Co chłopak próbował ukraść?-zapytała Aleksandra.
-Odtwarzacz MP4 i telefon komórkowy i to nie byle jaki.
-Na jaką łączną sumę wycenia pan te rzeczy?
-No wie pani coś ponad 1000 złotych, nie wiem niestety dokładnie.
-Dobrze, a więc młodocianego zabierzemy na komendę, a pana proszę, żeby stawił się później na przesłuchanie.
-Oczywiście, że się stawię, nie ujdzie mu to płazem.
-W takim razie do widzenia.
-Do widzenia.
Policjanci wraz z zatrzymanym chłopakiem udali się na komendę, by oskarżony złożył wyjaśniania. Po przyjeździe rodziców 17-letniego Patryka i po wysłuchaniu go policjanci udali się na obiad, a po nim ruszyli do dalszego patrolowania ulic.
Reszta dnia okazała się wyjątkowo spokojna, więc policjanci mogli skończyć służbę.
-Ola jest jeszcze taka sprawa, moglibyśmy spotkać się za 30 minut, muszę odebrać Dominikę z karate.
-Jasne nie ma sprawy. W tej kawiarni co zwykle?
-Tak. Ale chyba nic z tego, bo ktoś do ciebie-Mikołaj kiwnięciem głowy wskazał na idącego w ich kierunku Kacpra.
-Jezu, zapomniałam mu napisać, że dzisiaj nie dam rady się spotkać.
-Nie no Olka spokojnie, możemy to przełożyć.
-Daj spokój, on zrozumie.
-Na pewno?
-Tak.
-Jak coś to dzwoń.
-Za 30 minut w kawiarni.
-Do zobaczenia.-odpowiedział szczęśliwy Mikołaj i wsiadł do auta.
Ola podeszła do Kacpra.
-Przeszkodziłem w czymś?-zapytał, całując narzeczoną na powitanie w policzek.
-Zapomniałam ci napisać, że dziś nie dam rady się spotkać. Mikołaj chciał wyjść na kawę.
-Nie no okej, spotkamy się jutro. Podwieźć cie gdzieś?
-To niedaleko, a poza tym jestem samochodem skarbie.
-No tak, to do jutra. Baw się dobrze słońce-pocałował ją w usta.
-Pa.-Ola żałowała, że nie może spędzić tego wieczoru z Kacper, ale wiedziała, że również żałowałaby jeśli odwołałaby kawę z Mikołajem. Nie wiedziała czemu na jej sercu zrobiło się cieplej, kiedy usłyszała, że jej kolega z patrolu ma problemy z żoną. Od kiedy cieszyła się z cudzego nieszczęścia? A może ona dalej kochała aspiranta? Nie. Nie mogła tak myśleć, przecież była zaręczona z cudownym mężczyzną, którego kochała, a może tylko jej się tak wydawało? Kochała obu? Przecież to nie możliwe. Mikołaj ją zranił, a jej narzeczony dopiero pokazał jej jaki świat może być piękny. Bijąc się z własnymi rozmyśleniami udała się w stronę samochodu.
Po kilku minutach jazdy była już pod ulubioną kawiarnią. Postanowiła wejść do środa i tam poczekać na Mikołaja. Czekając na przyjaciele postanowiła zamówić im kawę.
-Nareszcie jesteś-powiedziała, kiedy Mikołaj był już w kawiarni z blisko 20 minutowym spóźnieniem.
-Przepraszam cie bardzo, ale trening się trochę przedłużył.
-Okej, nic się nie stało.-postała partnerowi ciepły uśmiech.
Po 40 minutach rozmowy, aspirant postanowił zejść na temat rozmowy jaki interesował go najbardziej.
-I jak ci się układa z Kacprem?-zapytał nerwowo obracając łyżeczką w filiżance.
-Na razie bardzo dobrze.
-To się cieszę. Nowy pierścionek czy zaręczynowy?-zażartował, a Ola odruchowo spojrzała na swoją dłoń, w którą od chwili wpatrywał się Mikołaj.
-Zaręczynowy-odparła Ola, jednak w jej głosie słuchać było zawachanie.
-No to najszczersze gratulacje młoda.-policjant wstał, by przytulić swoją młodszą koleżankę.
-Dziękuje.
Jednak to mu nie wystarczyło, musiał zadać najbardziej nurtujące go pytanie.
-Kochasz go?
-Mikołaj, co to za pytanie? Chyba oczywiste jest, że go kocham skoro z nim jestem-poczuł ukłucie na sercu. Jego ukochana kocha innego.
-No tak. Wiesz co Ola już prawię 22, będę zmykał.
-Ja też.
Przed kawiarnią.
-No to do jutra.
-Do jutra.-na pożegnanie chciała pocałować go w policzek, lecz on odwrócił głowę i ich twarze dzieliło niespełna kilka milimetrów. Mikołaj marzył o tej chwili od kąt poczuł do posterunkowej coś więcej niż tylko przyjaźń, lecz tym razem również nie było dane mu zasmakować jej pięknych ust.
-No to trzymaj się Mikołaj.-odeszła lekko zawstydzona w stronę swojego samochodu.
Stał tak jeszcze przez chwilę obserwując oddalającą się sylwetkę Aleksandry. Skarcił się w myślach za to co chciał zrobić, przecież ona ma narzeczonego. Nie może liczyć na to, że porzuci go dla niego. Nie mógł wybaczyć sobie tego, że zamiast zostać wtedy z Olką wrócił do swojej żony.
Druga część już jest. Chciałam jeszcze raz bardzo podziękować za komentarze. Cieszę się, że udało mi się dotrzymać słowa i next jest w weekend, ponieważ u mnie z systematycznością jest dość słabo niestety. I dziękuje również za blisko 350 wyświetleń na blogu ! ;3
Następna część będzie w okolicy wtorku.
Czekam na Wasze opinie. ;33
A tak poza tym przypomniała mi się piosenka i myślę, że pasuję do dzisiejszego opowiadania, jeśli ktoś ma ochotę posłuchać wstawiam linka.
https://www.youtube.com/watch?v=mf3OYjud9bU
Pozdrawiam,
Patrycja
-Kochanie, za co pijemy tym razem?-zapytał Kacper, patrząc swej narzeczonej głęboko w oczy. Uwielbiał spoglądać w jej piękne niebieskie tęczówki z brązowymi kropeczkami, wtedy wyobrażał sobie ich wspólną przyszłość. Pamiętał doskonale ten dzień, w którym się poznali. Pierwsze co przykuło jego uwagę, to były właśnie piękne oczy posterunkowej. Wtedy niestety nie było można dostrzec w nich iskierek radości. Obiecał sobie, że dopóki będzie z nim nigdy nie zazna smutku.W tej chwili był z siebie dumny, że to dzięki niemu jej oczy znów błyszczały szczęściem.
-Za nas.-odpowiedziała Ola chwytając delikatnie nóżkę kieliszka podnosząc ją w górę. Jej towarzysz uśmiechnął się i zrobił to samo.
-Chciałbym, żeby tak było już zawsze.-rzekł odstawiając kieliszek z trunkiem na drewniany stolik.-Kochanie?
-Tak?-zapytała Aleksandra.
-Zamieszkaj ze mną.-dotknął delikatnie drobnej dłoni ukochanej. Policjantka słysząc te słowa prawie zakrztusiła się drogim trunkiem.-Powiedziałem coś nie tak?
-Nie wiem co odpowiedzieć. Zaskoczyłeś mnie.-dodała, klepiąc się ręką w pierś.
-Przepraszam, nie chciałem, żebyś czuła się zakłopotana-Kacper nerwowo przeczesał ręką blond włosy.
-Nie jestem jeszcze chyba na to gotowa, ale wiesz, że cie kocham.
-Wiem, wiem ja ciebie też.-uśmiechnął się delikatnie-No nic porozmawiamy o tym innym razem.
-Muszę się zbierać. Zadzwonię po taksówkę.-próbowała wstać, gdy nagle poczuła, że łapię ją za rękę.
-Nie zostaniesz na noc?
-Nie mogę. Muszę być o 8:00 na komendzie.-rzekła, a w jej głosie słychać było smutek.
-No tak. Służba nie drużba.-uśmiechną się najczulej jak tylko umiał.
-Odprowadzisz mnie?
-Tak, jasne.-chwycił ją za dłoń i razem ruszyli w stronę furtki przy której zaraz miała pojawić się taksówka.
-Dziękuje za miły wieczór i naprawdę przemyślę twoją propozycję.-tym razem to Ola posłała mu rozkoszny uśmiech.
-Mam nadzieję. Jeśli miałbyś ochotę się jutro zobaczyć to napisz.
-Przyjedź jutro. Taksówka już jedzie.-posterunkowa złożyła na ustach narzeczonego słodki pocałunek.-Pa kochanie.
-Dobrej nocy skarbie.-odpowiedział, poczekał, aż taksówka odjedzie i wrócił do domu.
Ola po powrocie do mieszkania wzięła kąpiel i nie rozmyślając wiele położyła się spać.
Dom Mikołaja Białacha, 7:32
Policjant jak zwykle szykował się do pracy. Po porannym prysznicu, ubraniu się postanowił zejść do kuchni na śniadanie, gdzie na jego niekorzyść czekała na niego żona.
-Mikołaj pamiętaj, że dzisiaj Twoja kolej odebrać Dominikę z karate.-powiedziała Kamila biorąc łyk ciepłej kawy.
-Akurat dzisiaj? Nie mogę odebrać jej za tydzień?
-Nie. Znów zapomniałeś, prawda?
-Nie zapomniałem, po prostu miałem inne plany na wieczór.-odparł siadając na przeciwko żony. Wyczuwał, że szykuje się ostra kłótnia.
-Inne plany? Od kiedy ktoś inny jest dla ciebie ważniejszy niż własne córki!?-żona aspiranta nie ukrywała zdenerwowania.-Z kim miałeś się zamiar spotkać?
-Z Olą.-Mikołaj wiedział, że w tej sprawie kłamstwo może wiele nie zdziałać, więc postanowił powiedzieć jej o tym od razu.
-W tym momencie chyba sobie ze mnie żartujesz.-Kamila wstała i oparła się dłońmi o stół.-Spotkanie z tą małolatą jest dla ciebie ważniejsze!? Naprawdę?
-Dobrze wiesz, że nie lubię jeśli w moim patrolu jest napięta atmosfera! Ostatnio ciągle się kłócimy i chce z nią o tym porozmawiać.-starał nie przejmować się kolejnym atakiem furii ze strony żony i postanowił w spokoju zjeść śniadanie.
-To może zmień partnera, bo ta smarkula ci nie służy.
-No, ale nie pozwolę ci jej obrażać, bez przesady.
-Co proszę? Teraz ją będziesz bronił, tak?. Skoro tak ci na niej zależy, to może powinieneś być z nią,a nie ze mną !
-Wiesz, że może i powinienem! Mam dość wychodzę, a Dominikę odbiorę osobiście i z Olą również się spotkam dla twojej świadomości. Cześć-trzaskając drzwiami opuścił dom i w ponurym nastroju pojechał do pracy.
Komenda, 7:53
Aspirant wysiadając z auta dostrzegł swoją partnerkę idącą w stronę komendy.
-Olka możemy pogadać? Dosłownie 2 minutki.
-Jasne.
Dobry humor posterunkowej nie uszedł uwadze aspiranta. Pomyślał nawet, że będzie łatwiej im się pogodzić.
-Chciałem cie przeprosić za moje ostatnie zachowanie. To wszystko przez to, że ostatnio nie układa nam się z żoną.-Mikołaj musiał przyznać się sam przed sobą, że od dłuższego czasu ponownie rozmyśla o rozwodzie. Wiedział, że tak dłużej być nie może. Ich codzienne kłótnie zakłócały życie jego ukochanych córek, przecież nie chciał, żeby cierpiały, były jedynym płomykiem w jego sercu od kąt Ola zaczęła spotykać się z Kacper. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że to przez niego ona z nim jest, ale nie wiedział czy robi to specjalnie, czy połączyło ich prawdziwe uczucie.-Teraz wiem, że to nie był powód, żeby obrażać Kacpra, którego nawet nie znam.
-Dobrze, że to przemyślałeś. Przecież wiesz, że nie umiem się na ciebie długo gniewać-Ola posłała mu ciepły uśmiech, a on odwzajemnił się tym samym.-To co? Idziemy na odprawę.
-Ola jeszcze jedno.
-Tak?
-Dasz się dziś wyciągnąć po pracy na kawę?
-Z chęcią, a teraz chodź, bo się spóźnimy.-odpowiedziała i ruszyła w stronę komendy, Mikołaj po chwili namysłu z uśmiechem na ustach ruszył za nią.
Po szybkiej odprawie patrol 05 ruszył w teren. Dziś trafiła się im spokojna okolica, więc policjanci praktycznie kręcili się w kółko. Jednak jak zwykle niezawodny dyżurny miał dla nich zadanie.
-00 dla 05.
-05 zgłasza się. Masz coś dla nas?
-No, a jak inaczej Mikołaj. Słuchajcie próba włamania do sklepu AGD na ulicy Okrężnej, właściciel zatrzymał sprawce i czeka na was. Przyjąłeś?
-Tak, przyjąłem udajemy się.
-Powodzenia, bez odbioru.
Policjanci włączyli górę i po 5 minutach byli na miejscu.Szybkim krokiem weszli do sklepu, gdzie zdenerwowany właściciel przywiązał rabusia kablem do krzesła. Mikołaj pomyślał, że jego w tej robocie już nic nie zdziwi.
-Dzień dobry. Aspirant Mikołaj Białach, a to posterunkowa Aleksandra Wysocka. Co się tutaj dzieje?
-Dzień dobry, Maciej Lisecki, no jak co się dzieje ten bandzior chciał mnie okraść.-odpowiedział zdenerwowany właściciel.
-Spokojnie, po pierwsze niech pan rozwiąże tego chłopaka, a jak już pan to uczyni proszę o dowód tożsamości.
Po chwili pan Maciej rozwiązał chłopaka i podał swój dowód aspirantowi.
-Twój też poproszę-zwrócił się do małoletniego.
-Mam tylko legitymacje.
-Może być. Ola sprawdź.
Po chwili posterunkowa wróciła z wiadomością, że żaden nie był karany.
-Co chłopak próbował ukraść?-zapytała Aleksandra.
-Odtwarzacz MP4 i telefon komórkowy i to nie byle jaki.
-Na jaką łączną sumę wycenia pan te rzeczy?
-No wie pani coś ponad 1000 złotych, nie wiem niestety dokładnie.
-Dobrze, a więc młodocianego zabierzemy na komendę, a pana proszę, żeby stawił się później na przesłuchanie.
-Oczywiście, że się stawię, nie ujdzie mu to płazem.
-W takim razie do widzenia.
-Do widzenia.
Policjanci wraz z zatrzymanym chłopakiem udali się na komendę, by oskarżony złożył wyjaśniania. Po przyjeździe rodziców 17-letniego Patryka i po wysłuchaniu go policjanci udali się na obiad, a po nim ruszyli do dalszego patrolowania ulic.
Reszta dnia okazała się wyjątkowo spokojna, więc policjanci mogli skończyć służbę.
-Ola jest jeszcze taka sprawa, moglibyśmy spotkać się za 30 minut, muszę odebrać Dominikę z karate.
-Jasne nie ma sprawy. W tej kawiarni co zwykle?
-Tak. Ale chyba nic z tego, bo ktoś do ciebie-Mikołaj kiwnięciem głowy wskazał na idącego w ich kierunku Kacpra.
-Jezu, zapomniałam mu napisać, że dzisiaj nie dam rady się spotkać.
-Nie no Olka spokojnie, możemy to przełożyć.
-Daj spokój, on zrozumie.
-Na pewno?
-Tak.
-Jak coś to dzwoń.
-Za 30 minut w kawiarni.
-Do zobaczenia.-odpowiedział szczęśliwy Mikołaj i wsiadł do auta.
Ola podeszła do Kacpra.
-Przeszkodziłem w czymś?-zapytał, całując narzeczoną na powitanie w policzek.
-Zapomniałam ci napisać, że dziś nie dam rady się spotkać. Mikołaj chciał wyjść na kawę.
-Nie no okej, spotkamy się jutro. Podwieźć cie gdzieś?
-To niedaleko, a poza tym jestem samochodem skarbie.
-No tak, to do jutra. Baw się dobrze słońce-pocałował ją w usta.
-Pa.-Ola żałowała, że nie może spędzić tego wieczoru z Kacper, ale wiedziała, że również żałowałaby jeśli odwołałaby kawę z Mikołajem. Nie wiedziała czemu na jej sercu zrobiło się cieplej, kiedy usłyszała, że jej kolega z patrolu ma problemy z żoną. Od kiedy cieszyła się z cudzego nieszczęścia? A może ona dalej kochała aspiranta? Nie. Nie mogła tak myśleć, przecież była zaręczona z cudownym mężczyzną, którego kochała, a może tylko jej się tak wydawało? Kochała obu? Przecież to nie możliwe. Mikołaj ją zranił, a jej narzeczony dopiero pokazał jej jaki świat może być piękny. Bijąc się z własnymi rozmyśleniami udała się w stronę samochodu.
Po kilku minutach jazdy była już pod ulubioną kawiarnią. Postanowiła wejść do środa i tam poczekać na Mikołaja. Czekając na przyjaciele postanowiła zamówić im kawę.
-Nareszcie jesteś-powiedziała, kiedy Mikołaj był już w kawiarni z blisko 20 minutowym spóźnieniem.
-Przepraszam cie bardzo, ale trening się trochę przedłużył.
-Okej, nic się nie stało.-postała partnerowi ciepły uśmiech.
Po 40 minutach rozmowy, aspirant postanowił zejść na temat rozmowy jaki interesował go najbardziej.
-I jak ci się układa z Kacprem?-zapytał nerwowo obracając łyżeczką w filiżance.
-Na razie bardzo dobrze.
-To się cieszę. Nowy pierścionek czy zaręczynowy?-zażartował, a Ola odruchowo spojrzała na swoją dłoń, w którą od chwili wpatrywał się Mikołaj.
-Zaręczynowy-odparła Ola, jednak w jej głosie słuchać było zawachanie.
-No to najszczersze gratulacje młoda.-policjant wstał, by przytulić swoją młodszą koleżankę.
-Dziękuje.
Jednak to mu nie wystarczyło, musiał zadać najbardziej nurtujące go pytanie.
-Kochasz go?
-Mikołaj, co to za pytanie? Chyba oczywiste jest, że go kocham skoro z nim jestem-poczuł ukłucie na sercu. Jego ukochana kocha innego.
-No tak. Wiesz co Ola już prawię 22, będę zmykał.
-Ja też.
Przed kawiarnią.
-No to do jutra.
-Do jutra.-na pożegnanie chciała pocałować go w policzek, lecz on odwrócił głowę i ich twarze dzieliło niespełna kilka milimetrów. Mikołaj marzył o tej chwili od kąt poczuł do posterunkowej coś więcej niż tylko przyjaźń, lecz tym razem również nie było dane mu zasmakować jej pięknych ust.
-No to trzymaj się Mikołaj.-odeszła lekko zawstydzona w stronę swojego samochodu.
Stał tak jeszcze przez chwilę obserwując oddalającą się sylwetkę Aleksandry. Skarcił się w myślach za to co chciał zrobić, przecież ona ma narzeczonego. Nie może liczyć na to, że porzuci go dla niego. Nie mógł wybaczyć sobie tego, że zamiast zostać wtedy z Olką wrócił do swojej żony.
Druga część już jest. Chciałam jeszcze raz bardzo podziękować za komentarze. Cieszę się, że udało mi się dotrzymać słowa i next jest w weekend, ponieważ u mnie z systematycznością jest dość słabo niestety. I dziękuje również za blisko 350 wyświetleń na blogu ! ;3
Następna część będzie w okolicy wtorku.
Czekam na Wasze opinie. ;33
A tak poza tym przypomniała mi się piosenka i myślę, że pasuję do dzisiejszego opowiadania, jeśli ktoś ma ochotę posłuchać wstawiam linka.
https://www.youtube.com/watch?v=mf3OYjud9bU
Pozdrawiam,
Patrycja
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
I.Ola i Mikołaj
Mieszkanie posterunkowej Wysockiej, 7:37
Aleksandra przygotowywała się do wyjścia do pracy. Dziś był jeden z tych dni, kiedy posterunkowa wolałaby zostać w domu pod ciepłą pierzyną. Okropnie bolała ją głowa, nie pamiętała z wczorajszego dnia za wiele. Jedyne co sobie przypominała to kłótnia z Mikołajem, lecz i tak nie wiedziała o co im poszło. Postanowiła przestać o tym myśleć i zatracić się w poszukiwaniu kluczy, które jakby rozpłynęły się w jej torebce. Właśnie w takiej chwili przeklinała siebie w myślach, że nie kupuje mniejszych torebek. Kolejne sekundy uporczywych poszukiwań nie przyniosły rezultatu. Wzrok policjantki przykuło małe czerwone pudełko w kształcie serca. Niepewnie sięgnęła ręką po obiekt, na którym skupiła całą swoją uwagę. Nie przypuszczała, że czas leci tak niemiłosiernie szybko, a ona zaraz spóźni się na odprawę. Postanowiła otworzyć i sprawdzić co się w nim znajduje. W środku znajdował się piękny pierścionek z diamentem, ale czy to możliwe żeby był to pierścionek zaręczynowy ? Czy Kacper jej się oświadczył ? Pierwszy raz zapomniała co działo się poprzedniego wieczoru, czy możliwe, że po butelce wina urywa się pamięć. W przypadku Oli było to możliwe, ponieważ miała przysłowiową słabą głowę. Najgorsze było to, że nie pamiętała, czy przyjęła jego oświadczyny.
Kacper to 28-letni współwłaściciel dużej wrocławskiej firmy, można powiedzieć, że to mężczyzna niemal idealny. Wysportowany, dobrze zbudowany, miał poczucie humoru, potrafi sprawić, by każda kobieta czuła się z nim dobrze. Niebieskooki wysoki blondyn - marzenie każdej kobiety. To właśnie o niego Ola pokłóciła się wczoraj z Mikołajem, chociaż ona tego nie pamiętała. Odruchowo spojrzała na wyświetlacz telefonu i spostrzegła, że jest 7:49. Szybkim ruchem zgarnęła klucze z komody, które zauważyła dopiero teraz i z szybkością światła podążyła do auta.
Po 6 minutach jazdy była pod komendą. Musiała się śpieszyć, żeby nie spóźnić się na odprawę, ponieważ dobrze wiedziała, że jej ojciec tego nie toleruje.Szybko przebrała się w mundur i jeszcze przed odprawą postanowiła zajrzeć do gabinetu, żeby chociaż przez chwile porozmawiać z Mikołajem o wczorajszej kłótni, ale go już tam nie było. Udała się na odprawę, gdzie jej dowódca był w najlepsze pochłonięty rozmową z Emilią. Ola poczuła drobne ukłucie w okolicy serca, ale postanowiła się tym nie przejmować, przecież nie mogła być zazdrosna o kolegę zwłaszcza, gdy sama jak miała nadzieję była zaręczona.
Odprawa minęła szybko, każdy patrol znając przydzielone im zadania udał się do swoich obowiązków. Ola i Mikołaj musieli zajrzeć jeszcze do gabinety po kamizelki, Ola chciała odezwać się pierwsza i załagodzić sytuację, ale jej partner ją w tym wyprzedził.
-Jak randa z Kacper ?-zapytał, a w jego głosie słychać było kpinę pomieszaną ze złością.
-Wiesz, że lepiej nie mogłam sobie jej wymarzyć ?-starała się by jej głos był jak najbardziej przekonywujący.
-To się cieszę.-odparł Mikołaj, zabrał kamizelkę i wyszedł przed komendę, po chwili dołączyła do niego Ola.
Posterunkowej wydawało się, że jej straszy partner jest o nią zazdrosny, ale czy to możliwe ? Dlaczego nie zbliżył się do niej kiedy to ona była w nim zakochana. To właśnie ona musiała cierpieć, gdy on z dnia na dzień wrócił do swojej żony, była wtedy przez cały czas samotna. Wtedy w jej życiu pojawił się Kacper, to on był wtedy przy niej cały czas, znosił jej humory, przywrócił do jej świata wszystkie kolory tęczy. Uwielbiała z nim spędzać każdą wolną chwilę i to z nim wiązała już plany na przyszłość, tylko nie potrafiła sobie wytłumaczyć dlaczego wczoraj po prostu się upiła.
Rozmyślania Oli przerwał głos dyżurnego.
-00 dla 05.
-05 zgłasza się.-odezwał sie Mikołaj.
-Macie zgłoszenie na 3 maja. Bójka, mogą być uzbrojeni.
-Przyjąłem, udajemy sie.
-Powodzenia.
-No to może być ostro, uważaj na siebie.-powiedział troskliwie Mikołaj.
Nie wiedziała sama co ma o tym myśleć, na komendzie był dla niej oschły, a teraz się o nią martwi.
Policjanci z racji tego, że znajdowali się blisko na miejscu byli po 3 minutach. Tak jak było mówione sytuacja nie była ciekawa, co prawda sprawcy nie było, ale był poszkodowany, który miał liczne rany na brzuchu.Policjanci od razu wezwali pogotowie. Po paru minutach sanitariusze zabrali nieprzytomnego do szpitala,a Ola i Mikołaj mogli udać się na komendę i skończyć służbę.
Komenda, 19:02
-Ola, przepraszam za wczorajszą kłótnie, ale po prostu nadal uważam, że to nieodpowiedni chłopak dla Ciebie.
-Nieodpowiedni ? To jaki będzie odpowiedni ? Naprawdę zdanie nie zmienię. Kocham go i tylko tobie się coś w nim nie podoba.
-Po prostu znam takich jak on.-rzucił obojętnie, ale bardzo zabolały go to, że jego Ola kocha innego.
-To znaczy jakich ?-Ola była coraz bardziej zdenerwowana.
-Szemranych typków.
-Szemrany typek ? Dobrze nie mamy o czym rozmawiać widzę.
-Też tak sądzę. Cześć.-odpowiedział złośliwie i trzasnął drzwiami.
Mikołaj prawie wybiegł z komendy nie zwracają nawet uwagi na człowieka z którym zderzył się przy wyjściu. Ola schodziła powoli po schodach, nie chciała natchnąć się na aspiranta pod komendą, ponieważ bała się, że mogliby się jeszcze bardziej pokłócić. Jednak miłym dla niej zaskoczeniem było, że pod komendą czekał na nią Kacper.
-Kacper, a co ty tu robisz ?
-Czekam na ciebie.-podszedł do niej i przywitał się pocałunkiem w policzek.
-Miło z twojej strony.-Ola zawsze brała pod uwagę to jak Kacper się starał, nawet jego najmniejszy dotyk wywoływał u niej przyjemny dreszcz.
-Pomyślałem, że zabiorę cie do siebie i uczcimy zaręczyny.
-Chętnie kochanie. Idziemy ?
-Idziemy.
No, a więc cześć. Jak obiecałam część wstawiam jeszcze dzisiaj tylko póóóźną nocą. Niestety nie wyrobiłam się wcześniej ;/ Czekam na Wasze opinię ;3 To do następnego.
Pozdrawiam,
Patrycja.
Aleksandra przygotowywała się do wyjścia do pracy. Dziś był jeden z tych dni, kiedy posterunkowa wolałaby zostać w domu pod ciepłą pierzyną. Okropnie bolała ją głowa, nie pamiętała z wczorajszego dnia za wiele. Jedyne co sobie przypominała to kłótnia z Mikołajem, lecz i tak nie wiedziała o co im poszło. Postanowiła przestać o tym myśleć i zatracić się w poszukiwaniu kluczy, które jakby rozpłynęły się w jej torebce. Właśnie w takiej chwili przeklinała siebie w myślach, że nie kupuje mniejszych torebek. Kolejne sekundy uporczywych poszukiwań nie przyniosły rezultatu. Wzrok policjantki przykuło małe czerwone pudełko w kształcie serca. Niepewnie sięgnęła ręką po obiekt, na którym skupiła całą swoją uwagę. Nie przypuszczała, że czas leci tak niemiłosiernie szybko, a ona zaraz spóźni się na odprawę. Postanowiła otworzyć i sprawdzić co się w nim znajduje. W środku znajdował się piękny pierścionek z diamentem, ale czy to możliwe żeby był to pierścionek zaręczynowy ? Czy Kacper jej się oświadczył ? Pierwszy raz zapomniała co działo się poprzedniego wieczoru, czy możliwe, że po butelce wina urywa się pamięć. W przypadku Oli było to możliwe, ponieważ miała przysłowiową słabą głowę. Najgorsze było to, że nie pamiętała, czy przyjęła jego oświadczyny.
Kacper to 28-letni współwłaściciel dużej wrocławskiej firmy, można powiedzieć, że to mężczyzna niemal idealny. Wysportowany, dobrze zbudowany, miał poczucie humoru, potrafi sprawić, by każda kobieta czuła się z nim dobrze. Niebieskooki wysoki blondyn - marzenie każdej kobiety. To właśnie o niego Ola pokłóciła się wczoraj z Mikołajem, chociaż ona tego nie pamiętała. Odruchowo spojrzała na wyświetlacz telefonu i spostrzegła, że jest 7:49. Szybkim ruchem zgarnęła klucze z komody, które zauważyła dopiero teraz i z szybkością światła podążyła do auta.
Po 6 minutach jazdy była pod komendą. Musiała się śpieszyć, żeby nie spóźnić się na odprawę, ponieważ dobrze wiedziała, że jej ojciec tego nie toleruje.Szybko przebrała się w mundur i jeszcze przed odprawą postanowiła zajrzeć do gabinetu, żeby chociaż przez chwile porozmawiać z Mikołajem o wczorajszej kłótni, ale go już tam nie było. Udała się na odprawę, gdzie jej dowódca był w najlepsze pochłonięty rozmową z Emilią. Ola poczuła drobne ukłucie w okolicy serca, ale postanowiła się tym nie przejmować, przecież nie mogła być zazdrosna o kolegę zwłaszcza, gdy sama jak miała nadzieję była zaręczona.
Odprawa minęła szybko, każdy patrol znając przydzielone im zadania udał się do swoich obowiązków. Ola i Mikołaj musieli zajrzeć jeszcze do gabinety po kamizelki, Ola chciała odezwać się pierwsza i załagodzić sytuację, ale jej partner ją w tym wyprzedził.
-Jak randa z Kacper ?-zapytał, a w jego głosie słychać było kpinę pomieszaną ze złością.
-Wiesz, że lepiej nie mogłam sobie jej wymarzyć ?-starała się by jej głos był jak najbardziej przekonywujący.
-To się cieszę.-odparł Mikołaj, zabrał kamizelkę i wyszedł przed komendę, po chwili dołączyła do niego Ola.
Posterunkowej wydawało się, że jej straszy partner jest o nią zazdrosny, ale czy to możliwe ? Dlaczego nie zbliżył się do niej kiedy to ona była w nim zakochana. To właśnie ona musiała cierpieć, gdy on z dnia na dzień wrócił do swojej żony, była wtedy przez cały czas samotna. Wtedy w jej życiu pojawił się Kacper, to on był wtedy przy niej cały czas, znosił jej humory, przywrócił do jej świata wszystkie kolory tęczy. Uwielbiała z nim spędzać każdą wolną chwilę i to z nim wiązała już plany na przyszłość, tylko nie potrafiła sobie wytłumaczyć dlaczego wczoraj po prostu się upiła.
Rozmyślania Oli przerwał głos dyżurnego.
-00 dla 05.
-05 zgłasza się.-odezwał sie Mikołaj.
-Macie zgłoszenie na 3 maja. Bójka, mogą być uzbrojeni.
-Przyjąłem, udajemy sie.
-Powodzenia.
-No to może być ostro, uważaj na siebie.-powiedział troskliwie Mikołaj.
Nie wiedziała sama co ma o tym myśleć, na komendzie był dla niej oschły, a teraz się o nią martwi.
Policjanci z racji tego, że znajdowali się blisko na miejscu byli po 3 minutach. Tak jak było mówione sytuacja nie była ciekawa, co prawda sprawcy nie było, ale był poszkodowany, który miał liczne rany na brzuchu.Policjanci od razu wezwali pogotowie. Po paru minutach sanitariusze zabrali nieprzytomnego do szpitala,a Ola i Mikołaj mogli udać się na komendę i skończyć służbę.
Komenda, 19:02
-Ola, przepraszam za wczorajszą kłótnie, ale po prostu nadal uważam, że to nieodpowiedni chłopak dla Ciebie.
-Nieodpowiedni ? To jaki będzie odpowiedni ? Naprawdę zdanie nie zmienię. Kocham go i tylko tobie się coś w nim nie podoba.
-Po prostu znam takich jak on.-rzucił obojętnie, ale bardzo zabolały go to, że jego Ola kocha innego.
-To znaczy jakich ?-Ola była coraz bardziej zdenerwowana.
-Szemranych typków.
-Szemrany typek ? Dobrze nie mamy o czym rozmawiać widzę.
-Też tak sądzę. Cześć.-odpowiedział złośliwie i trzasnął drzwiami.
Mikołaj prawie wybiegł z komendy nie zwracają nawet uwagi na człowieka z którym zderzył się przy wyjściu. Ola schodziła powoli po schodach, nie chciała natchnąć się na aspiranta pod komendą, ponieważ bała się, że mogliby się jeszcze bardziej pokłócić. Jednak miłym dla niej zaskoczeniem było, że pod komendą czekał na nią Kacper.
-Kacper, a co ty tu robisz ?
-Czekam na ciebie.-podszedł do niej i przywitał się pocałunkiem w policzek.
-Miło z twojej strony.-Ola zawsze brała pod uwagę to jak Kacper się starał, nawet jego najmniejszy dotyk wywoływał u niej przyjemny dreszcz.
-Pomyślałem, że zabiorę cie do siebie i uczcimy zaręczyny.
-Chętnie kochanie. Idziemy ?
-Idziemy.
No, a więc cześć. Jak obiecałam część wstawiam jeszcze dzisiaj tylko póóóźną nocą. Niestety nie wyrobiłam się wcześniej ;/ Czekam na Wasze opinię ;3 To do następnego.
Pozdrawiam,
Patrycja.
Przywitanie
Hej. Jestem Patrycja i mam zamiar pisać tu swoje opowiadania o Oli i Mikołaju z serialu pt."Policjantki i policjanci". Jeśli będzie ktoś zainteresowany prosiłabym o zostawienie komentarza, ponieważ będę wtedy wiedziała, czy ktoś będzie to po prostu czytał. Pierwszą część postaram się dodać nawet dzisiaj wieczorkiem.
Pozdrawiam serdecznie,
Patrycja.
Pozdrawiam serdecznie,
Patrycja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)